Rozkład północy Bora Chung
"... rozpoczynają się historie niemożliwe do opowiedzenia wedle reguł logiki i rozsądku czy nauki i rozumu. Opowieści o przedmiotach i ludziach którzy budzą się do życia, gdy wszyscy wokół śpią."
Nawiedzony instytut badawczy i duchy?
Mniamniam.
"... to miejsce, w którym dopiero po zmroku zaczyna istnieć to, co nierzeczywiste."
Nowa pracownica instytutu, w którym nie wiadomo nad czym się pracuje, słucha różnych niesamowitych opowieści dotyczących tego miejsca i sama doświadcza paru creepy sytuacji.
Różne dziwne pokoje, w których są zamknięte różne dziwne opętane obiekty i byty.
"...a potem wróciłyśmy do naszych obowiązków polegających na chronieniu bytów pozbawionych życia przed potencjalnym cierpieniem ze strony jasnego świata."
Śpiewające ptaki, które są martwe. Nieruchome owce, które siedzą na półpiętrze. Kot, który stąpa po swoich własnych ścieżkach, krzyżujących się od czasu do czasu z ludzkim. Nawiedzona tenisówka i tajemnicze zaklęte haftowane chusteczki do nosa. Marynarka plująca szkłem, podążająca na północny zachód tylko i wyłącznie, ponieważ nie może ruszyć w stronę słońca...
" mówią, że byty pozbawione życia wędrują na północny zachód."
I niepokojące telefony z zakładu pogrzebowego pytające o twoją własną śmierć?
Pojawianie się tajemniczego nieznajomego w ciemnym garniturze, który zakrzywia rzeczywistość.
"Pojawiał się, by zagrodzić przejście, gdy ktoś zbliżał się do miejsca, które wcale nie istniało albo do którego nie wolno było wchodzić."
Opowiadania na pograniczu realizmu magicznego, w których prostota podbija element niepokoju. Obsesja i szaleństwo.
"Groza zaszyta w opowieściach Bory Czang budzi najwyraźniej uśpione we wnętrzu lęki. Prawdziwa natura niepokoju może się skrywać zarówno w otchłani do której zbliża nas w swych tekstach autorka, jak i u źródła doświadczonego przez wszystkich strachu."
Zaczęło się rzeczywistością jak u Lyncha, a skończyło się opowieściami Szeherezady troszkę - to są takie opowieści-przypowieści, na granicy rzeczywistości, realizmu, grozy, nieoczywistości, zwidów i omamów.
"To, co człowiek może zobaczyć, usłyszeć i czego dotknąć, jest w rzeczy samej niezwykle stabilne. Dlatego właśnie jako gatunek tak naprawdę nie znamy za dobrze świata. Mówią, że jakoś się on kręci, ale nasz rozum nie jest nawet w stanie odgadnąć, co i w jaki sposób faktycznie napędza ten mechanizm."
Bardzo dobrze się to czytało, naprawdę można było się troszkę przenieść w świat mgły, ułudy i podskórnego baśniowo-grozowego lęku.
Świetne podsumowanie pod koniec tych siedmiu opowieści możemy znaleźć na samym końcu. Jest ono równie fascynujące, co sama lektura.
"Gdyby każdy mógł opuścić świat z czystą kartą, ten Instytut nigdy by nie powstał."
MOJA OCENA: 7/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
***