"Jestem Daisy Kurzajka i obecnie przebywam w Krainie Najwyższej Irytacji! Moja babcia ma zamiar wysłać mnie do Szkoły Czarownic Ropusze Wieże, mimo że absolutnie, totalnie i zdecydowanie NIE JESTEM czarownicą. Tylko AKTORKĄ!"
Świetne rysunki uzupełniają tą lekką i przezabawną opowieść z charakterem: soczystą, napędzajaca wyobraźnię z adhd -owymi dialogami i akcjami na miarę Mission Impossible!
Klimacik troszkę jak z Hotelu Transylwania, troszkę Akademii Dobra i Zła, ale w wersji light i zdecydowanie bardziej zabawnej i szybszej, jeśli chodzi o akcję.
Super główna bohaterka, świetna atmosfera Szkoły Czarownic Ropusze Wieże, narracja łatwa, przyjemna i na poziomie!
"Nie mogę uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Babcia porzuciła mnie tutaj, bo wydaje jej się, że jestem czarownicą. Teraz panna Wawrzyn też twierdzi, że jestem czarownicą. I panna Cierń. A ja wcale nie jestem czarownicą. W ogóle nie czuję, żebym miała w sobie cokolwiek z wiedźmy. A wszystko wokół jest takie ponure, straszne i pełne pajęczyn, z upiornymi nauczycielkami i Ropuszymi Strachami, a za chwilę będę musiała iść spać w kotle, gdzie będzie zimno, twardo i okropnie."
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona poziomem literatury młodzieżowej i dziecięcej ostatnio 😁
MOJA OCENA: 7/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
TU
***
Pierwsza część przezabawnej serii, idealnej dla wszystkich dziewczynek, które kochają magiczne przygody.
Daisy Kurzajka NIE JEST czarownicą! Jest utalentowaną AKTORKĄ! A aktorki nie chodzą do szkół czarownic! Dziewczynka jest więc WŚCIEKŁA, kiedy babcia każe jej rozpocząć naukę w Ropuszych Wieżach.
Zmuszona do spania w zwisającym z sufitu kociołku (zaskakująco wygodnym) i jedzenia śniadaniowej brei (niezaskakująco obrzydliwej),Daisy zaczyna obmyślać plan ucieczki. Aby go zrealizować, musi jednak ominąć przerażające ROPUSZE STRACHY strzegące korytarzy… A co, jeśli okaże się, że naprawdę ma MAGICZNĄ MOC?
AUTOR