Ciutkę gorsza od części pierwszej, ale tylko dlatego, że dużo dzieje się w realu, a nie w grze:)
I super, że zapowiada się część 3 - czekam i z pewnością przeczytam:)
MOJA OCENA: 7/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
„W stolicy odbył się marsz milczenia” – informuje spiker w wiadomościach, które oglądam na laptopie. – „Wzięło w nim udział dziesięć tysięcy osób, z których część to uczniowie szkół ponadpodstawowych oraz studenci. Minęły dokładnie trzy miesiące, od kiedy Sebastian P. wniósł do szkoły broń i zabił oraz ranił wiele osób. Upamiętniając ten dzień, młodzi ludzie zbierają się na placu Zbawiciela i wyruszają w milczącym marszu, ze zdjęciami ofiar w rękach. Mimo mijającego czasu, policji wciąż nie udało się ustalić, czy mężczyzna, który strzelał, działał sam i skąd wziął broń”.
Na ekranie pojawia się wojskowy, trzymając w rękach karabin, którego Sebastian użył w szkole. Nie byłam na to przygotowana, więc nieruchomieję wpatrzona w broń, a wspomnienie, które od tygodni próbuję wyrzucić z pamięci, wraca. Mrugam, spycham je w niepamięć, ale migocze w kąciku oka, pojawia się między rzęsami, więc mrugam znowu i w końcu udaje mi się go pozbyć.
„Taka broń nie miała prawa dostać się w ręce młodego człowieka” – opowiada wojskowy w programie. – „Mówimy o MSBS, czyli o najnowszej broni, stworzonej w najnowocześniejszej technologii, do której dostęp w Polsce mają tylko elitarne jednostki wojskowe!”.
Przymykam powieki i jednak zaglądam w przeszłość. Przypominam sobie niewyspane oczy Sebastiana, karabin, który oparł na kolanie, pamiętam tamten moment, gdy znalazł mnie, ukrytą pod ławką w szkolnej bibliotece.
Jak z oddali dociera do mnie głos dziennikarza:
„…karabin MSBC to owoc wysiłków specjalistów od wzornictwa przemysłowego. To pierwszy taki model w historii polskiej broni palnej, więc tym bardziej szokuje fakt, że młody człowiek, nie powiązany z wojskiem, wszedł w jej posiadanie!”.
Pierwszy raz od tamtego czasu pozwalam sobie zajrzeć głębiej we wspomnienia, zastanowić się, jak to możliwe, że Sebastian kupił karabin, i to tak wyjątkowy, w kraju, gdzie posiadanie broni jest mocno reglamentowane. Skąd miał pieniądze? Przecież taka broń, sprzedawana na czarnym rynku, musiała kosztować fortunę. No i jak poznał ludzi, którzy mu ją sprzedali? Dlaczego akurat jemu? Jak to możliwe? Przecież służby by ich namierzyły! Nie ma takiego miejsca w sieci, gdzie istniałaby wolność absolutna i gdzie policja albo kontrwywiad wojskowy nie mieliby wstępu. Każda strona internetowa, każda rozmowa jest kontrolowana. Policja od trzech miesięcy prowadzi śledztwo w sprawie strzelaniny w szkole i ma niemal zerowe rezultaty!
– Nie żartuj, że chcesz iść tak? – Głos Janka wyrywa mnie z zamyślenia.
Pospiesznie zamykam klapę laptopa. Uważam, że ostatnie, czego Janek potrzebuje, to słuchać informacji o tamtej masakrze. Oboje zostaliśmy okaleczeni przez działanie Sebastiana. Ja nieustannie w snach wracam do szkoły, przemierzam jej korytarze i znajduję zwłoki w miejscach, gdzie powinni być ludzie, a Janek każdego dnia budzi się z poczuciem winy.
– Była mowa o Marcusie Feniksie i co? – Zmuszam głos do wesołego brzmienia. – Gdzie twoje przebranie?
– Będę udawać Opiekuna z Bitwy o Io, Iana. Znasz takiego?
– Chyba kojarzę gościa! – śmieję się.
Dwa tygodnie – tyle czasu minęło, od kiedy przyjechałam tutaj i usłyszałam od Janka prawdę. Staramy się zachowywać tak, jakby nic się nie stało. Prawie nie rozmawiamy o mojej szkole, o grze, która przyczyniła się do tragedii, o Sebastianie, o kontrakcie, który otrzymałam od firmy We Fly High – na mocy którego miałabym grać dla nich za pieniądze. Dzisiaj, w Noc Postaci z Gier Komputerowych, spadł śnieg. W starym, nieremontowanym domu Janka mróz od rana rysuje wzory na szybie i jest tak zimno, że palimy w kominku, ale to nie wystarcza, więc włączamy jeszcze ogień na kuchence. Teraz pospiesznie gaszę płomienie, wkładam rękawiczki, futrzaną czapkę, kurtkę i biegnę za Jankiem po schodach. Mamy jeszcze godzinę, żeby wmieszać się w fetujący na ulicach tłum.
