W kole stań dziewczyno Nalo Hopkinson
Kto zakochał się w voodoo z Harry'ego Angela, ten polubi tą historię.
I choć nie jest ona stricte o voodoo, to jest o jej karaibskiej odmianie: obeach ("system wierzeń praktykowanych wśród ludności murzyńskiej Karaibów, głównie Indii Zachodnich, charakteryzujący się wiarą we wróżby i magiczne obrządki").
Nie jest to też groza, choć mogłaby nią być z powodzeniem, gdyby autorka popłynęła z troszkę inną falą...
Tu bardziej chodzi o przedstawienie kultury i wierzeń afro-karaibskich, z elementami tubylczego folkloru. Bardziej przypominało to przypowieść, niż horror, chociaż nawiedzenia przez duchy Najstarszych, żywcem obdzieranie ze skóry czy też zniewolenie dusz było dość creepy.
Opowieść sama w sobie prosta, klimatyczna, choć nieco płaskawa i niewykorzystana do końca.
Ale może taka miała być.
Nie wszystko musi być horrorem.
A mogłoby ;)
Co do dystopii - jest ona tak nikłym tłem, że właściwie nie warto o tym wspominać. Nie zrobiłoby powieści żadnej różnicy, gdyby jej nie było.
Polecam, czytało się dobrze, choć chwilami irytująco.
MOJA OCENA: 7/10