Nakarmię cię strachem Trang Thanh Tran
"Proszę wejść, skrzypi dom. Cisza wita tych, którzy zagoszczą tutaj na dłużej.
Jeszcze nie ma się czego bać."
Nie było to tak dobre, jak mogłoby być.
Może to wina narracji i jakiegoś braku głębszych emocji (jak dla mnie), ale nie było. I jak zawsze szkoda takich potecjalnych perełek właśnie za zmarnowanie szansy super pomysłu, który zawsze się sprawdza, na rzecz jakiegoś takiego przekazu ni to dramatycznego, ni to tragicznego - rozmycie otoczki grozy, która tu POWINNa być wyraźna, a zostaje zastąpiona nowoczesną formą naracji, lgbt i dramatem rodzinnym.
Ja nie jestem zwolenniczką grozy W TLE (jeśli już ktoś w założeniu decyzuje się napisać powieść grozy).
Absolutnie powieść ta nie kojarzy mi się ani z Mexican Gothic ani TYM BARDZIEJ z Domem sióstr marnotrawnych... I z pewnością nie jest to "makabryczny horror..." nie wiem kto pisze te blurby mam wrażenie czasami, że osoby które nie czytają książki.
Już bardziej kojarzył mi się z Rebeką lub Moją kuzynką Rachelą, ale oczywiście nie w takim bardzo mistrzowskim wydaniu, bardziej w zarysie lub przerewelacyjną Prawie jak w domu no i może troszkę z Hacjendą.
Można przeczytać, ale nie jest to posklejane w całość tak bardzo, jak mogłoby być. Okładka bardzo adekwatna, to na plus.
MOJA OCENA: 6/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
***