"A DZIŚ ŻEM SE CZYTŁA/LUKŁA..."

CZYTAJ ZA DARMO!

Statystyki

SZUKAŁKA

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą cyberpunk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą cyberpunk. Pokaż wszystkie posty
Wildcard. Dzika karta Marie Lu

Wildcard. Dzika karta Marie Lu

Rewelacyjna i chyba jeszcze bardziej mroczna cześć dynamicznej serii Warcross. Na tym tomie się kończy, więc warto przeczytać całość - solidne tomy, ale tylko dwa. Oczywiście, jak to bywa z drugą cześcią, nie mogę za wiele o niej napisać, ponieważ prawie wszystko byłoby spojlerem, ale jest równie dobra jak jej poprzedniczka!

Okładeczka ciut gorsza od poprzedniej. 

POLECAM! 

MOJA OCENA: 8/10

PRZECZYTAJ FRAGMENT!

TU

***

Ekscytująca kontynuacja bestsellera Warcross, która ponownie przeniesie cię do niezwykłej rzeczywistości wykreowanej przez autorkę.

Emika Chen ledwo uszła z życiem z Mistrzostw Warcrossa. Teraz, gdy zna prawdę stojącą za nowym algorytmem Neurołącza stworzonym przez Hideo, nie może już ufać jedynej osobie, której zawsze wierzyła i na którą zawsze liczyła.
Zdeterminowani, by położyć kres ponurym planom Hideo, Emika i Phoenix Riders łączą siły, by odnaleźć nowe zagrożenie czające się na oświetlonych neonami ulicach Tokio. Ktoś wyznaczył nagrodę za głowę Emiki, a jej jedyną szansą na przeżycie są Zero i Czarne Płaszcze, jego bezwzględna ekipa. Wkrótce jednak Emika dowiaduje się, że Zero jest kimś więcej, niż mogłoby się wydawać – a jego ochrona ma swoją cenę.
Jak daleko posunie się Emika, uwikłana w sieć zdrady i obawiająca się o przyszłość wolnej woli, by pokonać mężczyznę, którego kocha?

Cykl: Warcross (tom 2)





AUTOR

Warcross Marie Lu

Warcross Marie Lu

"Wszystko jest science fiction dopóki ktoś nie uczyni z tego faktu."


Uch, jakie to było szybkie i wściekłe! Świetna akcja - nie muszę jej opisywać, wystarczy spojrzeć na okładkę, jest jej odzwierciedleniem!

Lubię młodzieżówki i kocham taką tematykę, więc dla mnie ta przygoda była jak jazda na wirtualnej deskorolce! To taka espresso literackie, bardzo orzeźwiające i ekscytujące, oszałamiające!

Skrócik.

Emika Chen jest absolwentką college'u, hakerem i łowczynią nagród w Nowym Jorku. Odkąd jej ukochany ojciec zmarł, stara się utrzymać dach nad głową i zarobić na przetrwanie, łapiąc drobnych przestępców, za których policja przyznaje nagrody. 

Pewnego dnia, zdesperowana ryzykownie wykorzystuje okazję, aby zarobić trochę szybkiej gotówki: włamując się do ceremonii otwarcia wirtualnej gry Warcross - światowego fenomenu, stworzonego przez młodego miliardera, Hideo Tanakę. Prawie wszyscy w nią grają, a mistrzostwa na żywo ogląda cały świat. Drużyny rywalizują na wirtualnych arenach, aby ukraść artefakt drużyny przeciwnej.  

Emika kradnie coś, co jest nie do zdobycia. Niestety (lub na szczęście) zostaje złapana. Hideo oferuje jej tajną pracę jako gracz (i szpieg) w grze.

Całość kojarzyła mi się z krwiożerczą akcją i rywalizacją, podobną do Igrzysk śmierci i starą dobrą grą w Quidditch.

Polecam, naprawdę rewelacyjnie spędzony czas.

MOJA OCENA: 8/10

PRZECZYTAJ FRAGMENT!

TU

***

Pełna akcji i adrenaliny nowa powieść Mariu Lu, jednej z najpopularniejszych autorek powieści dla młodzieży. Międzynarodowy bestseller!

Świat oszalał na punkcie gry o nazwie Warcross, ale tylko jedna dziewczyna-hakerka ma dość odwagi, by zgłębić najmroczniejsze tajemnice gry.

