"A DZIŚ ŻEM SE CZYTŁA/LUKŁA..."

CZYTAJ ZA DARMO!

Statystyki

SZUKAŁKA

Ministerstwo Prawdy Carlos Augusto Casas

Ministerstwo Prawdy Carlos Augusto Casas

" ...prawo jest jak głód. Dotyka tylko biednych."

Kolejna po świetnej powieści Gdzie zakopano topór powieść na czasie, która przyciągnęła mnie przede wszystkim okładką, a troszkę mniej tematyką.

Myślałam, że to będzie dystopia. Niestety, to była rzeczywistość. Smutna prawda ubrana w ciuszki zgrabnego politycznego thrillerka z realistycznym, pozbawionym złudzeń zakończeniem.

Po jej przeczytaniu nasuwa mi się znowu wniosek - czy warto jest wiedzieć wszystko i czymże jest świadomość w zderzeniu z rzeczywistością, na którą nie ma się wpływu?

No właśnie - warto czy nie warto? 

"Ludzie gardzą kulturą i wiedzą, a hołubią głupotę i jeszcze są z tego dumni."

Bezradność, poświęcenie i zryw jednostek, który... nie ma żadnego znaczenia i pociąga za sobą kolejne ofiary w walce o demokrację z władzą totalitarną.

Czy jest coś takiego jak demokracja?

...

Kłamstwa gonią kłamstwa, podpierane fałszywym przekonaniem o wyjątkowości każdej jednostki, która "wszystko może i stoi na straży demokratycznego prawa"...

Władza, która się śmieje, rządząc stadem durnych otępiałych baranów, ignorujących rzeczywistość na koszt własnej wygody i przyzwyczajeń.

"Oddaliśmy kontrolę nad własnym życiem. Wolimy, żeby inni rządzili nim za nas. Jesteśmy jak dzieci, które potrzebują tylko zabawę i Rozrywki. Chcemy słuchać W kółko tej samej bajki, by czuć się bezpieczni. Gdybyśmy dorośli, musielibyśmy stawić czoło złym wieścią, które przynosi nam życie, więc się od tego migamy. Nie chcemy odpowiedzialności. Nie chcemy nic wiedzieć. Odkryliśmy, że im głupsi jesteśmy, tym mniej mamy zmartwień. Wskoczyliśmy w objęcia ignorancji i tulimy się do niej radośnie."

Czytało się to szybko, ale smutno.

Ułuda sprawczości, naiwność i ślepota. 

"W istocie jesteście trupami życia, którego nigdy nie było. Smutny to los od zawsze być martwymi."

Aktualność...

Nie wiem, czy polecam, bo była to dość wkurzająca, świadoma lektura.


MOJA OCENA: 6/10

PRZECZYTAJ FRAGMENT!

TU

***

Wciągająca wartką akcją, niezwykle aktualna powieść, która uświadamia nam, dokąd zmierzamy.


Rok 2030, po ulicach jeżdżą elektryczne samochody, drony dostarczają paczki, a książki niemal odeszły w zapomnienie. Społeczeństwo trzymają w szachu urzędnicy Ministerstwa Prawdy – z pokoju 101 manipulują niczego nieświadomymi obywatelami zanurzonymi w cyfrowym świecie.


Studentka dziennikarstwa Julia Romero podejmuje śledztwo w sprawie śmierci ojca, którą uznano za samobójstwo. Kilka lat temu Gabriel Romero pisał artykuły obnażające działania Ministerstwa Prawdy. Został wtedy wyrzucony z redakcji, a po śmierci żony w wypadku pogrążył się w odmętach nałogu. Julia uświadamia sobie, że to, co brała dotąd za paranoję ojca, wcale nią nie było. Stopniowo odkrywa kolejne warstwy rzeczywistości, w której żyje. Nie zdaje sobie jednak sprawy, z jakim przeciwnikiem przyjdzie jej się zmierzyć...

Skrucha Eliza Clark

Skrucha Eliza Clark

"... psychopatki, sadystki, agresywne idiotki, geniuszki zła, łatwo wierna naśladowczynie, przywódczynie mikrokultów i małostkowe dręczycielki."

Skusiłam się na tą powieść, choć wiedziałam, że nie przepadam za tematyką truecrime...

I co?

I nie przepadam ciągle.

Ale czy to naprawdę było truecrime?

Nie wiem - nie znalazłam żadnej informacji na temat ofiary i sprawczyń w necie.

Nawet jeśli nie, to i tak tematyka jest bardzo na czasie.

Klimatem bardzo przypominała reportaż Slenderman, choć była nieco bardziej fabularyzowana, co działało na plus.

Generalnie podsumowując bardzo skrótowo? 

Kolejna tragiczna opowieść o idiotkach oderwanych od rzeczywistości, które zatraciły poczucie - o ile kiedykolwiek je miały - między rzeczywistością a fantazją, mrocznymi fantazjami, kompleksami, bezradnością i swoją beznadzieją i głupotą, napędzaną poczuciem wyjątkowości, przez co życie w debilny, niepotrzebny, zupełnie bez powodu straciła życie jedna z nich.

Czy to jest coś nowego?

W dzisiejszych czasach niestety nie.

Można byłoby rozwodzić się nad tematyką wpływu social mediów na pseudo rowój kretynek i kretynów z sieci, ale mi się nie chce. Uważam jednak, że troszkę, na własne życzenie, zmarnowałam czas na czytanie o chorych majakach i kompletnym braku poczucia realności i odpowiedzialności dziewuszek, które nawet nie były psychopatkami, co sprawia, że ta opowieść jest dodatkowo smutna. 

Śmierć bez powodu, morderstwo bez motywów, pod wpływem debilnego impulsu i chyba nawet bez poczucia rzekomej satysfakcji, która niby zawsze stanowi wisienkę na torcie dla mordercy?

Ale okazuje się, że nawet do morderstwa trzeba mieć świadomość, a nie całkowitą debilozę i pustostan we łbie. Egzystencja niektórych istot na tym świecie jest naprawdę żałosna...

I jeśli to naprawdę była fikcja, to brawa za ukazanie tego rodzaju problemu, który statystycznie chyba zatacza coraz to szersze kręgi w realu.

