Przeklęte drzewo Allison Rushby
bo córkę twoją gotowa jest porwać...
jedną,
drugą,
trzecią...
Jedenastych urodzin żadna nie doczeka,
wszystkie w mrok bez śladu ulecą."
Propozycja zdecydowanie dla młodszych czytelników z powodu naiwności i słodkiej prostoty opowieści.
Skrócik.
Dziesięcioletnia Immy została zmuszona do przeniesienia się na drugi koniec świata - z pełnego życia Sydney w Australii do cichej angielskiej wioski Cambridgeshire.
Wraz z rodzicami wprowadziła się do tajemniczego Lawendowego Domu, na tyłach którego rośnie gigantyczne drzewo morwy, rzucając mroczny cień na całą posiadłość. I cała społeczność wioski.
Według wiejskiej legendy morwa jest mordercza - to z jej powodu dwie dziewczyny, Bridget, żyjąca w XVII wieku i Elżbieta (1945 r.), zniknęły z tego samego domu w przeddzień swoich jedenastych urodzin, a w dniu ich zniknięcia na drzewie pojawiły się sęki.
Każda osoba w wiosce wierzy, że drzewo morwy zabrało dziewczęta. Ludzie przechodzą przez ulicę, aby uniknąć zetknięcia z drzewem, odmawiają rozmowy z Immy i jej rodzicami.
Immy nie wierzy w pogłoski: została wychowana przez dwóch lekarzy, którzy przede wszystkim wierzą w naukę. Jednak pewnego dnia słyszy dziwną piosenkę w głowie. . .
Z rosnącą presją, aby odkryć tajemnicę drzewa morwy przed swoimi jedenastymi urodzinami, Immy upiera się, aby wyjść na przeciw zagadce, klątwie i zagrożeniu.
Jest tajemnica, jest nastrój, którym z pewnością ulegną młodociani czytelnicy.
Mi, staruszce, gdzieś ten urok umknął jednak troszkę...
Polecam rodzinnemu czytaniu:)
MOJA OCENA: 6/10