Dla milionów ludzi, którzy codziennie logują się do Warcrossa, nie jest on już tylko grą, lecz stał się sposobem na życie. Emika Chen, nastoletnia hakerka, stale boryka się z kłopotami finansowymi. Pracuje jako łowczyni nagród, namierza i wyłapuje graczy Warcrossa, którzy zaangażowali się w nielegalne zakłady. Licząc na szybki zarobek, Emika, włamuje się do meczu otwarcia Międzynarodowych Mistrzostw Warcrossa. Za sprawą usterki w programie, zostaje przeniesiona do świata gry i błyskawicznie staje się światową sensacją.

Pewna, że wkrótce wyląduje w więzieniu, ku swemu zdziwieniu odkrywa, że kontaktu z nią szuka twórca gry, tajemniczy młody miliarder Hideo Tanaka, który pragnie złożyć jej propozycję nie do odrzucenia… Hideo poszukuje hakera, który w jego imieniu wystąpi jako szpieg w tegorocznych rozgrywkach Warcrossa i zlokalizuje lukę w systemie bezpieczeństwa. Ponieważ sprawa jest pilna, Emika zostaje błyskawicznie przetransportowana do Tokio, gdzie z dnia na dzień staje się gwiazdą i poznaje od środka świat sławy i wielkich pieniędzy, o którym dotychczas mogła tylko marzyć. Wkrótce śledztwo prowadzi ją na trop złowieszczego spisku, który może mieć kolosalne konsekwencje dla całego uniwersum Warcrossa.

„Warcross” to pierwszy tom cyberpunkowego thrillera science-fiction z pasjonującym romansem w tle. Przeniesie cię w zapierający dech w piersi świat, w którym największym wyzwaniem jest wybór osoby, której się zaufa.

Cykl: Warcross (tom 1)




AUTOR

Cyberpunk Girls Martyna Raduchowska, Jagna Rolska i inni...

Cyberpunk Girls Martyna Raduchowska, Jagna Rolska i inni...

"Cokolwiek się wydarzy, już nigdy nie będzie kręcić się w miejscu jak szczur w kołowrotku."

Zaczęta i skończona w jeden wieczór.

Ale czy odłożona?

Wręcz przeciwnie - nie dająca się odłożyć.


Antologia. 

Babska. 

Silna. 

Cwana. 

Przebiegła.

Ale nie zawsze.


Opowiadania różne. Ale w zasadzie równe. I wszystkie mają jedną cechę - są za krótkie!


Kobiety, żyjące w różnych, cyberpunkowych rzeczywistościach, stworzonych przez sześć psychofanek cyberpunku.

Już wiecie, dla kogo ta lektura?

Dla cyberpunkowych świrów!

Ale w sumie to i nie dokońca.

To lektura dla fanów światów mrocznych, nieludzkich, odczłowieczonych, brudnych, egocentrycznych, niebezpiecznych. Niepewnych.

Światów, zagrożonych przez pandemię, pokusy wirtualnej rzeczywistości, podstępny atak obcych, ekologiczną klęskę, cyber podziemia i gangi.


Spis treści

Heartbyte Martyna Raduchowska/Keira

Chyba najbardziej mi się podobało, szczególnie motyw końcowy.

Dziewczyna, której nie było - Magdalena Kucenty/Tyana

Bardzo dobry i intrygujący pomysł z interfejsami.

Spandau - Jagna Rogalska/Johan/ Annika

O sile cyberpunkowego psychotropu, w którym mozna zatracić się bez reszty.

Dotknąć ciemności - Krystyna Chodorowska, Gabriela Panika/Rita

Rewelacyjny pomysł i świetna fabuła, szkoda, że tak mało rozwinięta, czytnęłabym sobie więcej z tego motywu.

Mindblow - Martyna Raduchowska/Erik/Hakerka

Zbyt krótkie, choć byłam mega usatysfakcjonowana zakończeniem.

Nitro - Agata Suchocka/Rubble

Chyba najbardziej creepy przewrotne opowiadanie, lekko skojarzyło mi się z postacią Letty z Szybkich i wściekłych, przynajmniej widziałm jej twarz, kiedy to czytałam. Zdecydowanie moja ulubiona bochaterka tu.

Amber - Jagna Rogalska/ Amber

Prawie postapokaliptyczna wizja, najmniej mi się całość podobała chyba, chociaz motyw ludzi pozamykanych w rezerwatach, mieszczących się na wyspach był świetny. I straszny.