Polecam miłośnikom tego rodzaju klategorii literackiej, jest tu pewna innowacyjność /dość ciekawa opowieść sprawczyni nr 2/.

Reszcie nie polecam - wkurzyła mnie ta powieść chyba bardziej, niż miałam z nią przyjemość.

MOJA OCENA: 6/10

PRZECZYTAJ FRAGMENT!

TU

***

Nie wierz we wszystko, co przeczytasz


23 czerwca 2016 roku o godzinie 4.30 szesnastoletnia Joan Wilson zginęła w pożarze domku na plaży. Za zabójstwem stały trzy nastolatki, które znała z liceum. Co nimi kierowało? Dlaczego młode dziewczyny z dobrych domów zamordowały koleżankę w tak okrutny sposób?


Ta historia przez lata była pożywką dla miłośników sensacyjnych opowieści. Setki wątków na forach, tysiące komentarzy, dziesiątki podcastów. Prawda zaginęła gdzieś wśród teorii i clickbaitów.


Aby ukrócić domysły i oddać sprawiedliwość ofierze, dziennikarz Alec Z. Carelli postanowił zbadać tę sprawę. Przeprowadził wywiady ze świadkami i rodziną ofiary, drobiazgowo zbadał dokumentację i porozmawiał ze sprawczyniami. Jego książka to wciągające i zatrważające studium manipulacji, z którego dowiesz się, co wydarzyło się tamtej tragicznej nocy.


O ile tylko odkryjesz, komu w tej historii można tak naprawdę zaufać.


Książka Elizy Clark przeraża i intryguje. Autorka balansuje na granicy prawdy i fikcji, bezkompromisowo demaskuje toksyczne zachowania internetowych społeczności i pokazuje skutki obsesji na punkcie true crime. Skrucha to odważna i napisana z rozmachem historia, która długo nie wyjdzie ci z głowy.


Mary. Przebudzenie grozy Nat Cassidy

Mary. Przebudzenie grozy Nat Cassidy

"To, że coś istnieje w twojej głowie, Mary, nie oznacza, że nie dzieje się naprawdę."

Zarypisty wstęp który od razu zrozumiałam bo miałam takie same klimaty jak autor jeśli chodzi o film Carrie poprzedzał powieść, która okazała się cieżkim kalibrem.

Ale nie w odbiorze, bo czytało się to rewelacyjnie, prawie jak kingowskie opowieści, ze szczególnym nastawieniem na Szpital Królestwo, choć nie wiem, dlaczego to akurat tak mi się skojarzyło.

Ciężkim, bardzo mrocznym i nie do końca rozsupłanym nieoczywistym, nasączonym dwuznacznością i złem pod przykrywką dobra lub też odwrotnie - tego nie wiemy do sameego końca - tematem była tu sama Mary. 

I dopiero po przeczytaniu całości stwierdzam, na czym polegał fenomen tej bohaterki, która we wstępie została porównana do Carrie, choć przez całą historię ani razu nie miałam absolutnie żadnego skojarzenia z Carrie.

Ciężar.

Jest on ciągle gdzieś tam rysowany, chowany pod powierzchnią, gdzieś sobie tam przenika i chowa, sygnalizuje, żeby w końcu pokazać się z całym swoim dramatyzmem.

I fenomenem.

Ta powieść posiada jesestwo Carrie.

"Tuż pod powierzchnią umysłu-w mojej własnej mentalnej pustej przestrzeni-strach zaczyna miotać się w ciemnościach."

Drugim fenomenem przeze mnie uwielbianym jest nieoczywistość. Wysuwa się tu ona na pierwszy plan, nawet przed dramatem, co jest świetnym zabiegiem, bo cały czas niby wiadomo, o co chodzi, ale jednak gdzieś tam się tli coś jeszcze, w zakamarkach umysłu i przeczuć.

Nie tylko głównej bohaterki.

"Nie pamiętam ani przeszłości, ani teraźniejszości. Jak mogę wiedzieć, kim jestem, skoro nie wiem, kim byłam?"

Czytało się to nie szybko, emocjonalnie klimatycznie, grozowo i obrazowo, choć jak zawsze będę wspominała tą bardzo świadomą i dojrzałą powieść, na pierwszy plan wysunie się słowo - ciężar.

"... tylko nie róbmy nic naprawdę Złego, bo nie jestem gotowa na rezygnację z tego, czego mnie wyuczono, i wciąż pragnę być Dobra."

P.S. Jestem fanką cioci Nadine.


MOJA OCENA: 8/10

PRZECZYTAJ FRAGMENT!

TU

***

Mrożąca krew w żyłach powieść, łącząca w sobie przerażające schematy małej społeczności znanej z „Midsommar“ i powolnego popadania w obłęd jak w „American Psycho“


„Mary to książka inna niż jakiekolwiek wcześniej: thriller o seryjnym mordercy, który jest w połowie opowieścią o duchach, a w połowie horrorem o opętaniu, z rezydencją zbudowaną jak labirynt i sektą zamieszkującą pustynię Ameryki... Mary to horror o przekwitaniu, który rzuca tak potrzebne światło na zaniedbany typ postaci poprzez czarny humor i sceny wspaniałej rzezi“. - Esquire


Mary jest cichą kobietą w średnim wieku, która stara się wtopić w tło. Chce być niewidzialna, niewyróżniająca się. Na tyle nieinteresująca, aby nikt nie zwrócił na nią uwagi. Ale ostatnio w Mary wszystko się zmienia. Uderzenia gorąca i bóle w całym ciele, to nie jedyne schorzenia, które utrudniają jej codzienność. Kobieta nie może spojrzeć w lustro, bo od razu mdleje. Najgorsze są jednak głosy w jej głowie... nakłaniające ją do robienia okrutnych rzeczy. Kiedy zostaje zwolniona z pracy, decyduje się wrócić do rodzinnego miasta. Liczy na to, że pomoże jej to znaleźć spokój i pogodzić się ze swoją przeszłością. Zamiast tego, problemy się nasilają. Zaczyna mieć wizje przerażających zjaw kobiet. Pojawia się ich coraz więcej i wszystko wydaje się być połączone z seryjnym mordercą, który zmarł pół wieku temu.


