Wtedy po raz ostatni miałem pistolet w ręku. W tamtej chwili zrozumiałem, że Michael Sullivan najbardziej bał się nie śmierci, lecz tego, że syn pójdzie w jego ślady.Ludzie zawsze myśleli, że dorastałem na farmie i może w pewnym sensie tak było. Przedtem jednak, w ciągu tych sześciu tygodni podróży z Michaelem Sullivanem w zimie 1931 roku, przeżyłem tyle, że starczyłoby tego na całe życie. Kiedy ludzie pytają mnie, czy był przyzwoitym człowiekiem albo czy w ogóle nie było w nim dobra, nie odpowiadam. Mówię tylko, że był moim ojcem.
Totalna porażka w stosunku do filmu...
Może dlatego, że książka była pisana np scenariusz filmu właśnie.
Tytuł oryginału ROAD TO PERDITION
Na podstawie scenariusza DAVIDA SELFA według komiksu
Maksa Allana Collinsa i RiCHARDA PlERSA RAYNERA
W każdym bądź razie: płaska, sztuczna, pozbawiona emocji opowieść, nawet do pięt nie dorastająca cudownemu filmowi!
W 1931 roku, podczas Wielkiego Kryzysu, Michael Sullivan, Senior jest egzekutorem, pracującym dla irlandzkiego szefa mafii, Johna Rooneya w Rock Island, w stanie Illinois.
Rooney wychował Sullivana i kocha go bardziej niż swojego biologicznego syna, Connora. Rooney wysyła Connora i Sullivana na spotkanie z niezadowolonym współpracownikiem Finnem McGovernem, ale Connor strzela do McGoverna, w wyniku czego Sullivan zastrzelił ludzi McGoverna.
Dwunastoletni syn Sullivana, Michael Jr., ukrył się w samochodzie ojca i jest świadkiem tego wydarzenia.
Pomimo obietnic bezpieczeństwa, w tym momencie rozpoczyna się dramat, nie tylko jednej rodziny...
Polecam film, książki nie.
MOJA OCENA: 5/10
OCENA FILMU: 10/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
O Michaelu Sullivanie krąży wiele sprzecznych opowieści. Jedni powiadają, że był porządnym facetem; inni - że był zły do szpiku kości. Aleja spędziłem z nim sześć tygodni zimą 1931 roku. To właśnie nasza historia.
Jako dziecko przybył z rodzicami do Ameryki. Rodzina przez nieuwagę urzędnika, któremu omsknęło się pióro, na zawsze utraciła wtedy O przed nazwiskiem. Na nowo - przez przypadek - ochrzczeni Sullivanowie osiedlili się wkrótce w Rock Island w stanie Illinois, dokąd ciągnęło wielu emigrantów skuszonych widokami na pracę w fabrykach Johna Deere’a i Harvestera, a także w zakładach zbrojeniowych produkujących karabiny i czołgi.
Amerykańscy imigranci - czy to irlandzkiego, czy włoskiego lub żydowskiego pochodzenia - szybko przekonywali się jednak, że lokalne władze zupełnie ich ignorują, a jedyna władza, z którą trzeba się liczyć, to rządy gangsterów. Przestępcze księstewka wyrastały, więc w całej Ameryce jak grzyby po deszczu, zyskując nowe wpływy po wprowadzeniu prohibicji. Tri-Cities (Trójkąt Trzech Miast) - Rock Island i Modine w stanie Illinois oraz Davenport po drugiej stronie Missisipi w stanie Iowa - nie był wyjątkiem. Niemal niepodzielną władzę sprawował tu John Rooney.
Pochodzący z Irlandii Rooneyowie utrzymywali zaskakująco dobre i żywe kontakty z potężną włosko-sycylijską mafią Ala Capom. Sam John Rooney był z wykształcenia prawnikiem, a jego władza - przez większość lokalnej społeczności uważana za nieusuwalną - kojarzyła się prostym ludziom z dobrotliwym despotyzmem. Wraz z synem Connorem - uważanym powszechnie za blady i raczej niewyraźny cień ojca - John Rooney miał w kieszeni policją i polityków.
Z perspektywy czasu trudno mi wyobrazić sobie mojego ojca biorącego udział w tak ciemnych i szemranych interesach. Michael Sullivan senior reprezentował typowe cnoty głowy rodziny - był spokojny, milkliwy, niezawodny i godny szacunku; nigdy nie pil za dużo, nie szwendał się po burdelach. I jestem całkowicie przekonany, że naprawdę kochał moją matkę... swoją Annie.
A jednak mój ojciec miał także drugie oblicze. Choć nigdy o tym z nami nie rozmawiał, był dumnym weteranem. W1916 roku wyjechał do Europy walczyć w Wielkiej Wojnie. Nauczył się posługiwać karabinem i zabijać ludzi tak biegle, że odznaczono go za odwagę. To, co było grzechem w oczach Boga, zdaniem Wuja Sama zasługiwało na nagrodę.
Gdy więc Michael Sullivan wrócił z wielkiej wojny, wiedział, jak się obchodzić z bronią, a pan John Rooney dał mu pracę. Sullivan dobrze mu służył, był lojalnym żołnierzem.
Układy mojego ojca z panem Rooneyem wiązały się z ich irlandzkim pochodzeniem. Bez względu na to, co złego pan Rooney robił i w jak ciemne interesy się mieszał, ludzie z Tri-Cities wiedzieli tylko, że stary pan Rooney miał dla naszych pracę - w swoich gazetach i restauracjach, w fabrykach, a nawet w rządowych zakładach zbrojeniowych. Dla mojego ojca - i wielu jego rówieśników - John Rooney po prostu był rządem.
Nigdy nie orientowałem się dokładnie, co tata robił dla Rooneyów, wiedziałem tylko, że był w tym dobry. Mieszkaliśmy przecież w najokazalszym domu w mieście (oprócz rezydencji pana Rooneya), sam John Rooney traktował mojego ojca jak drugiego syna, a mojego młodszego brata Petera i mnie kochał jak wnuków. Uwielbialiśmy pana Rooneya - choć wyczuwaliśmy, że mama nie podziela naszego entuzjazmu - i domyślaliśmy się tylko, że tata robi dla niego coś niebezpiecznego... coś związanego z bronią. Jak Tom Mix albo Samotny Jeździec (...)
***
Mówią o nim Anioł Śmierci. Naprawdę nazywa się Michael Sullivan. Zawodowy zabójca. Wzorowy ojciec dla swych synów. Ktoś, kto zrozumiał, że w przestępczym świecie lat 30. lojalność nie istnieje - tę ponurą lekcję odebrał pewnej deszczowej nocy, kiedy zabito jego rodzinę. Teraz - wraz z jedynym dzieckiem, które ocalało - staje twarzą w twarz z bezwzględnym gangiem, by dopełnić zemsty i uratować syna... Niepowtarzalny styl Collinsa znalazł swój najlepszy wyraz w Drodze do zatracenia.
EKRANIZACJA
/KLIKNIJ ZDJĘCIE/
TRAILER