– Gdybym miała się za kogoś przebrać, wybrałabym Madison Paige ze starego Heavi Rain – przyznaję zdyszana, doganiając Janka na półpiętrze. – W tamtych latach tworzono wyrazistych bohaterów, nie to, co potem…
Obraca się z błyskiem w oczach.
– Jezu, Mika, zastanawiałem się, czy jeszcze kiedykolwiek usłyszę to od ciebie!
– Niby co?
– Że coś, co powstało przed Work a Dream, też było dobre. Nie do wiary, że tak powiedziałaś!
Znowu się śmieję i przebiega mi przez myśl, że zostanie tutaj mogłoby być takie proste: ja i Janek, bez reszty świata. Chodzimy przecież po ulicach, gdzie nikt nas nie zna. Nikt nie wie, że to ja byłam w warszawskiej szkole, kiedy Sebastian wniósł tam broń. Nikt nie ma pojęcia, że to Janek był powodem jego furii. Patrzę na niego, na mojego Iana z Bitwy o Io i aż boję się uwierzyć, że to może być takie proste.
Puszcza mnie przodem w drzwiach prowadzących na płaski dach. Nigdy wcześniej mnie tu nie zabierał. To jak inny świat. Śnieżyca prawie ustała, przestrzeń wydaje się biała, w tej chwili nie ma ani początku, ani końca. Srebrzą się sople lodu, a chmury powoli się rozchodzą, odsłaniając usiane gwiazdami niebo i księżyc, który w ostatnich dniach dążył do pełni i właśnie ją osiągnął.
– Najjaśniejsza dzisiaj to Antares. – Janek odkręca pokrywkę termosu, rozlewa nam do kubków gorącą herbatę z jakimś delikatnym, „procentowym” dodatkiem. – Jest w gwiazdozbiorze Skorpiona.
– A która to Wenus? – Zadzieram głowę.
– Jezu! – Janek się śmieje, zdmuchując swoje długie pasma włosów, które wysunęły się spod czapki.
– Co? Co cię bawi?
– Takie podstawy powinnaś znać! Tam ją masz, dzisiaj jest przy Saturnie.
Moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności na tyle, że niebo zaczyna przypominać gęsty materiał, nakropiony miliardem cekinów. Otaczam palcami kubek, a gorąca para ogrzewa mi usta. I wtedy to przychodzi. Przychodzi, a ja po prostu wypowiadam słowa na głos:
– Nie wiem, czy mogę tak do ciebie mówić, ale jesteś dla mnie ważny.
To potężny krok, lecz Janek reaguje zupełnie nie tak, jak powinien – gwałtownie pochyla głowę i zapada się w sobie, a jego uśmiech bezpowrotnie gaśnie. Nie wiem, co zrobiłam źle, zdenerwowana pospiesznie szukam słów, które zatuszują mój nietakt.
– Przepraszam, ja… – zaczynam, ale Janek potrząsa głową.
– To nie ty. To ja, bo… bo przecież kiedyś przeglądałem międzynarodowy kodeks rozmów na dachu i nie znalazłem informacji, że nie możemy tak ze sobą rozmawiać.
Sięga po moją dłoń i wtedy czuję coś, co przypomina lot samolotem – ten moment, gdy samolot odrywa koła od pasa startowego, a człowiek jest przerażony i jednocześnie pełen nadziei, kłócą się w nim niepewność i euforia.
– Ty też jesteś dla mnie ważna. Bardzo. Bardzo… – szepcze.
Czuję jego serce bijące pod ubraniem, blisko mojego serca. Czuję ciepło oddechu Janka na moich ustach. Unoszę głowę i całujemy się. To nie jest zwyczajny pocałunek, tylko taki, od jakiego przebiegają mnie dreszcze. Biegną od dołu kręgosłupa w górę, obejmując oczy, które zamykam. Czuję drżenie nawet w koniuszkach palców, w dłoniach, które wsuwam pod rozpiętą kurtkę Janka. Przytula mnie do siebie, jakbym była teraz wszystkim, co jest dla niego ważne (...)
***
Kontynuacja losów Miki, bohaterki głośnego 5 sekund do Io. Nie milkną echa strzelaniny, do jakiej doszło w szkole dziewczyny. Policja prowadzi śledztwo, a Mika przeżywa ciężkie chwile wśród kolegów, który uważają, że skoro znała napastnika, mogła zapobiec tragedii. Na dodatek uczucie, które zakwitło między nią a Jankiem, napotyka pierwsze przeszkody, gdy na jaw wychodzą kolejne tajemnice chłopaka. Również w wirtualnym świecie jest niespokojnie – zbliża się premiera nowej interaktywnej gry rozgrywającej się na mroźnym księżycu Tytanie, która już przed premierą wzbudza euforię, ale i wątpliwości… Czy Mika zdecyduje się po raz kolejny zanurzyć w wirtualnym świecie, by ocalić nie tylko siebie?