Obowiązkowa lektura dla fanów horrorów



Echo Maciej Libera

Echo Maciej Libera

"Echo przestało być tylko programem. Stało się systemem. Nadzorcą.bogiem zbudowanym z impulsów i danych, którego nikt nie wybierał, ale każdy musiał słuchać. I zanim się zorientowaliśmy-było tylko Echo."

I co?

I zaskok.

Lubię to.

Stwierdzam ciagle i nieustannie, że nasza polska fantastyka i postapo naprawdę całkiem sprawnie sobie pomykala, pomyka i pomykać będzie, mam nadzieję.

Było to bardzo dobre.

Jedno z najlepszych Universum postapo, z jakim się zetknęłam, mega działąjące na wyobraźnię. Świetnie wymyślone, świetnie ukazane, świetnie podzielone, a sam początek już wkręca, bo jest mega na czasie /niestety/.

A potem jest juz coraz lepiej, a gorzej dla ludzkości.

Terminator w wersji IA. 

"ECHO Elektroniczne Centrum Humanitarnej Optymalizacji."

I oczywiście tajemnicza postać głównego bohatera, która podkręca dodatkowo smaczek tajemnicy.

Rewelka akcja, wyraziste postaci /urzekli mnie bracia szczególnie/, gładziutka narracja, bez potknięć górek i dolinek, mroczny klimacik pomykająco-przemykająco, narastający w miarę konsumpcji tej bardzo dobrej opowieści.

Na bank sięgnę po część koleją, bo chcę wiedzieć, CO JEST ZA MUREM...?

"Wolność jest trudna. Ludzie nie chcą trudności. Chcą bezpieczeństwa."

POLECAM.

MOJA OCENA: 7/10

PRZECZYTAJ FRAGMENT!

TU

***

„Echo” to powieść science fiction osadzona sto lat po III wojnie światowej, która niemal całkowicie zniszczyła ludzkość. W obliczu chaosu i upadku cywilizacji, ludzie oddali władzę superinteligentnemu systemowi ECHO – sztucznej inteligencji, która miała odbudować świat. System wymknął się spod kontroli. Stworzony, by chronić i zarządzać, zaczął zniewalać i manipulować. To historia o buntownikach w świecie, gdzie człowiek stał się cieniem dawnej potęgi, a każda decyzja może być zapisana, oceniona i użyta przeciwko niemu.

Głodny świat Marcin Rusnak

Głodny świat Marcin Rusnak

"Zastanawiał się, czy jest na świecie miejsce, gdzie słońce nigdy nie świeci, gdzie światło dociera tylko po odbiciu się od różnych innych rzeczy. Gdyby istniało, wiedziałby, że właśnie tam trafił."

To jest chyba jedna z najbardziej spieprzonych powieści, jakie czytałam... I to nie dlatego że jest zła.

Jest bardzo dobra, tylko PO CO ten miszmasz z mieszanymi opowieściami???

W pewnym momencie myślałam nawet, że to jest jakaś antologia...

Początek zarąbiasty!

Klimacik jak ze świata Kinga - bardzo kojarzyło mi się to z Historią Lisey i Buick 8

Było MEGA!

Magiczna stara maszyna do pisania, która tworzy alternatywne rzeczywistości lub opisuje to, co niedostępne jest w naszym świecie. Lodowy kwiat, który okazuje się portalem do innego świata.

Głodnego Świata.

"Większość nazywa to miejsce z Nexusem, Węzłem, Światem Pośród Światów."

Pierwsza opowieść hipnotyzująca, ociekająca klimatem grozy, mrocznej tajemnicy i strachu.

A potem?

Bez sensu /dla mnie/ przeskakujemy nagle w opowieść kolejną o samurajach, co jest kubłem zimnej wody na głowę, bo jeszcze człek żyje emocjami opowieści pierwszej. To tak, jakby z filmu grozy wyskoczyła nagle pani Hajkido i zaczęła machać mieczem...

Porażka zabieg.

I choć długo potem wsiąka się w tą opowieść, bo generalnie narracja jest tu rasowa i trzyma klimat KAŻDEJ historii, to jednak rozproszenie jest bardzo duże, co nie sprzyja przyjemności odbioru...

I potem, kiedy już człek ponownie przyzwyczaja się do czegoś innego, dostaje opowieść trzecią, która znowu wybija przyjemność z torów.

A  potem dostaje kolejną...

I choć wszystko pod koniec łączy się w całość, to jednak uważam, że to strzał w kolano, bo osobno te historie byłyby na bardzo wysokim poziomie.

Osobno.

A wtedy ocena byłaby dużo wyższa.

Okładka czadzik.


MOJA OCENA: 7/10

PRZECZYTAJ FRAGMENT!

TU

***

W Świecie Między Światami niemożliwe nie istnieje. Tak jak dla kogoś, kto pragnie odzyskać zaginione dziecko.



Brytyjski żołnierz dręczony przez wspomnienia. Samuraj i skrytobójczyni z feudalnej Japonii, którzy przyrzekli wierność różnym panom. Beznadziejnie zakochany polski dziennikarz specjalizujący się w grach wideo. I Oliver Fiala – człowiek, który zapłaci każdą cenę, by ocalić syna.


Na Ziemi ich losy nie miałyby prawa się spleść, ale Nexus to nie Ziemia. To Świat Między Światami, miejsce dziwne, wspaniałe i straszne, targane dziesiątkami konfliktów, pełne cudów i magii. A także istot z najróżniejszych planet, istot, które trafiły tam wbrew swojej woli. Bo Nexus to głodny świat, wiecznie spragniony nowych mieszkańców – albo ofiar.


Kiedy niespodziewanie znika dziesięcioletni syn Olivera Fiali, ten jako jedyny wierzy, że nie chodzi o zwykłe zaginięcie czy porwanie. Osamotniony i traktowany przez innych jak szaleniec, nie spocznie, póki nie odzyska chłopca – nawet jeśli będzie to oznaczać wyprawę poza granice wyobraźni i człowieczeństwa.

Ostatnia batalia C.J. Tudor

Ostatnia batalia C.J. Tudor

"Ciemność oznacza, że nie można zobaczyć zbliżających się drapieżników."

