Prawdziwe życie Adeline Dieudonné
Ach, żeby tak można było w prawdziwym życiu...
Czymś niesamowitym jest ta historia.
Pełna gniewu. Surowego, strasznego realizmu. I prawdy. Niestety...
Kto kiedykolwiek znalazł się w kleszczach lęku, spowodowanego życiem z psycholem, ten będzie dobrze znał emocje, jakie buzują w tej opowieści.
I choć po raz pierwszy zakończenie wywołało moją dziką satysfakcję, jeśli chodzi o tą tematykę, to jednak miałam doła na maksa i byłam normalnie wyczerpana psychicznie po lekturze.
Rewelacyjna, głęboka narracja, idealnie dopasowująca się do każdego czytelnika, tak myślę.
Ciężki kaliber, mocny, drapieżny, brutalny, pozbawiony złudzeń.
Po prostu - prawdziwe życie z nie do końca prawdziwym /niestety/ zakończeniem, wywołującym mój szczery zachwyt i kompletne spełnienie.
Siła. Wytrwałość. Wytrzymałość. Nadzieja. Miłość.
"I wtedy wylęgło się to coś. W moim brzuchu. Nie w jelitach, ale jeszcze głębiej. Wyrosło jakieś stworzenie znacznie większe ode mnie. W moim brzuchu. [...] To zwierzę było odrażające. Z jego wstrętnej paszczy wyłaziły następne stworzenia, jego dzieci. A ono pragnęło pożreć mojego ojca. I wszystkich tych, którzy chcieli mojej krzywdy. Zwierzę nie pozwalało mi płakać.
Wydało przeciągły ryk, który rozdarł ciemności.
Skończyło się. Nie byłam ofiarą. Ani drapieżnikiem. Byłam sobą i byłam niezniszczalna."
POLECAM - JESTEM POD WRAŻENIEM!
MOJA OCENA: 9/10