Tajemnica Wielkiej Stopy. Sticky Pines. Miasteczko grozy Dashe Roberts
Taką odezwą narratorka przygotowuje czytelnika na konfrontację twarzą w twarz z prawdziwą grozą. Z tajemnicą. Z nieznanym. I niesamowitym.
Małe miasteczko /kto ich nie kocha w powieściach/. Wokół lasy /kto ich nie kocha w powieściach i poza nimi/. Mała wścibska fioletowowłosa dwunastoletnia okularnica, opętana teoriami spiskowymi i tajemnicami tego świata /kto ich nie kocha generalnie!/. Uparcie poszukująca jakiegokolwiek śladu Wielkiej Stopy. Jej obsesja ma podłoże: w miasteczku zaczynają znikać ludzie. Oczywistą oczywistością jest fakt, że za tymi zniknięciami ukrywa się włochaty potwór.
Kiedy nasza dzielna ONA poznaje o rok starszego ONEGO, syna nowego właściciela jedynej fabryki w mieście, wraz z nim /trochę bardzo na siłę/ i swoim rosyjskim przyjacielem z klasy postanawia dowiedzieć się za wszelką cenę, co tak naprawdę ukrywa się w lasach miasteczka Sticky Pines.
Jest cudnie, tak, jak zapowiadała okładka.
I ja, psychofanka serii Twin Peaks i Archiwum X wystawiam tako oto ocenę. I czekam na kolejną część, bo ta niewiele wytłumaczyła - jak pierwszy sezon historii o Lurze Palmer...XD
Podpatrzone i bezczelnie ukradnięte od Alicya!
MOJA OCENA: 8/10