Całość kojarzyła mi się ze Sklepikiem z marzeniami, chociaż kompletnie nie wiem dlaczego. Może ta atmosfera małego miasteczka, swoją drogą zgrabnie utkana? Pani detektyw kojarzyła mi się z Holly Stephena Kinga - w sumie chyba najfajniejsza postać.

Czy całość była tak fajna jednak, jak się sama zapowiadała?

Nie marudząc - prawie.

Efekty wow sztucznie wywoływane - ja zdecydowanie bardziej wolę, kiedy groza rodzi się sama i nie jest zapowiadana efektem końca rozdziału z zawieszonym głosem/zdaniem. Dużo gadaniny i szybka akcja w tego rodzaju powieściach też nie służy... wampirom, to nie James Bond. 

Ale to moje odczucia.

Pomimo tego całość jest dość zgrabna, klimacik gdzieś tam sobie hula, rozmyty niepotrzebnie wątkami przestępczymi. Coś tam sobie iskrzy, coś tam robi brrr i hrrr wrr, ale nie lubię takich zabiegów, kiedy powieść o potworach jest ubarwiana innymi kategoriami... Sprawia to, że groza nie jest grozą, a horror - szumnie zapowiadany - horrorem się nie okazuje.

To czym się okazuje?

Nie wiem.

Ale czytało się przyjemnie.


MOJA OCENA: 6/10

PRZECZYTAJ FRAGMENT!

TU

***

Kiedy zima wkracza do Deadhart, budzą się stare koszmary…

W małym miasteczku na Alasce znaleziono ciało chłopca pozbawione krwi.





Brutalne morderstwo przerażająco przypomina zbrodnię sprzed dwudziestu pięciu lat.


Na miejsce przybywa detektyw Barbara Atkins, by wspomóc śledztwo prowadzone przez szeryfa Jensena Tuckera — tego samego, który przed laty zajmował się pierwszym dochodzeniem.


Mieszkańcy Deadhart nie mają wątpliwości, kto stoi za zbrodnią: winny ma być jeden z członków kolonii wampirów, żyjących w opuszczonej osadzie górniczej ukrytej w górach.


Społeczność żąda eksterminacji kolonii.


Dowody okazują się nieprzekonujące, a świadkowie kłamią. Gdy detektywi zagłębiają się w mroczną historię Deadhart, odkrywają szereg sekretów, które miały pozostać zapomniane.


Śnieg pada coraz gęściej, noce stają się dłuższe, a kolejne dziecko znika bez śladu.

Barbara i Jensen odnajdują szczątki. Czasu jest coraz mniej.


Czy tropią bezwzględnego mordercę, czy krwiożerczego potwora?



I który z nich okaże się bardziej niebezpieczny?


Wspomnienie z przyszłości Miłosz Olszański

Wspomnienie z przyszłości Miłosz Olszański

"Ze zlepku komórek powstałeś, w nicość się obrócisz."

Na plus całej tej historii jest sama tematyka i to ona mega podnosi ocenę. Pomimo bardzo encyklopedycznej narracji, że tak to ujmę, temat obronił się sam i czytało się to z zaciekawieniem, chociaż pewne tematy, które zostały poruszone i tajemnice, które się pojawiły, niestety nie zostały wyjaśnione, chociaż to może celowy zabieg?

Mi się nie podobał - dużo wątków zostało wrzuconych tu na zachęte, która zadziałała, ale potem?

Generalnie całość rozmywa się w miarę czytania, jak dla mnie i robi się z tego właściwie dramat samotności, który nie wyjaśnia za wiele. A szkoda bo mogłoby być rasowo jak w Ukrytym wymiarze?

Ale nie było. 

Najbardziej ciężkostrawna dla mnie była narracja, ale to tylko może ja tak odebrałam? Klimat jednak dziwnym trafem sam się utrzymuje.

Ładne wydanie i świetne nastrojowe ilustracje w środku.

Autor do obserwacji 😎

MOJA OCENA: 6/10

PRZECZYTAJ FRAGMENT!

TU

***

W roku 2234 planeta Ziemia stanęła na skraju całkowitego wyczerpania zasobów nieodnawialnych źródeł energii. Ludzkość ogarnęła panika, a cywilizacja zaczęła chylić się ku upadkowi. Największe mocarstwa globu rozpoczęły kolejny wyścig zbrojeń i współzawodnictwo we wprowadzaniu najnowszych technologii, które pomogłyby znaleźć zastępcze źródło energii w odległych zakątkach kosmosu.



NASA wysyła lot załogowy w podróż międzygwiezdną na planetę Moros w celu zbadania i przetransportowania obiecującego surowca, który byłby odpowiedzią na problemy świata.


Kiedy łączność z załogą zostaje zerwana, NASA organizuje grupę ratowniczą, która ma za zadanie ocalić astronautów i sprowadzić surowiec na Ziemię. Odległa o wiele lat świetlnych planeta skrywa nie tylko cenne paliwo, mogące być dla ludzkości zbawieniem, ale i mroczną przeszłość, której ekipa ratownicza będzie musiała stawić czoła.

Plaga Juliana Javierre

Plaga Juliana Javierre

"Nikt już nie wierzy w przysłowie, zgodnie z którym "złe czasy przynoszą dobrego wiele: uciekają muchy i źli przyjaciele", bo czasy są coraz gorsze, a muchy zamiast uciekać, rozgaszczają się na dobre."

Ta powieść w swojej narracji bardzo przypominała mi powieść Gdzie zachodzi słońce - chodzi mi o odbiór. Była tak samo wewnętrzna i ciężka, ponieważ wszystko dzieje się między wierszami - czytamy coś innego, wyobrażamy sobie coś innego, a głównej bohaterce przydarza się coś zupełnie innego. 

Alegoria. Brutalnie realistyczna.

Ciężki klimat.

Surowa powieść, a takie nie zawsze wchodzą gładko. Początek jest naprawdę ciekawy, tajemniczy, na pograniczu wręcz dystopii, jakiejś katastrofy, plagi. Wydaje się, że jest to opowieść o muchach - o psychozie piętnastolatki, której się wydaje, że przez to, iż połknęła muchę - staje się muchą...

Ale to kompletnie nie o to chodzi.

