Dziewiąte życie Louisa Draksa - Liz Jensen
Tak.
Opowieść chłopca w śpiączce.
Lekko napisana opowieść pełna grozy! Ale nie jest to horror! Bardziej opowieść mystery, w stylu Patricka Nessa.
Hipnotyzująca, szczera i przejmująca - polecam!
I daję sobie głowę pod topór, że NIKT nie spodziewa się TAKIEGO zakończenia!
Nie jestem jak większość dzieci. Jestem Louis Drax. Dzieją mi się rzeczy, które nie powinny się dziać, na przykład utonięcie na pikniku.
Spytajcie moją maman, jak to jest być matką pechowca, a się dowiecie. To nie jest fajne życie. Nie możesz spać, bo zastanawiasz się, jak to się skończy. Wszędzie widzisz niebezpieczeństwa i myślisz sobie: "Muszę go chronić, muszę go chronić". Ale nie zawsze się da.
Mama nienawidziła mnie, zanim mnie pokochała, z powodu pierwszego wypadku. Pierwszy wypadek był taki, że się urodziłem. To było tak samo jak z cesarzem Juliuszem Cezarem. Rozcinają kobiecie brzuch nożem, a potem wyszarpują cię, wrzeszczącego i zakrwawionego. Bo myśleli, że normalnie nie da się mnie wyciągnąć;normalnie też jest paskudnie. Myśleli, że ona też od tego umrze, jak mama Juliusza Cezara, i będą musieli wsadzić nasze trupy do trumien, dużej dla niej i dziecięcej dla mnie. A może włożyliby nas oboje do tej samej, na dwa trupy. Na pewno takie robią. Na pewno można je zamówić przez internet, dla mam i chłopców, których łączy szczególna więź. Przyjście na świat było paskudne i nawet jeśli dożyjecie setki, ty i twoja mama nigdy o tym nie zapomnicie, ale to był dopiero początek. Ja jednak o tym nie wiedziałem i ona też nie.
Drugi wypadek zdarzył się, jak byłem niemowlakiem. Miałem jakieś osiem tygodni, spałem w swoim łóżeczku i nagle dopadła mnie śmierć łóżeczkowa. "Muszę go chronić, muszę go chronić" - powtarzała sobie w głowie. "Nie wpadaj w panikę. Wezwij pogotowie". Powiedzieli jej, jak mnie oddusić, dopóki nie przyjadą, a jak już przyjechali, to dali mi tlen, od którego miałem posiniaczoną całą klatkę piersiową. Mam na pewno do tej pory trzyma zdjęcia. Pokaże wam, razem z rentgenem moich ślicznych żeberek, połamanych i potrzaskanych. A jak miałem cztery lata, dostałem histerii i tak wrzeszczałem, że przez dziewięć i pół minuty właściwie nie oddychałem. Nie zalewam. Nawet Wielki Houdini by tego nie potrafił, a on był mistrzem znikania. Amerykanin. Potem, jak miałem sześć lat, spadłem na tory metra w Lyonie. Osiemdziesięciopięcioprocentowe porażenie prądem. To się prawie nikomu nie zdarza, ale mnie się zdarzyło. Przeżyłem, ale właściwie cudem. Potem miałem zatrucie pokarmowe, bo napchałem sobie do buzi zatrutej karmy. Salmonella, tężec, zatrucie jadem kiełbasianym i zapalenie opon mózgowych to tylko kilka z chorób, które przeszedłem, były też inne, których nazw nie umiem wymówić, ale są podane w trzecim tomie Encyklopedii Medycznej, można o nich przeczytać, coś paskudnego.
- Mieć takie dziecko to był dal niej koszmar - mówię Gustave'owi, który jest ekspertem od koszmarów, bo całe jego życie to koszmar. - Codziennie myślała o różnych niebezpieczeństwach i o tym, jak mnie przed nimi uchronić.- Tutaj będzie ci lepiej - mówi Gustave. - Czułem się samotny, zanim przyszedłeś, młodzieńcze. Zostań, jak długo chcesz. Nie opuszczaj mnie.Przyzwyczajam się do niego, ale wciąż się go boję. Całą głowę ma zawiniętą w zakrwawione bandaże. Jak byście go zobaczyli, to też byście pomyśleli, że wygląda jak potwór. Może nawet byście umarli ze strachu. Ale może i tak byście mu opowiadali różne rzeczy, tak jak ja to robię. Jest łatwiej, jak nie widać czyjejś twarzy.
Problem polegał na tym, że nie można mi było zaufać. Spuścić mnie na chwilę z oka, a na pewno wpakuję się w jakieś kłopoty. Wszyscy mówili, że wysokie IQ tylko pogarszało sprawę.- Mówi się, że koty mają dziewięć żywotów - powiedziała mama - bo ich dusze wczepiają się w ciała i nie puszczają. Gdybyś był kotem, Louis, To zużyłbyś już osiem żywotów.Jeden rocznie. Tak nie może dalej być.Tata i Gruby Perez zgodzili się z nią.- Kto to jest Gruby Perez? - pyta Gustave.Gruby Perez to był gruby jasnowidz, który kiepsko czytał ludziom w myślach, co więc z niego za jasnowidz? Mam i tata płacili mu, żeby mu posłuchał i próbował zgłębić zagadkę mojego istnienia.Dziwna zagadka Louisa Draksa, niesamowitego pechowca. Tata zawsze dawał taki tytuł, kiedy robił z tego historyjkę. Ale to nie była śmieszna historyjka. To była śmiertelnie poważna historyjka i doprowadzała mamę do "czystej rozpaczy".
- Hej, Gustave. Posłuchaj, co wszyscy mówili. Wszyscy mówili, że prędzej czy później będę miał wielki wypadek, który zakończy moją złą passę. Jeśli któregoś dnia spojrzysz do góry i zobaczysz dziecko spadające z nieba, to będę ja.***