Polecam całość, czyta się samo błyskawicznie, a style autorek nie różnią sie zbytnio, co idealnie współgra z płynnością lektury.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl


MOJA OCENA: 7/10

PRZECZYTAJ FRAGMENT!

TU

***

"Cyberpunk Girls. Opowiadania" to zbiór opowiadań cyberpunkowych polskich autorek. I tych znanych, i docenionych, i tych jeszcze nieodkrytych. Poznaj zawiłe ścieżki wyobraźni cyberpunk girls i wybierz świat dla siebie.

KEIRA

Pandemia wcale się nie skończyła. Półżywa po zakażeniu koronawirusem, spłukana, bez jakichkolwiek perspektyw na legalne zatrudnienie czy opiekę medyczną kurierka walczy o każde uderzenie serca.

RITA

Po odparciu inwazji Termeszów świat zmienił się na zawsze – pozostały po nich nie tylko tajemnicze struktury Kopców. Kiedy w Des Moines dochodzi do masowych porwań małych dzieci, sprawę przejmuje inspektor Rita McGee. By namierzyć sprawców, nagina procedury i decyduje się skorzystać z pomocy soreniczki – osoby posługującej się technologią obcych?

TYANA

Dziewczyna w króliczej masce jest kurierka, najczęściej nielegalnie przekazuje informacje, sama będąc ich nośnikiem. Pewnego dnia podczas zlecenia odkrywa dziwne załamanie i podąża jego tropem. Czy każda tajemnice zawsze należy odkryć?

AMBER

Obszar Europa, 2121 rok. Amber mieszka na wyspie odciętej od świata po wielkim tsunami, które zatopiło pół Europy. Zdobycze współczesnej cywilizacji są tylko nic niewartymi artefaktami wyławianymi spod wody niczym cudowne skarby. Czy Amber pisane jest szczęście u boku Milana?

RUBBLE

Zakazany świat podziemnych gangów i wyścigów motocyklowych. Rubble, należąca do gangu Chimer, zaryzykuje wszystko, by wygrać Dobówkę. Wszczepi sobie nawet niedozwolony dopalacz, byle tylko stać się legendą.


Cyberpunk. Odrodzenie Andrzej Ziemiański

Cyberpunk. Odrodzenie Andrzej Ziemiański

Szybka, bystra, zabawna (chwilami) opowieść z kategorii urban, wiadomo więc, że będzie łatwo i przyjemnie.

Bardzo dobry i intrygujący pomysł implantu - Kit: czysta inteligencja. 

Jest śledztwo - troszkę niestandardowe, są niebezpieczne dzielnice Zakazanego Miasta, są gangi różnego rodzaju i kalibru.

Jest śmiertelnie chory policjant na rencie, spec od technologii - teoretyk w akcji i ona - siostra, która niespodziewanie staje się bronią.

Polecam - bardzo dobrze spędzony czas. Klimat jest jednym z głównych atutów tej powieści. Tego rodzaju lektury tworzone są głównie dla przyjemności czytelnika.

MOJA OCENA: 7/10


PRZECZYTAJ FRAGMENT!


***

„Cyberpunk. Odrodzenie” pozwala zanurzyć się w otchłani gigantycznego, rozświetlonego neonami miasta, w którym rządzą zbrodnia i nauka przyszłości.



Okryte mgłą i spowite deszczem wieżowce, wąskie, zatłoczone uliczki, pulsujące neony i wielkoformatowe reklamy dają tło rzeczywistości, w której kwitną przestępczość, nielegalny handel bronią, danymi, a nawet ludzkim ciałem. To świat, w którym jednostka nic nie znaczy, a za los ogółu odpowiadają wielkie korporacje i gangi. To Zakazane Miasto.


Shey Scott – były policjant, wydalony ze służby z powodu śmiertelnej choroby oraz partnerujący mu Lou Landon usiłują namierzyć Axel Staller – bliźniaczą siostrę kobiety, która w biały dzień, mimo najwyższych środków bezpieczeństwa i drobiazgowej kontroli, pod okiem kamer, z niewiadomych przyczyn zamordowała kilkanaście osób.


AUTOR



Deus Ex Machina. Człowiek, który zniknął Kornel Mikołajczyk

Deus Ex Machina. Człowiek, który zniknął Kornel Mikołajczyk

"Wyrwij się choć na chwilę z Normalności i zanurz w tym, co Niemożliwe."