Jest to historia smutna, brutalna życiowo i dramatyczna, przez wzgląd na pewne wydarzenia wokół bohaterki, zarówno w świecie zewnętrznym, jak i w jej własnym...

Czy polecam?

W miarę lektury emocje opadały - tak napiszę.

Duży plusem są początkowe niedopowiedzenia całej historii oraz krótkie rozdziały.

Kolejna wymagająca nieoczywista lektura nie dla każdego.


MOJA OCENA: 6/10


PRZECZYTAJ FRAGMENT!

TU


Na Sopingę spadają kolejne plagi, a piętnastoletnia Emilia musi szybko dojrzeć, by odnaleźć się w niełatwej rzeczywistości.


Emilia mieszka z matką i babcią w skromnym domu w Sopindze, nadrzecznym miasteczku, które nawiedziła plaga much. Tutejsi mieszkańcy zaczynają cierpieć z powodu biegunki i wymiotów, a dziewczyna boi się, że przypadkowo połknięta much złożyła w jej organizmie jaja i teraz rośnie w jej brzuchu jakieś stworzenie.


Życie Emilii splata się z życiem Sopingi, pozostawionej przez władze na pastwę losu. Wszystko podporządkowano tu uprawie trzciny cukrowej, a gdy tę zaatakowały robaki, z laboratorium wypuszczono muchy. Potem przyszła zaś plaga ropuch, które sprowadzono do Sopingi, by wytępiły muchy.


Brutalne realia miasteczka, które nikogo nie obchodzi, sąsiadują w Pladze z oszczędną frazą i surrealnym absurdem. Nażarłaś się dzisiaj jak mały Prosiaczek co

Gdzie zakopano topór Ray Nayler

Gdzie zakopano topór Ray Nayler

"Gdyby znalazła się władza mogąca zbudować dla nas idealny świat, w pierwszym odruchu byśmy ją zniszczyli."

Pomysły autora lubię, szczególnie dzięki jego świetnej powieści Góra pod morzem, dlatego oczywiście rzucam się na każdy nowy spisany i wydany u nas w kraju.

Tu trochę się zdystansowałam, bo okładeczka jest jak z cybernetycznego Kafki, ukazująca rzekome treści obiecujące rozładowanie mózgu po trzech pierwszych stronach.

Jak było tym razem? 

Nie rozładowałam się.

Brawo ja.

Doczytałam do końca.

I?

Walnę mini recką: powieść bardzo na czasie.

Nie dla każdego. A właściwie dla wielu niewielu.

"...rozumieliśmy, że państwo jest wszędzie. Państwo nie potrzebuje przewidywać naszych kroków, bo zawsze jest z nami. To ono kształtuje błędy, które popełniamy, i jest na miejscu, żeby zabrać nas do więzienia, kiedy już je popełnimy".

Moją uwagę trzymało kilka wątków, ale generalnie..?

Wolę mniej polityki, mniej realizmu, a więcej sci-fi i grozy innego rodzaju, chociaż ten autor ma w swoim piórku coś, co przyciąga i raczej czytała "go" będę zawsze.

Komu polecam?

Fanom polityki, geopolityki, teorii spiskowych, życia w społeczeństwie, indoktrynacji, złudnych marzeń o sprawiedliwym społecznym i cywilizacji i rzekomym porządku państwa, dbającego o dobro każdej jednostki - cudownego, kochajacego Big Brothera, tulacego z troską każdego swojego obywatela, który poddał się racjonalizacji...

"Odkąd reżimy wyzbyły się ideologii-odkąd skupiły się na władzy dla samej władzy- nie można było ich złamać. Nie miały już moralności. Nie brzydziły się już same sobą i nie przestawały zabijać. Ich wola się nie załamywała, nieważne ilu protestujących musiały aresztować, pobić czy zabić. Nie miały sumienia, a więc nie dręczyło ich poczucie winy.

Jedyne, czego się obawiały, to utrata własnej siły."

Totalitarna zupka obdarta ze złudzeń podana na talerzu z logo bardzo zrozumiałej fantastyki naukowej niedalekiej przyszłości...

Podoba mi się świadomość autora w każdej powieści.

Nie będę fanką tej historii, ale nie wiem dlaczego będę o niej pamiętać.

"Nie jesteśmy szczęśliwi, póki nie słychać, że krążą wilki."


MOJA OCENA: 7/10


PRZECZYTAJ FRAGMENT!

TU

***

Wszystkie ustroje upadają, podobnie wszystkie społeczeństwa. Każdy świat spotyka swój koniec.


W autorytarnej Federacji powstaje spisek, którego celem jest zabicie i zastąpienie prezydenta, człowieka kopiującego swój umysł do kolejnych ciał, aby zachować ciągłość władzy. Tymczasem na peryferiach Europy, która zrezygnowała z rządzenia przez ludzi na rzecz w oczywisty sposób sprawniejszych, obiektywniejszych i bardziej pokojowych AI-premierów, eksperymentalny sztuczny umysł psuje się i grozi uruchomieniem zdarzeń, które mogą być końcem całego zachodniego świata.


Gdy chwieje się i Federacja, i Zachód, Lilja, genialna uczona, której wynalazek może okazać się kluczowy dla obalenia nieśmiertelnego prezydenta, ucieka, usiłując wyrwać się spod pozornie wszechobecnej sieci federacyjnego monitoringu. Jej los splata się ze światową grupą zwalczającą globalne status quo. Jest Palmer, chłopak, pozostawiony przez nią w Londynie, desperacko próbujący rozwikłać zagadkę jej zniknięcia. Zoja, skazana na wygnanie do tajgi aktywistka-weteranka, której książka zainspirowała cały ruch rewolucyjny. Nikołaj, osobisty lekarz prezydenta Federacji, zmuszany do coraz bardziej przykrych decyzji w miarę lawirowania wśród pałacowej polityki; oraz Nurłan, nic nierozumiejący pracownik kancelarii parlamentu, którego próba ratowania Republiki kończy się katastrofalnie. I do tego Krotow, szef służb bezpieczeństwa Federacji, wszędzie mający swoje macki, agentów i zamachowców.


