Ja, morderca A Yi
"Jeden człowiek zabił drugiego tylko dlatego, że brakło mu poczucia spełnienia i chciał się zabawić w kotka i myszkę."
I ponownie oczko zawieszone na okładce, pomimo faktu, że zawsze byłam raczej na bakier z literaturą chińską, za wiele abstrakcji i niedomówień, czytania między wierszami.
Tu tak nie było, aczkolwiek moja ocena za sens tej całej historii?
Słaba.
I może tak miało być, nie będę się tu doszukiwać takich właśnie ukrytych przesłań, biorę tą historię prosto z mostu i stwierdzam, że to było zabójstwo bez sensu, kompletnie bez motywu, bez celu i bez czegokolwiek.
Stracone życie za nic. Może za chęć poczucia jakichkolwiek emocji, za chęć pozbycia się nudy i nie wiem czego jeszcze.
"...jeśli czułem niepokój, to nie dlatego, że ona zginęła, ale dlatego, że to wszystko nie wydawało mi się tak piękne, jak sobie wcześniej wyobrażałem. Kiedy to zrobiłem, nic w moim sercu nie krzyknęło z zachwytu. Nie było to aż tak wspaniałe, jak w wyobraźni."
Do tej dołującej puenty prowadziła mnie całkiem niezła, pierwszoosobowa, wymagająca, bezdialogowa praktycznie narracja.która jednak jakimś cudem wzbudzała emocje, zazwyczaj negatywne i za nią właśnie i za atmosferę nie mogłam niżej ocenić tej powieści, aczkolwiek czuję niesmak i wcale bym nie płakała, gdybym jej nie przeczytała, bo pokazała mi ona tylko to, jak beznadziejnym gatunkiem są ludzie, a przynajmniej niektórzy z nas.
Sam autor powiedział, że "chce zbadać, jak bezlitośni potrafią być ludzie”.
No i zbadał.
Polecam, nie wszystkim, niektórzy będą znudzeni, choć to nie jest nudna lektura, inni zawiedzeni na pewno.
MOJA OCENA: 6/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
***