Zakochaliśmy się w nadziei Lancali
"Czas, choroba i śmierć są żałosnymi mechanikami. Lubią zaplatać stryczki ze strachu i uwielbiają grać w gry. Cienie to ich płaszcze, narzucane wam na ramiona przez ich złowrogie palce, które wciągają was w ciemność, biorąc ze sobą wasze ciało, wasz umysł i wszystko, co im się podoba.
Czas, choroba i śmierć są najlepszymi złodziejami na świecie.
Albo byli.
Dopóki nie pojawiliśmy się my. Czwórka przyjaciół, którzy nie wierzyli w bomby."
Co ja tu właśnie sobie przeczytałam...👀
Cóż to jest w ogóle za pomysł!
Normalnie ciągle myślę o tym, jak genialnie, GENIALNIE, wszystko złożyło się w idealną całość i to, że kompletnie nawet mruknięciem ani choćby emotką nie mogę dać znać, o co tu chodzi NAPRAWDĘ chodziło, doprowadza mnie do mocnej frustracji, bo nie mogę się w pełni pozachwycać, żeby nie spojlerować... qurdę, nawet tych przepieknych cytatów pozaznaczanych nie mogę przytoczyć, bo to będzie wskazówka!
Cóż, mogę jedynie potwierdzić, że jest to kolejna, niechcąca, wypatrzona (oczywiscie po okładce) cudowna historia o śmierci, tematyka, którą zazwyczaj omijam szerokim łukiem... historia, której się nie spodziewałam. Historia z twistem tak wzruszajacym, dojrzałym, magicznym i NIESPODZIEWANYM ( choć już mniej więcej od połowy co najmniej podejrzanym), że zapamietam ją na bardzo długo.
Bardzo. Długo.
Nic więcej napisać nie mogę.
Już ze wstępu wynika, że jest to bardzo osobista opowieść.
Opowieść o śmierci. O umieraniu. O ostateczności. O życiu.
Choroba uczy, że przyczyny to tylko marne próby usprawiedliwienia nieszczęścia. Dają złudzenie, że znamy odpowiedź na pytanie "dlaczego?", ale "dlaczego?" to głośne pytanie, a śmierć jest cicha.
Piękny smutek. Nadzieja, która rozrywa serce.
Radość na przekór śmierci.
Nadzieja i rozpacz. Ramię w ramię.
...strach to tylko duży cień z małym kręgosłupem.
Dzieciaki, które pomimo wyroku, tętnią życiem. Dzieciaki, z którymi każdy czytelnik tej cudnej opowieści będzie szedł za rękę do samego końca.
Jak Sam.
(...)
Będę pamiętać tych, których kocham, dłużej, niż dane mi było ich znać.
(...)
Jestem w totalnym szoku, że autorka ma 21 lat... Miałam mega wątpliwości, czy to aby na bank ona pisała, ale wychodzi na to, że tak!
Fenomen.
Nie wiem, co musiała przeżyć, żeby napisać tak dojrzałą i prawdziwą powieść...
Uprzedzam niezdecydowanych i zniechęconych początkiem - narracja jest niekiedy chaotyczna, urywana, wiem, że to celowy zabieg, ale może rozpraszać. Tylko chwilowo.
I choć w tej tematyce zdecydowanie polecam Niewidzialne życie Iwana Isajenki - niezmiennie mój nr 1, to TA magiczna historia jest moim nr 2.
PRZEPIĘKNA.
MOJA OCENA: 9/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
***