Plaga Juliana Javierre
"Nikt już nie wierzy w przysłowie, zgodnie z którym "złe czasy przynoszą dobrego wiele: uciekają muchy i źli przyjaciele", bo czasy są coraz gorsze, a muchy zamiast uciekać, rozgaszczają się na dobre."
Ta powieść w swojej narracji bardzo przypominała mi powieść Gdzie zachodzi słońce - chodzi mi o odbiór. Była tak samo wewnętrzna i ciężka, ponieważ wszystko dzieje się między wierszami - czytamy coś innego, wyobrażamy sobie coś innego, a głównej bohaterce przydarza się coś zupełnie innego.
Alegoria. Brutalnie realistyczna.
Ciężki klimat.
Surowa powieść, a takie nie zawsze wchodzą gładko. Początek jest naprawdę ciekawy, tajemniczy, na pograniczu wręcz dystopii, jakiejś katastrofy, plagi. Wydaje się, że jest to opowieść o muchach - o psychozie piętnastolatki, której się wydaje, że przez to, iż połknęła muchę - staje się muchą...
Ale to kompletnie nie o to chodzi.
Jest to historia smutna, brutalna życiowo i dramatyczna, przez wzgląd na pewne wydarzenia wokół bohaterki, zarówno w świecie zewnętrznym, jak i w jej własnym...
Czy polecam?
W miarę lektury emocje opadały - tak napiszę.
Duży plusem są początkowe niedopowiedzenia całej historii oraz krótkie rozdziały.
Kolejna wymagająca nieoczywista lektura nie dla każdego.
MOJA OCENA: 6/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!