Dom z liści Mark Z. Danielewski
Wtedy zaczną się koszmary."
Jedna z najdziwniejszych i najbardziej wymagających lektur mych.
Książka wydana PRZEPIĘKNIE, na czystym, śnieżnobiałym, pachnącym papierze, szyta, oprawa twarda.
Historia nierówna. Dwie opowieści. Jedna zachwycająco przerażająca. Druga - bardzo wciągająca (moim zdaniem siedzimy w głowie gościa, który ma niezłe odloty, jak na haju, na którym ciągle jest XD).
W miarę zrozumiały skrócik.
Dom z liści rozpoczyna się od opowieści Johnny'ego Truanta, pracownika salonu tatuażu w Los Angeles.
Truant szuka nowego mieszkania.
I znajduje takowe, dzięki pomocy swojego najlepszego przyjaciela, Lude'a.
Jest to mieszkanie po niedawno zmarłym, niewidomym, starszym mężczyźnie, Zampanò.
W mieszkaniu tym Truant odkrywa dziwny rękopis, napisany przez starego samotnika, który okazuje się być akademickim wręcz studium pewnego filmu dokumentalnego o nazwie "The Navidson Record" ("Relacja Navidsona"). Zafascynowany John pogłębia temat, ale po pewnym czasie ze zdumieniem stwierdza, że nie może znaleźć dowodów na istnienie filmu i wszystkich faktów z nim związanych...
Relacja Zampanò, zawarta w rękopisie dotyczy przede wszystkim rodziny Navidson: Willa Navidsona, fotoreportera, jego żony, Karen Green, atrakcyjnej byłej modelki i ich dwójki dzieci, Chada i Daisy.
Rodzina Navidson niedawno przeprowadziła się do nowego domu w Wirginii. Przeprowadzka ta, nowy dom, nowe miejsce, miała uratować rozpadające się małżeństwo Navidsonów.
"Chcę tylko stworzyć zapis tego, jak kupiliśmy z Karen domek na wsi, do którego przeprowadziliśmy się wraz z dziećmi. Przekonać się, jak to wyjdzie. Koniec strzelanin, głodu, rojów much. Zamiast tego mnóstwo pasty do zębów, pracy w ogródku i scen z ludźmi (...) Może ze względu na moją przeszłość oczekują ode mnie czegoś innego, ja jednak pomyślałem, że miło by było zobaczyć, jak ludzie sprowadzają się w nowe miejsce i zaczynają w nim żyć. Osiedlają się, może nawet zapuszczają korzenie, współdziałają, rozumieją się (mam nadzieję) coraz lepiej. Osobiście marzy mi się po prostu stworzenie przytulnej placówki dla mnie i mojej rodziny. Miejsca, w którym będziemy popijać lemoniadę na werandzie i podziwiać zachód słońca."
Niekoniecznie jego marzenia się spełniły...
Kiedy Will zorientował się, że z domem dzieje się coś bardzo dziwnego, postanawia nakręcić film dokumentalny o dziwnych i niepokojących wydarzeniach, jakie zaczęły rozgrywać się w tym creepy domostwie... Film ten nazwał Relacją Navidsona, w której udało mu się "w jakiś sposób uchwycić temat ze wszystkich najtrudniejszy: obraz samej ciemności."
Niedługo po przeprowadzce rodzina odkrywa dziwne zjawisko.
Tam, gdzie wcześniej była tylko pusta ściana, pojawiają się drzwi.
W garderobie pojawiają się kolejne drzwi, prowadzące do pokoju dziecięcego.
To nie wszystko.
Navidson odkrywa, że wewnętrzne pomiary w domu są w jakiś sposób większe niż pomiary zewnętrzne. Początkowo różnica wynosi mniej niż cal, ale wraz z upływem czasu wnętrze domu wydaje się rozszerzać, zachowując te same proporcje zewnętrzne.
To nie wszystko.
Ciemny, zimny korytarz pojawia się na zewnętrznej ścianie salonu.
Ten korytarz prowadzi do kompleksu przypominającego labirynt, zaczynającego się od dużego pokoju („Przedpokoju”) kierując do naprawdę ogromnej przestrzeni („Wielkiej Sali”), pokoju, w którym dominują (oprócz ciemności i przejmującego zimna) ogromne spiralne schody, prowadzące w bezkresny dół, który nie ma końca...
Każde niepokojące drzwi prowadzą do kolejnych korytarzy i pokoi. Wszystkie one są całkowicie nieoświetlone, zbudowane z gładkich popielatych ścian, podłóg i sufitów. Jedynym dźwiękiem zakłócającym idealną ciszę korytarzy jest pojawiające się od czasu do czasu niski warczenie, pomruk, którego źródła nie można wyjaśnić.
Navidson, wraz ze swoim bratem Tomem i kilkoma specjalistami od wspinaczek wysokogórskich i jaskiń, postanawia zbadać tą niepokojącą anomalię.
Wszystko nagrywa...
Nie będę pisała o formie, bo to dopiero jest łamigłówka, przypominająca labirynt, główny motyw tej opowieści.
Powieść bardzo wysoko w rankingach światowych!
POLECAM, choć to wyzwanie, nie tylko czytelnicze:)
MOJA OCENA: 10/10