Martwe zwierzęta Marie Tierney
"Ludzki mózg to niesamowity i tajemniczy organ, zdolny do wielkich innowacji, kreatywności i geniuszu, ale jednocześnie do niewysłowionego zła."
PRZEZARĄBIASTA opowieść.
Już od pierwszych słów narracja jest mega rasowa, taka jaką lubię: wprowadzająca świetny klimat całej opowieści - od razu czuje się ten wyjątkowy i niepowtarzalny nastrój, bardzo podobny do atmosfery powieści Gdzie śpiewają raki i Pierwszy dzień wiosny.
Sensualna, wnikająca w umysł narracja, obrazująca wszystko to, co powinno pokazywać się przed oczami i wszystko to, co powinno się odczuwać zmysłami, zero płaskosłowia, co uwielbiam. Nie wiem, jak to się robi, ale niektórzy autorzy to potrafią.
Świetna postać Avy, soczysta hipnotyzująca postać Nathaniela. Patologiczne dzieciństwo, skretyniała beznadziejna durna matka, siła i inteligencja dzieciństwa, niezależna tylko od genów, małe miasteczko, tajemnicze i brutalne zbrodnie, dociekliwy detektyw, siła przyjaźni jako wentyl bezpieczeństwa dla psychiki, dociekliwość, beztroska, ufność, walka i... przeznaczenie?
Czy dobro wyklucza zło?
Czy zło wyklucza dobro?
Nieoczywistości...
Jedyna podobna powieść, jaka mi przychodzi do głowy w tej tematyce, równie przezarąbiasta to Druga natura Alice Hoffman.
Jestem zachwycona. Powieść nieodkładalna, nachalna swoją obecnością i całkowicie perfekcyjnie napisana! Jest to zakup, którego nie żałuję i już widzę ekranizację - oby się ktoś pokusił!
MOJA OCENA: 9/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
***