"A DZIŚ ŻEM SE CZYTŁA/LUKŁA..."

CZYTAJ ZA DARMO!

Statystyki

SZUKAŁKA

Powinniście odejść/ You should have left film/książka

„Dobrze, że zaczynam tu nowy notatnik. Nowe otoczenie i nowe pomysły, nowy początek. Świeże powietrze."

Ten fragment pochodzi z pierwszego wpisu dziennika, prowadzonego przez narratora. Jest to zapis siedmiu dni, które on, jego żona i jego czteroletnia córka spędzili w wynajętym przez siebie domu w górach w Niemczech - domu, który  zdaje się przeczyć samym prawom fizyki. 

Film powstał na podstawie noweli niemieckiego pisarza, Daniela Kehlmanna: Du hättest gehen sollen, która jest niedostępna w Polsce. Pisana jest w formie pamiętnika/ notatnika, jest chaotyczna, ale przez to bardzo niepokojąca, schizorfeniczna wręcz!

Ten, kto lubi cienie i odbicia w lustrze, poruszające się niezależnie od ich właścicieli, nawiedzone domy, które domami nie są, cudownych mężów, którzy tak naprawdę przyprawiają o gęsią skórkę, atmosferę ciągłego zagrożenia, nawet w scenach z szerokimi uśmiechami na twarzach - ten będzie zachwycony.

Film ma parę rewelacyjnie creepy momentów, a Bacon cudnie wręcz sprawdza się w takich stonowanych i cichych rolach... no właśnie, kogo? (świetna postać z Opętania - kocham ten film!). Końcówka i cała puent mogłaby być lepsza, ale liczy się klimat!

Skrócik.

Theo Conroy to emerytowany bankier, żonaty z młodszą aktorką Susanną. Mają wspólną córkę o imieniu Ella. 

Postanawiają odpocząć i spędzić troszkę czasu razem - wynajmują w necie rezydencję, stojącą na odludziu walijskiej wsi. Mają tam zbliżyć się do siebie i cudownie spędzić czas.

Jasne.

Niedługo potem okazuje się, że w domu dzieje się coś dziwnego - czas mija niezwykle szybko, wszyscy mają koszmary, naprawdę straszne. Odkrywają również, że żadne z nich nie dokonało rezerwacji, myśląc, że to drugie to zrobiło...

Powoli ich sielanka zamienia się w prawdziwy koszmar, z którego nie ma ucieczki.

Pozostaje tylko spóźnione ostrzeżenie:  „Powinieneś był wyjść. Jest już za późno." 

Bo niektórzy ludzie nigdy nie wychodzą z tego domu...


Klimacik głównie kojarzący mi się z Domem z liści Danielewskiego, klaustrofobia, niepewność, szaleństwo i obłęd, anomalia i dezorientacja - zapraszają do odległej rezydencji, mieszczącej się w walijskiej wsi.

Opis kretyński, nie oddający atmosfery, za którą głównie jest moja ocena.

MOJA OCENA: 8/10

***

Bogaty bankier na emeryturze o niejasnej przeszłości wynajmuje walijski dom, do którego zabiera rodzinę. Zamiast jednak naprawiać związek z młodszą żoną, staje się coraz bardziej podejrzliwy i zazdrosny.




TRAILER








Autor: Sabina Bauman - klik zdjęcie
Copyright © 2014 Mniej niż 0 - Mini Recenzje , Blogger