Powstał chyba nowy gatunek: urban cyberpunk.
Brat bliźniak serii o Felixie Castorze i Harrym Dresdenie, tylko gatunkowo inny. Ale klimatycznie identyczny.

Co to oznacza?

Wyśmienitą zabawę. 
Błyskotliwą narrację. 
Akcję, przy której prędkość światła spala się ze wstydu. 

I choć jest mnóstwo tekstu, który zrozumie tylko nerd albo jakiś geniusz komputerowo - cybernetyczny, to całość jest prawdziwą gratką, nawet dla miłośników kryminałów i nierozwiązywalnych zagadek.



DEUS EX MACHINA

Biuro detektywistyczne spraw niemożliwych

Biuro spraw niemożliwych, prowadzone przez fenomenalnego detektywa Valtera Fingo,  dziwaka, "który w wolnych chwilach gania za kosmitami", jego nie do końca zmaterializowaną przepiękną asystentkę o ciętym języku, "której jedynym oknem na rzeczywistość jest wiązka światła", Lukę Morgan, której historia niekoniecznie już jest zabawna oraz...KŁACZKA.

A Kłaczek to zupełnie inna historia. Teoretycznie jest to poszukiwana przez Korporację "mityczna potęga"zamknięta w wyniku (nie)fortunnego zbiegu okoliczności w ciele cyber - kotołaka. Kota - cyborga. Kota - BOGA.

A praktycznie?

Jest to ABSOLUT, BÓG, GENIUSZ! 

Dawka humoru tu zawarta idealnie trafiła w moje gusta - naśmiałam się chyba milion x.

NO I KTO NIE WIELBI KŁACZKA?!

JA WIELBIĘ!


'Na boga, którym jestem!"

Rewelacyjnym posunięciem jest wplecenie w to w to wszystko historii z drugim dnem, a właściwie tylko wspominanie o niej, co dodatkowo i na maxa (u mnie) wzbudzało psychopatyczną ciekawość - historia zaginięcia żony naszego jakże zblazowanego, uroczego detektywa.

Historia, która niekoniecznie uchyla całości swej tajemnicy, co jest informacją bardzo dobrą, ponieważ zapowiada to drugą część  - tak sobie dedukuję, bo nie wyobrażam sobie, żeby autor zostawił czytelników (i mnie!) w takiej bezdusznej niepewności!

POLECAM BARDZO.

MOJA OCENA: 8/10


PRZECZYTAJ FRAGMENT!


***
XXII wiek nie musi oznaczać braku zapotrzebowania na prywatnych detektywów. W cyberpunkowej Gigalopolis klasycznie błyskotliwy Valter Fingo do spółki z hologramową, zjawiskowo urodziwą asystentką Luką i półmechanicznym kotołakiem o umyśle człowieka porywają się na każde, nawet najbardziej skomplikowane zadanie; są przecież specjalistami od spraw niemożliwych.


TRAILER POWIEŚCI


AUTOR





Modyfikowany węgiel Richard Morgan

Modyfikowany węgiel Richard Morgan

"Na tę sekundę przez jego oczy wyjrzała dusza Mata i zobaczyłem w nic odbicie miliardów zwykłych, pojedynczych żyć, których koniec widziały, niczym blade błyski ciem spalających się w ogniu. Tylko raz wcześniej przeżyłem coś takiego, gdy sprzeciwiłem się Reileen Kawaharze. Czułem płomienie na końcach skrzydeł."

Blowmind...
Urban sci - fi połączone z cyberpunkiem.
ZUPEŁNIE nie moje klimaty, ale... zakochałam się na maxa w serialu, więc postanowiłam przeczytać do końca.
I co?
I serial rozkłada książkę na łopatki. Moim zdaniem. Wszystko współgra do pewnego momentu, a potem książka zostaje zamieciona pod dywan...

Niewybaczalne jest to, że książka ABSOLUTNIE nie pokazuje ABSOLUTNEGO fenomenu, jakim jest... Poe!!!
Bardzo lekka narracja, która jednak nie pomaga ogarnąć informacyjnego miszmaszu :)

Polecam serial całym sercem każdemu, a książkę... cierpliwym i uważnym czytelnikom. Czekam na 2 sezon, ale nie omieszkam czytnąć 2 części. Mimo wszystko... :)


MOJA OCENA: 7/10

PRZECZYTAJ FRAGMENT!