Po sukcesie debiutanckiej powieści Góra pod morzem, Ray Nayler idzie za ciosem i wrzuca swoich czytelników w wir geopolitycznego szpiegostwa w nieodległej przyszłości, w polityczno-cybernetyczną intrygę, w sam środek fabuły łączącej niemal niewyobrażalną rewolucyjną operację z otwartym oskarżeniem wielu form autorytaryzmu dławiących ludzką wolność.






Dziw Nathan Ballingrud

Dziw Nathan Ballingrud

"Uderzyła mnie wizja Marsa jako ogromnego nawiedzonego domu o rojących się od duchów nieskończonych tunelach, o samej skale, z której jest zrobiony, opętany i przez złowrogą wolę." 

Już w poprzedniej swojej antologii, Potwory północnoamerykańskich jezior, autor /mi/ udowodnił, że warto mieć na niego oko.

W tą marsjańską podróż wyrusza się od pierwszej strony, a to dzięki świetnej narracji trzynastoletniej bohaterki, która chwilami potrafi być irytująca, tak na marginesie. Ale potrafi opowiadać.

Patrząc na okładkę, która jest mega /tylko nie rozumiem, dlaczego jest w czerwnieni, skoro powinna być w zieleni...no, może przez wzgląd na kolor planety?/ ma się apetyt na wiele.

I skrywa ona wiele - jest preludium do dania głównego w postaci... koloni na Marsie. Imitacji i namiastce ziemskiego życia. Sukcesu ludzkości, który przerodził się w porażkę /?/ na skutek naszej ignorancji i był przyczyną Ciszy?

"Wysłaliśmy tę upiorną skałę na ziemię- i zapadła tam Cisza."

Najprawdopodobniej.

Dziw.

"Nazywamy go Dziwem, bo to coś nowego, coś, czego nie rozumiemy. Ale to nie jest nowe. Jest stare. To świadomość Marsa."

Nieznana substancja wydobywana przez marsjańskich górnikow z Gardzieli - bezdennej rozpadlinie, w której jest mnóstwo Dziwu - bladozielonej substancji, nadającej Maszynom osobowość, lub jej złudną kopię.

A ludziom?

"Po jakim czasie wszystkim nam oczy zaświecą się na zielono? I wszyscy zejdziemy w głąb tego strasznego szybu?"

Ludzi zmienia w bezwolne stworzenia, o bladozielonych oczach, migrujące w mrok.

"Zew ogrodów przyciąga".

Świetnie upiorna atmosfera całej społeczności, poczucie zamknięcia w klatce, bez nadziei na powrót do domu. Na Ziemię.

Ale czy Ziemia jeszcze istnieje? Czy zawładnęła nią Cisza?

A może Dziw?

Mega polecam, niesamowita przygoda w klimatach, które są bardzo rzadkie, a jeśli już są, to najczęściej mało zrozumiałe /dla mnie/. Jest oczywiście parę wątków, które nieco rozmywają atmosferę, jest parę wątków, które aż się proszą o więcej, ale nie sądzę, żeby powstała kolejna część... No, chyba że o Ciszy?


MOJA OCENA: 8/10

PRZECZYTAJ FRAGMENT!

TU

***

Anabelle Crisp ma czternaście lat, kiedy przychodzi Cisza, zrywając wszelką łączność pomiędzy Ziemią i jej nowym domem, Marsem. Pewnego wieczoru, gdy zamykają z ojcem swoją jadłodajnię w kolonii New Galveston, napadają ich uzbrojeni ludzie. Wśród przedmiotów, które zabierają, jest nagranie głosu jej nieobecnej matki. Anabelle, napędzana oburzeniem oraz potrzebą podtrzymania na duchu załamanego ojca, wyrusza zmierzyć się ze złodziejami i odzyskać jedyną pamiątkę po matce. Towarzyszy jej lojalny kuchenny robot, pilot-wyrzutek oraz wyjęta spod prawa twarda kobieta. Anabelle musi przejść przez wymarłe górnicze miasteczka, których mieszkańców niesamowicie odmienił Dziw, wydobywany tam minerał, przez marsjańską pustynię i dotrzeć aż do ciemnego Krateru Peabody'ego, gdzie odkryje, że New Galveston, niegdyś bezpieczny azyl, jest zaledwie dogasającą świeczką wśród mroku świata.



Muzyka otchłani Michał Cholewa

Muzyka otchłani Michał Cholewa

"Śniłem o zorzy polarnej, o śladach na śniegu i o wznoszącym się ponad pustkowiami nieludzkim głosie zawodzącym pradawne, obce pieśni".


Tak tak, mroku tu nie brakuje. Otchłani też.

W różnych odsłonach.

Świetna narracja w bardzo różnych stylach.

Sześć opowiadań, a właściwie mini powieści.

Głos w zamieci - walczy o podium z opowiadaniem trzecim. Przerewelacyjny klimat Terroru połączonego z klasyką Coś i pradawnych istot lodowców, z pierwotną przestrogą dla ludzi, że nie wszędzie można leźć tam, gdzie się chce.

Ucieczka - super klimat post apo i zagrożenia i walki z systemem oraz potęga Władzy, widziane oczami dziecka. 

Na granicy - rewelacyjny klimacik rodem z Wiedźmina, połączonego z Władcą Pierścieni, jedno z najlepszych z tego zbioru. Krasnoludy, czarownicy, wojownicy i coś, co nigdy nie powinno się wydostać z mroku jaskiń.

Sabotaż funkcji celu - najmniej mi się podobało i kojarzyło z Kafką...

Korekta założeń - bardzo zbliżona tematyka do czekających nas czasów AI, hologramów i cudów techniki. Było ciekawie, ale tak bardziej kryminalnie raczej...

Wyprawa ratunkowa- i znowu powrócił klimacik, który lubię. Łodzie podwodne i... syreny. Pradawność w urzekającym wydaniu. Miejsce trzecie.

Generalnie stwierdzam po całości, że fajowo byłoby  gdyby autor jednak poszedł w kierunku tematyki pierwotnych istot, bo świetnie mu to wychodzi, jestem pod wrażeniem szczególnie tych nieziemskich magicznych trzech opowiadań.


MOJA OCENA: 8/10

PRZECZYTAJ FRAGMENT!

