Łzy Mai Martyna Raduchowska
Bardzo dobrze, że została wznowiona ta powieść, tym razem ze świetną okładką!
Treść również jest bardzo dobra - czyta się płynnie, pomimo dość ciężkiej technicznie tematyki:)
Na tle czysto sci-fi detektywistycznej roboty poruszony zostaje problem empatii i odczuwania... androidów.
Taka tematyka nie powinna w ogóle istnieć, ponieważ z założenia androidy nie są zdolne do odczuwania jakichkolwiek uczuć.
"Kruk.
Padlinożerca. Gadające zwierzę, które przedrzeźnia ludzi. Symbol inteligencji i wiedzy, ale także oszustwa, fałszywości oraz ożywiania martwych. A nade wszystko złej, zepsutej duszy.
Replikant.
Ożywiony martwy. Sztucznie animowane ciało, którego po śmierci, do cna wyzutej z wszelkiego mistycyzmu, nie składa się do grobu, tylko utylizuje jak padlinę. Gadająca maszyna, która przedrzeźnia swoich twórców, podszywa się pod nich, oszukuje ich zmysły. Fałszywy człowiek obdarzony ogromną wiedzą i intelektem oraz złą, zepsutą, niedorozwiniętą duszą."
Czy aby na pewno?
Czy po twarzy Mai, androida stworzonego tylko po to, aby służyć człowiekowi, mogą spłynąć prawdziwe łzy?
"A co z Mayą? Jak trafi do lepszego świata bez duszy?"
Polecam - klimat podobny do Łowcy androidów i Świata w pudełku.
MOJA OCENA: 7/10
***