PROLOG

Dwie godziny przed świtem siedziałem w obskurnej kuchni, paląc podebranego Sarze papierosa. Czekałem, wsłuchując się w wycie sztormu. Millsport od dawna już spało, ale prądy morskie nawet w nocy szarpały przybrzeżne płycizny. Szum oceanu wypełniał opustoszałe ulice, a delikatne jak muślin opary unoszące się znad wiru opadały na miasto, zasnuwając mgłą kuchenne okno.
Pobudzony chemikaliami, po raz piętnasty tej nocy przeprowadziłem inwentaryzację sprzętu leżącego na poznaczonym bliznami drewnianym stole. Należący do Sary igłowiec połyskiwał mrocznie w słabym świetle, z otworem w rękojeści gotowym na przyjęcie magazynka. Doskonała broń zabójcy, mała i bezgłośna. Magazynki leżały tuż obok. Każdy oklejony taśmą izolacyjną, żeby móc odróżnić rodzaj pocisków – zielone nasenne, czarne z pajęczym jadem. Większość magazynków była owinięta na czarno. Sara zużyła dużo zielonych poprzedniej nocy, na strażników w Gemini Biosys.
Mój sprzęt był mniej subtelny. Duży srebrny smith&wesson i ostatnie cztery granaty halucynogenne. Cienkie, karmazynowe linie wokół każdego z cylindrów zdawały się iskrzyć, jakby miały oderwać się od metalu i unieść w powietrze, dołączając do smużek dymu snujących się z papierosa. Przesunięcie i rozmycie rzeczywistości, efekt uboczny tetrametu, zaliczonego dzisiaj po południu na nabrzeżu. Normalnie, gdy nie jestem na prochach, nie palę, ale z jakichś przyczyn tet zawsze wyzwala głód.
Usłyszałem to na tle odległego ryku sztormu. Drapieżny szum wirników rozcinających tkaninę nocy.
Lekko zdegustowany sobą, zdusiłem papierosa i przeszedłem do sypialni. Sara spała – zbiór okrytych prześcieradłem sinusoidalnych krzywych o niskiej częstotliwości. Jej twarz zakrywały kruczoczarne włosy, a jedna z rąk o długich palcach wystawała nad krawędź łóżka.
Kiedy stałem, przyglądając się jej, noc na zewnątrz pękła. Jeden z orbitalnych strażników Świata Harlana oddał strzał testowy w morze. Grzmot zranionego nieba przetoczył się, uderzając w okna. Kobieta w łóżku poruszyła się i odgarnęła włosy z twarzy. Spojrzenie ciekłych kryształów znalazło mnie i natychmiast się skupiło.
– Co się tak gapisz? – Głos miała ochrypły od snu.
Uśmiechnąłem się.
– Nie wciskaj mi kitu. Powiedz, na co się gapisz.
– Tylko patrzę. Czas ruszać.
Uniosła głowę i wyłowiła dźwięk helikoptera. Z jej twarzy odpłynął sen. Usiadła wyprostowana.
– Gdzie towar?
Dowcip korpusu. Uśmiechnąłem się jak przy spotkaniu starego przyjaciela i skinąłem w stronę walizki w kącie pokoju.
– Podaj mi mój pistolet.
– Tak, proszę pani. Czarne czy zielone?
– Czarne. Ufam tym wszarzom mniej więcej tyle, co kondomowi z folii.
W kuchni załadowałem pistolet igłowy, zerknąłem na własną broń i zostawiłem ją na miejscu. Zamiast niej zgarnąłem drugą ręką jeden z granatów H. Zatrzymałem się w przejściu do sypialni i zważyłem sprzęt w dłoniach, jakbym próbował zdecydować, który jest cięższy.
– Małe co nieco z pani substytutem penisa?
Sara spojrzała na mnie spod grzywy opadających na czoło czarnych włosów. Wciągała właśnie na nogi długie, wełniane skarpety.
– To twój ma długą lufę, Tak.
– Rozmiar nie...
Oboje usłyszeliśmy to równocześnie. Podwójne, metaliczne „klak” z zewnętrznego korytarza. Nasze spojrzenia się spotkały i przez ułamek sekundy widziałem odbite w jej oczach własne zdziwienie. Rzuciłem w jej stronę nabity pistolet. Wyciągnęła rękę i złapała go w powietrzu dokładnie w chwili, gdy cała ściana sypialni zawaliła się z hukiem. Wybuch rzucił mnie do kąta i powalił na podłogę.
Musieli zlokalizować nas w mieszkaniu kamerami termowizyjnymi, a potem zaminować całą ścianę rzepami. Tym razem nie ryzykowali. Komandos, który przeszedł przez zrujnowaną ścianę, był krępy i błyszczał owadzimi oczami bojowej maski gazowej, dźwigając w osłoniętych rękawicami dłoniach krótkolufowy karabinek Kałasznikowa.
Ogłuszony brzmiącymi w uszach dzwonkami, wciąż na podłodze, rzuciłem w niego granatem. Był nieodbezpieczony, zresztą i tak bezużyteczny przeciw masce gazowej, ale tamten nie miał czasu zidentyfikować rzuconego w jego stronę obiektu. Odbił go korpusem kałasznikowa i zatoczył się do tyłu, szeroko otwierając osłonięte maską oczy.
– Granat, padnij!