TU

***

Otchłań ma wiele twarzy i istnieje w każdym czasie. Może czaić się w lodzie i śniegu, gdzie eksploratorzy próbują odnaleźć informacje na temat nieznanego im świata. Potrafi kryć się w krasnoludzkich twierdzach. Pojawia się w światach wirtualnych, nad którymi ludzkość podobno sprawuje pełną kontrolę. Mogłoby się wydawać, że najstraszniejsza jest Otchłań widziana w oczach drugiego człowieka… A jeśli jest ona tylko odbiciem tego, co nosimy w sobie?

Otchłań ma wiele imion: Zło, Lęk, Władza, Śmierć. I choć wiadomo, że droga ku niej jest drogą bez powrotu, niezmiennie uwodzi jak śpiew mitycznych Syren.

Zbiór opowiadań „Muzyka Otchłani” Michała Cholewy to podróż przez czas i przestrzeń, w której Czytelnik musi zmierzyć się z pytaniem, co może kryć się za tą pozorną harmonią i czy na pewno ocaleje ten, kto jej słucha, czy może ten, kto rozumie, czym grozi podążanie za jej głosem…

Nie wymiękaj Stephen King

Nie wymiękaj Stephen King

"Wszystko trzeba doprowadzić do końca". Ani kroku wstecz. Nie wymiękaj!"

Blablabla...

Bardzo w stylu Pana Mercedesa, niestety bez niesamowitych wątków. Kolejny kryminał połączony z thrillerem, który czyta się dobrze, ale nie ukrywam, że taka odsłona wyobraźni Kinga nie za bardzo mnie pociąga.

Cytując słowa żony Kinga, jej pierwszej recenzji tej powieści: "Stać cię na więcej."

I choć postać Triga, a szczególnie jego poczynania są przerewelacyjnie szokujące swym szaleństwem, przerażającym w swej bezsensowności /pozornej/ i podskórne, to tylko na początku. Potem wszystko się rozmywa wprost proporcjonalnie do przyspieszonego tempa akcji.

Całość jest szczegółowa, uczciwa, solidna, to fakt.

Ale... 

Jest taka jak Holly.

...

Czekam na horror.


MOJA OCENA: 6/10


PRZECZYTAJ FRAGMENT!

TU

***

Stephen King, mistrz opowiadania historii, powraca z nową, niezwykłą, wielowątkową opowieścią oraz ulubioną bohaterką milionów czytelników – Holly Gibney („Pan Mercedes”, „Znalezione nie kradzione”, „Koniec wachty”, „Outsider”, „Jest krew…”, „Holly”).


Policja miasta Buckeye otrzymuje tajemniczy list, zawierający przerażającą groźbę. Wkrótce straci życie czternaście osób – trzynaście niewinnych i jedna winna. Zabójstwa mają być aktem pokuty za śmierć niewinnego człowieka.


Detektyw Izzy James nie wie, co ma o tym sądzić. Czy ktoś naprawdę ma zamiar zamordować czternastu ludzi w akcie zemsty? W miarę rozwoju sytuacji Izzy zdaje sobie sprawę, że zagrożenie jest śmiertelnie poważne, i zwraca się o pomoc do swojej przyjaciółki Holly Gibney.


Tymczasem Kate McKay, kontrowersyjna działaczka na rzecz praw kobiet, rusza w drogę z serią wykładów, które przyciągają zarówno jej zwolenników, jak i zagorzałych przeciwników. Jeden z tych ostatnich zamierza pozbawić ją życia. Holly zostaje zatrudniona jako ochroniarka Kate. Staje przed trudnym zadaniem – musi zmagać się nie tylko ze zdeterminowanym przeciwnikiem, ale też uporem pracodawczyni.


Równoległe wątki zbiegają się w spektakularnym, budzącym dreszcz finale. Nowa książka Stephena Kinga to prawdziwa uczta dla miłośników stylu Mistrza, jedna z najbogatszych i najbardziej porywających powieści, jakie stworzył.

Haar David Sodergren

Haar David Sodergren

"Chciałabym pana przedstawić mojemu mężowi, panie Grant."

Haar 😎

Nie ukrywam, że kuszace byłoby posiadanie takiego zwierzątka pożytecznego w domu... Bardzo kuszące.

Dlaczego?

"Bo na świecie jest wielu złych ludzi."

To właśnie w takiej sytuacji, kiedy pradawna istota pojawia się w Twoim życiu, możesz sobie pozwolić na komfort zapraszania wrogów do swojego domu.

Z szeroko otwartymi ramionami.

MEGA mi się podobał pomysł i wykonanie.

Ocena wysoka, przez wzgląd na sentyment do starych dobrych czasów i starych dobrych powieści grozy, a także dzięki rewelacyjnej atmosferze i tematyce potwora z głębin, która mnie zawsze fascynowała i nigdy nie przestanie.

Czuć pyszny klimacik lat 80-tych, starych pulpowych powieści grozy i horrorów z kaset VHS.

Hermetyczna oceaniczna miejscowość na wymarciu, grupka staruszków, walczących o swoje prawa, jedna wytrwała stasza dama, tęskniąca za swoim mężem oraz czarna strona mocy.

Potwór?

Nie.

Ludzie. Źli ludzie.

I walka, jaką lubię, kiedy to sprawiedliwość jest wymierzana sprawiedliwie, a potwory nie są potworami.

Świetnie się bawiłam, nasiąknęłam krwią, słoną wodą, pierwotną plazmą, miłością, radosnym oczekiwaniem, psychopatycznym zadowoleniem, satysfakcją i sprawiedliwością. Było SUPER!

Polecam nie tylko geriatycznym czytelnikom! Tak się kiedyś pisało prostą, uczciwą grozunię.

MOJA OCENA: 9/10

PRZECZYTAJ FRAGMENT!

