Łowca snów Stephen King
Zaraz po NOS4A2 Hilla jest to powieść, która swym klimatem idealnie wpasowuje się w ten okres, na równi z Misery i Lśnieniem :)
Łowca snów ma jeszcze jedną zaletę - należy do kategorii inwazji OBCYCH, która jest dość uboga, nie wliczając powieści stricte sci-fi, które nie zawsze są dla mnie zrozumiałe i przyjemne w odbiorze;)
Są dzieciaki, jest przyjaźń, jest klimat. I groza. Esencja.
Skrócik.
Czterech przyjaciół: Gary "Jonesy" Jones, Pete Moore, Joe "Beaver" Clarendon i Henry Devlin.
I ten piąty.
Douglas "Duddits" Cavell.
Chłopiec chory.
Ale niezwykły.
Odkąd ich drogi się zetknęły, nic już nie było takie samo...
Tradycją dorosłych już przyjaciół są coroczne wyprawy myśliwskie. Zatrzymują się oni w myśliwskiej chacie, w środku lasu.
W ciszy i spokoju.
Ale nie tej zimy.
TEJ zimy wydarzy się coś, do czego byli nieświadomie przygotowywani przez całe swoje życie...
Czy uratują siebie...?
Ekranizacja równie świetna, co książka (z nawet lepszym zakończeniem, moim zdaniem:)
MOJA OCENA: 10/10