Spowiedź Marilyn Monroe Anna Lerke
"Mam 11 lat. Stoję na dachu sierocińca i patrzę na wytwórnie filmową. Myślę nad tym, co będzie w przyszłości. Chcę zdobyć świat. Chcę zostać kimś. Mam dość bycia samotną, niechcianą, brzydką dziewczyną, której nikt nie chce i nikt nie pamięta."
Jestem w delikatnym szoku po tej lekturze...
I napiszę tak: rola jaką napisał specjalnie dla swojej żony prawie były mąż w filmie Skłóceni z życiem IDEALNIE (niestety) odzwierciedlała samą postać Marilyn. To świadczy tylko o tym, jak gdzieś tam jednak, jako człowiek inteligentny, rozszyfrował jej osobowość prawie w punkt, poświęcając jej tą rolę.
"Ona jest kwintesencją kobiecości. Będąc z nią, człowiek pragnie umrzeć. Ta dziewczyna jest wyzwaniem dla każdego mężczyzny. Zdaje się potęgować jego cechy wrodzone: pozer robi się jeszcze większym pozerem, człowiek zagubiony traci grunt pod nogami, stary czuje się starszy. Działa niby magnez, który wyciąga z męskiego zwierzęcia dominujące cechy jego osobowości."
Dziewczyna z taką osobowością i z takimi kompleksami, posiadanymi nie z jej winy, nie miała absolutnie żadnych szans, żeby przeżyć w środowisku filmowym.
Nie była wyrachowana, nie była zimna, nie była kombinatorką - była bardzo prostą, szczerą dziewczyną i BARDZO naiwną, która wierzyła w miłość i w szczerość i w ciężką pracę oraz w to, że mężczyźni są szczerzy i doceniają ją w całości.
Jasne...
"Płaczesz za łatwo - powiedział - ponieważ twój rozum się nie rozwinął. W porównaniu z twoim biustem jest jeszcze embrionem."
Nie chciała być postrzegana przez pryzmat seks bomby, ale sorry - na taki wizerunek (NIESTETY) zapracowałą sobie sama...
I choć nie mam prawa oceniać, to jednak to, co przeczytałam, daje mi troszkę światła na samą Marilyn - zagubioną dziewczynkę, o osobowości dziecka w ciele dorosłej, pięknej kobiety - a to nie mogło się skończyć dobrze. Niezależnie od teorii spiskowych, jakie powstały nt. jej śmierci uważam, że i tak nie dałaby rady dożyć później starości.
Jednakże pomijając to wszystko, na co sobie ona właściwie sama zapracowała i generalnie raczej chyba miała pecha że wyglądała tak jak wyglądała a nie szczęście, to jednak na zawsze pozostanie ikoną piękna i szczerości, choć to właśnie uroda i szczerość okazała się jej przekleństwem...
I została pożądaną przez wszystkich, piękną dziewczyną, którą każdy chciał i każdy pamiętał. Ciągle samotną...
Polecam - dość szokująca i bardzo smutna, choć chwilami irytująca w głupocie i naiwności bohaterki lektura, choć jeszcze bardziej fragmenty wypowiedzi z innych biografii tej pięknej i smutnej kobiety skłaniają mnie do poszukiwań może jeszcze czegoś innego...
Fajnie po takiej lekturze obejrzeć sobie z nią filmy (gdzie człowiek zdaje sobie sprawę z wiecznej maski...), szczególnie polecam właśnie Skłóconych z życiem - jest przerewelacyjny!
MOJA OCENA: 7/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
***