Jak zwykle Pan Szczygielski - chwała mu - funduje nam niesamowitą przygodę! I nawet śmiem twierdzić, że ciocia Agata, brykająca po ścianach jak rasowa pajęczyca jest straszniejsza niż Guzikowa Macocha u Koraliny, a myślałam, że tej postaci nikt i nic nie przebije!
Polecam dzieciakom i nie tylko - horror fantasy!
Rewelacyjny!
MOJA OCENA: 8/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
PODRÓŻ, WAŻKA I CEBULKA
Bardzo często myślę o tamtym dniu,
chociaż minął już ponad rok.
Ale trudno pewnie byłoby nie myśleć
przecież tak naprawdę właśnie tamtego dnia całe moje życie
stanęło na głowie.
Miałem dopiero jedenaście lat i dużo
mniej rozumiałem.
To był bardzo ważny dzień i czekałem
na niego długo ładnych kilka miesięcy.
Pierwszy dzień moich wakacji z
mamą, która obiecała mi je już na Gwiazdkę. Pewnie wydaje się wam, że niema w tym
nic dziwnego i że jest to zupełnie normalne jechać na wakacje z mamą,
szczególnie kiedy jest się małym. Dla mnie jednak było to bardzo ważne
wydarzenie.
Mama nigdy wcześniej nie miała czasu na
nasze wspólne wakacje, bo pracowała bardzo dużo, właściwie
ciągle. Nawet kiedy była w domu, siedziała
bez przerwy przed komputerem. Czasami byłem na nią zły za to,
ale tylko czasami, bo rozumiałem, że pracuje tak dużo dlatego, żeby
żyło nam się dobrze, i że robi to też i dla mnie
żebym miał różne rzeczy, mógł chodzić do dobrej szkoły. Żebyśmy mieli duże mieszkanie i
porządny samochód.
Wszystko zależało tylko od niej, bo
byliśmy tylko we dwoje.
Nigdy nie poznałem mojego taty, nawet
nie widziałem żadnego jego zdjęcia,a mama niechętnie o nim
opowiadała, chociaż próbowałem ją podpytywać wiele razy. Moi koledzy z warszawskiej podstawówki
mieli ojców co prawda rzadko w domu, bo najczęściej ich rodzice byli
po rozwodzie.
Niemniej znali tych swoich ojców i
cokolwiek o nich wiedzieli, na przykład ile mają wzrostu albo jak im na
imię.
Ja nie wiedziałem zupełnie nic, a
przecież skoro jestem, to muszę mieć jakiegoś ojca.
Mama denerwowała się, kiedy zaczynałem
pytać, więc w końcu przestałem. Powiedziała tylko, że tata miał
ciemne włosy, takie jak moje, i że jestem do niego podobny, bo on też,
gdy się już do czegoś przyczepił, to nie mógł się odczepić.
Najpierw, kiedy mi o tym powiedziała,
wydawało mi się, że mój tata jest kimś w rodzaju Spidermana,
który potrafi przyczepić się do ściany albo do sufitu byłem
wtedy bardzo mały, ale potem zrozumiałem, że chodziło o coś
innego.
Ale chyba odbiegam od tematu to jest
mój problem, że gdy zaczynam o czymś opowiadać, zaraz przychodzą
mi do głowy kolejne sprawy i zamiast mówić o jednym, mówię
o milionie różnych rzeczy.
Tamten dzień zaczął się dokładnie
tak, jak powinien się zacząć (...)
***
Dwunastoletni Łukasz wyjeżdża z mamą samochodem na wymarzone wakacje. Mają wypadek, po którym chłopiec trafia do szpitala, a stamtąd do pensjonatu swojej ciotki w niewielkim nadmorskim miasteczku. Nie potrafi przystosować się do nowego życia – nie dogaduje się ani z ciotką, ani z innymi dziećmi. Czuje się samotny i marzy, by wyrwać się z obcego mu miejsca. Przypadkowo odkrywa, że niebieskie drzwi w starym pensjonacie można otworzyć tak, by zaprowadziły go do innego świata. Baśniowego, tajemniczego i na pozór przyjaznego, choć Łukasz szybko się przekona, że tylko do czasu...
„Za niebieskimi drzwiami” Marcina Szczygielskiego to – podobnie jak „Omega” i „Czarny Młyn” tego samego autora – książka dla młodzieży. Można ją nazwać powieścią przygodową czy obyczajową, choć znajdziemy w niej też liczne motywy znane z literatury science fiction i horrorów. Niezwykle precyzyjnie jest w niej budowane napięcie – prosta na początku fabuła obfituje w nieoczekiwane zwroty, nic też nie zapowiada zaskakującego finału…
Równie ważne jak pochłaniająca czytelnika akcja jest jednak to, że książka tak wyraziście mówi o emocjach współczesnych nastolatków – ich samotności, marzeniach, wyborach – oraz nieumiejętności budowania relacji zarówno z rówieśnikami, jak i z najbliższą rodziną. To także historia poszukiwania ojca, którego Łukasz nigdy nie poznał, a za którym tęsknił przez całe swoje dwunastoletnie życie.
EKRANIZACJA
/KLIKNIJ ZDJĘCIE/
TRAILER