Sara leżała na podłodze za łóżkiem, chroniąc głowę ramionami, osłonięta przed podmuchem wcześniejszej eksplozji. Usłyszała krzyk i w ciągu paru sekund, które kupił nam bluff, podniosła się, unosząc igłowiec. Za ścianą dostrzegłem postacie kulące się w oczekiwaniu na spodziewany wybuch granatu. Usłyszałem przypominający bzyczenie komara świst monomolekularnych igieł z trzech wystrzałów wycelowanych w pierwszego komandosa. Niewidoczne, przebiły się przez kombinezon bojowy i zatopiły w ciele pod spodem. Gdy trucizna wbiła swoje szpony w system nerwowy, komandos stęknął jak ktoś usiłujący dźwignąć wielki ciężar. Wyszczerzyłem zęby i zacząłem się podnosić.
Sara kierowała właśnie celownik na dalsze postacie za ścianą, kiedy w drzwiach kuchennych pojawił się drugi tej nocy komandos i rozwalił ją z karabinka szturmowego.
Wciąż na kolanach, z chemiczną jasnością wizji przyglądałem się, jak ginie. Wszystko działo się tak wolno, że przypominało oglądanie filmu w zwolnionym tempie. Komandos celował nisko, blokując kałasznikowa przed odrzutem superszybkiego ognia, z którego słynął ten model. Najpierw poszło po łóżku, podnosząc tuman pierza i strzępów materiału, potem przez Sarę, złapaną w półobrocie. Zobaczyłem, jak jedna z jej nóg zmienia się w miazgę pod kolanem, a potem tors, z którego pociski wyrwały krwawe strzępy tkanki wielkości pięści, gdy przelatywała przez ścianę ognia.
Poderwałem się na nogi, gdy tylko zamilkł automat. Sara padła na twarz, jakby próbując ukryć rany od pocisków, ale i tak widziałem wszystko przez krwawą zasłonę. Bez chwili namysłu wypadłem zza rogu, a komandos nie zdążył obrócić kałasznikowa. Uderzyłem w niego na wysokości talii, zablokowałem karabin i odepchnąłem z powrotem do kuchni. Lufa automatu zaczepiła o framugę i broń wypadła mu z ręki. Usłyszałem, jak metalicznie wali za mną o posadzkę. Z siłą i szybkością tetrametu usiadłem okrakiem na przeciwniku, zablokowałem cios ręką i chwyciłem dłońmi jego głowę. Rozbiłem ją o podłogę jak kokosa.
Oczy pod maską straciły nagle ostrość. Ponownie uniosłem jego głowę i jeszcze raz grzmotnąłem nią o podłogę, czując, jak od uderzenia pęka czaszka. Pomimo chrupnięcia, dźwignąłem ją znowu i trzasnąłem po raz kolejny. Uszy wypełniał mi grzmot jak w środku burzy, a gdzieś na obrzeżach świadomości słyszałem własny głos wrzeszczący przekleństwa.
Uderzałem czwarty czy piąty raz, gdy coś kopnęło mnie między łopatkami, a z nogi stołowej przede mną jakimś magicznym sposobem wyskoczyły drzazgi. Poczułem ukłucie, gdy dwie z nich wbiły mi się w twarz.
Nagle wyciekła ze mnie cała wściekłość. Prawie łagodnie opuściłem głowę komandosa i unosiłem w zdumieniu dłoń do skaleczeń od drzazg w policzku, gdy uświadomiłem sobie, że strzelono do mnie i że pocisk musiał przebić się przez moją klatkę piersiową, wbijając się w nogę stołu. Otumaniony spojrzałem w dół i dostrzegłem rozlewającą się po koszuli ciemnoczerwoną plamę. Żadnych wątpliwości. Dziura wylotowa wielkości piłki golfowej.
Wraz ze świadomością nadszedł ból. Czułem się tak, jakby ktoś szybko przeciągnął mi przez pierś stalową szczotkę do czyszczenia rur. Niemal z namysłem sięgnąłem, odnalazłem otwór po kuli i wsadziłem w niego dwa palce. Ich czubki przesunęły się po nierównościach rozerwanych kości i poczułem, jak o jeden z nich uderza coś elastycznego. Pocisk ominął serce. Stęknąłem i spróbowałem się podnieść, ale odgłos przeszedł w kaszel i poczułem na języku krew.
– Nie ruszaj się, skurwielu!
Krzyk wydobył się z młodego, zaciśniętego w szoku gardła. Pochyliłem się nad swoją raną i obejrzałem przez ramię. Za mną, w drzwiach, stał młody mężczyzna w policyjnym mundurze, kurczowo zaciskając dłonie na pistolecie, z którego przed chwilą strzelił. Trząsł się. Znów kaszlnąłem i obróciłem się w stronę stołu. Smith&wesson leżał na wysokości moich oczu, błyszcząc srebrem, dokładnie tam, gdzie zostawiłem go przed dwiema minutami.
Możliwe, że pokierowało mną właśnie to, drobne strzępki chwil zaplanowanych, gdy Sara jeszcze żyła i wszystko było dobrze. Niecałe dwie minuty temu mogłem podnieść pistolet, nawet o tym myślałem, więc czemu nie teraz. Zacisnąłem zęby, mocniej przycisnąłem palce do rany w piersiach i wyprostowałem się. O podniebienie uderzyła ciepła struga krwi. Wolną ręką oparłem się o krawędź stołu i obejrzałem na gliniarza. Czułem, jak moje wargi odsuwają się od zaciśniętych zębów w upiornym uśmiechu.
– Nie zmuszaj mnie do tego, Kovacs.
Z oddechem świszczącym przez zęby i bulgoczącym w gardle przysunąłem się o krok do stołu i oparłem o niego biodrami. Na pobrużdżonym blacie smith&wesson błyszczał jak złoty skarb. Z orbity trysnął strumień energii sięgając gdzieś w otchłań, rozjaśniając kuchnię na niebiesko. Słyszałem zew sztormu.
– Powiedziałem nie...
Zamknąłem oczy i sięgnąłem po pistolet (...)


