Szkoła wyprzedzania Joanna Krystyna Radosz
Tak zaczyna się ten prawie rosyjski kryminał.
Ten, kto zna twórczość autorki wie o jej fascynacji.
Jakiej?
Fascynacji zawodami żużlowymi. Powstało kilka tomików w tych klimatach.
W tym przypadku mamy do czynienia z wypasioną powieścią: połączeniem adrenaliny, sportu z dramatami rodzinnymi, intrygami i tajemnicami.
To taka żużlowa wersja Ojca chrzestnego:)
Czy warta czytnięcia?
Warta.
I choć w moim przypadku tematyka KOMPLETNIE nietrafiona (wielbię zupełnie inne kategorie literackie), to jednak historia wciągnęła mnie, głównie dzięki pewnemu kluczykowi do zagadkowej rodzinnej skrytki.
Minusem (w moim odczuciu) jest rozwlekła narracja, która generalnie współgra z akcją, która w założeniu (tak sugeruje tematyka powieści:sport, adrenalina, współzawodnictwo) powinna być szybka.
A nie była.
Intryga była nawet i ciekawa, całość wymyślona dobrze, ale wykonanie usypiało mnie nie raz i tylko ten kluczyk ratował początkowo sytuację;)
Rosyjskie klimaty, dla niektórych czytelników urokliwe, mnie rozpraszały - nie czułam się w nich jak w domu.
Ale ja nie lubię nigdzie wyjeżdżać, więc...)
Jednakże.
Akcja rozkręca się w miarę czytania i chaotyczność zaczyna nabierać całkiem ciekawych kształtów.
Obiektywnie rzecz ujmując: znawcy twórczości autorki, będący przyzwyczajeni do jej "pióra" z pewnością nie poczują zawodu.
Pozostali czytelnicy powinni spróbować zajrzeć w głąb jednym okiem - a nóż widelec znajdą tam coś dla siebie?
Okładka bardzo dobra.
MOJA OCENA 6/10