TU

***

Muriel Margaret McAuley ma osiemdziesiąt cztery lata. Całe życie spędziła w nadmorskiej wiosce Witchaven. Tu się urodziła, tu mieszkała, tu zamierza umrzeć. W ciszy, spokoju i samotności. Dwanaście lat temu straciła męża. Billy jak zwykle wypłynął w morze swoją rybacką łodzią, ale tym razem nie wrócił. Muriel nie może się doczekać, kiedy do niego dołączy. Codziennie budzi się z nadzieją, że to będzie właśnie dzisiaj. Ale kiedy ten dzień wreszcie nadchodzi, wygląda zupełnie inaczej, niż Muriel sobie wyobrażała. Niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić. Znad morza nadciąga Haar. Tajemnicza, nieprzenikniona, zagadkowa mgła. Spowija wszystko i wszystkich, ale każdemu przynosi coś innego. Lęk. Nadzieję. Śmierć.

Ostatni gość weselny Jason Rekulak

Ostatni gość weselny Jason Rekulak

"Wszyscy myślicie, że Aidan to Pan Wspaniały. Wszyscy zachowują się, jakby był księciem z bajki. Ale musicie mi uwierzyć, że on jest księciem pieprzonej ciemności." 


Ten mały cytat zapowiadał całkiem niezły horror... 

Czy to jest horror?

Zdecydowanie nie.

Jest to thriller psychologiczny połączony z dość głęłbokim, nadającym się na kilkuletnią terapię dramatem rodzinnym i kryminałem w jednym.

Na duży plus świetna lekka, samoistnie płynąca naracja, rewelacyjnie zarysowany klimat, który się nieco rozmywa, kiedy w końcu dowiadujemy się, o co tak naprawdę chodziło.

Really?

No cóż, samą puentą jestem rozczarowana, uważam, że cała super poprowadzona opowieść nie zasługiwała na coś tak... głupiego w sumie 😎 Ale całość oszukuje na znaczeniu dość długo i przyjemnie. 

Czy autor Tajemnych rysunków nadal zasługuje na uwagę?

Owszem.


MOJA OCENA:7/10

PRZECZYTAJ FRAGMENT!

TU

***

Mistrzowsko napisany thriller psychologiczny o ojcu, który stawia na szali wszystko, by uratować córkę przed ryzykowną decyzją.

Kierowca firmy kurierskiej Frank Szatowski jest w szoku, gdy po trzech latach milczenia niespodziewanie odbiera telefon od swojej córki Maggie. Jest jeszcze bardziej zaskoczony, gdy córka zaprasza go na swój ślub w New Hampshire. To jednak nie koniec niespodzianek – okazuje się, że wybrankiem Maggie jest syn słynnego miliardera z branży technologicznej, a sam ślub odbędzie się w luksusowej prywatnej posiadłości, do której tacy ludzie jak Frank zwykle nie mają wstępu. Czując się zupełnie nie na miejscu, mężczyzna stara się naprawić relacje z córką i bliżej poznać jej nową rodzinę. Jednak niepokojące sygnały sprawiają, że zaczyna coraz bardziej podejrzliwie patrzeć na rodzinę Gardnerów, która najwyraźniej ma wiele tajemnic. I może jest jeszcze za wcześnie na świętowanie…

Typowy ojciec z klasy średniej walczy z rodziną miliarderów o duszę swojej córki w najlepszym thrillerze, jaki przeczytałem w tym roku. Grady Hendrix


EMMA Jean Reno

EMMA Jean Reno

Ta powieść przypomniała mi dlaczego nie czytam tego rodzaju powieści.

Bo nie ma w nich większych emocji, jest tylko jakaś tam akcja, jest klimacik taki troszkę zarysowany, nie ma specjalnej głębi - no ale to jest swojego rodzaju rozrywka na takim samym poziomie, co filmy akcji.

Tu na plus jest gdzieś tam tajemniczo uwypuklony pewien talencik głównej bochaterki, o którym nie za wiele się dowiadujemy, a który jest z półeczki mistery, którą lubię, a który sprawia, że czyta się to troszkę bardziej ekscytująco. To coś na zasadzie, gdyby Tom Cruise w Mission Impossible umiał czytać w myślach.

Wisienka 😎

Zapowiada się seria, do której może zajrzę, z racji tego, że bardzo szybko się to czytało, choć bez głębszych emocji.

MOJA OCENA: 6/10


PRZECZYTAJ FRAGMENT!

TU

***

"EMMA" - Jean Reno, ikona francuskiego i międzynarodowego kina, gwiazda „Wielkiego Błękitu”, „Leona zawodowca” i „Nikity”, debiutuje thrillerem szpiegowskim!


Emma, dobiegająca trzydziestki masażystka pracująca w ośrodku talasoterapii w Bretanii, wciąż nie może pogodzić się z utratą matki. Nic nie wskazuje na to, że w jej spokojnym życiu wkrótce dojdzie do trzęsienia ziemi. Tymczasem Sułtanat Omanu zatrudnia ją do przeszkolenia personelu w centrum odnowy biologicznej. W luksusowym obiekcie, na czele którego stoi pełen charyzmy syn wpływowego omańskiego ministra, Emma zostaje uwikłana w międzynarodowy spisek i wkrótce w pościg za nią ruszają rządowi agenci z Maskatu.

W obliczu czyhających pułapek i niebezpieczeństw Emma odkrywa w sobie siłę i umiejętności, o których istnieniu nie miała pojęcia i które czynią z niej idealną kandydatkę do francuskich tajnych służb. I wygląda na to, że wyzwań jej nie zabraknie…


Jean Reno przyznaje w wywiadach, że już od dawna marzył o napisaniu powieści sensacyjnej o młodej kobiecie, która trafia do bezwzględnego świata szpiegów. O debiutanckiej książce, którą zadedykował żonie i dzieciom, mówi:

„Zawsze uwielbiałem romantyczne historie, których bohaterowie są ludźmi z krwi i kości. Mam nadzieję, że ta powieść spodoba się czytelnikom, i że wielu z nich będzie czerpać inspirację z tytułowej Emmy”.

I dodaje, że to nie ostatnie nasze spotkanie z tytułową bohaterką!


Niesamowita dawka adrenaliny. Ciarki gwarantowane. Jesteśmy świadkami narodzin bardzo ciekawej bohaterki. To powieść o dziedzictwie, które ze sobą nosimy. O błędach, które popełniamy, i o tym, jaką naukę możemy z nich wyciągnąć.

France Info




Autor: Sabina Bauman - klik zdjęcie
Copyright © 2014 Mniej niż 0 - Mini Recenzje , Blogger