***

W dwudziestym szóstym wieku ludzkość rozprzestrzeniła się po galaktyce, zabierając ze sobą w zimny kosmos podziały rasowe i religijne. Pomimo napięć i wybuchających tu i ówdzie krwawych wojen, Protektorat NZ trzyma nowe światy żelazną ręką, wykorzystując do tego elitarne oddziały uderzeniowe: Korpus Emisariuszy.


To, czego nie mogła zagwarantować religia, zapewniła technika. Teraz, gdy świadomość można zapisać w stosie korowym i w prosty sposób przenieść do nowego ciała, śmierć stała się zaledwie drobną niedogodnością. O ile tylko stać cię na nowe ciało...

Były Emisariusz NZ, Takeshi Kovacs, zna smak umierania, to ryzyko zawodowe. Jednakże ostatnia śmierć była szczególnie brutalna. Przetransferowany strunowo na odległość wielu lat świetlnych, upowłokowiony w nowym ciele w San Francisco na Starej Ziemi i rzucony w środek spisku bezwzględnego nawet jak na standardy społeczeństwa, które zapomniało o wartości ludzkiego życia, szybko uświadamia sobie, że pocisk, który wybił dziurę w jego piersi na Świecie Harlana, to dopiero początek problemów.

Cykl: Takeshi Kovacs (tom 1)





EKRAMIZACJA
/KLIKNIJ ZDJĘCIE/


TRAILER












Autor: Sabina Bauman - klik zdjęcie
Copyright © 2014 Mniej niż 0 - Mini Recenzje , Blogger