Christine Stephen King
"Miłośc jest jak morderca. Wcale nie jest ślepa. To kanibal o wyjątkowo ostrym wzroku. Przypomina wiecznie głodnego owada. A co je? (...) Pożera przyjaźń."
Zobaczyłam ten plakat na jednej z grup FB (Czytam i ogl@dam) i MUSIAŁAM się... spościć (!), choć wiem, że nie będzie on żadną nowością, a raczej hołdem, skierowanym ku klasyce!
I mojej młodości!
Ekranizacja równie rewelacyjna (masakrycznie creepy główna rola Arni'ego!), z własnym osobistym klimacikiem niezapomnianym, co powieść!
Kiedyś wiedzieli, jak robić filmy bez komputera...
Nie wiem, czy skrócik jest komukolwiek potrzebny, jeśli chodzi o tą kultową powieść, ale tak na wszelki wypadek.
W 1978 roku nerdowaty uczeń szkoły średniej Arnie i jego przyjaciel Dennis zauważają zniszczony 1958 Plymouth Fury, wystawiony na sprzedaż przez starszego mężczyznę, z ortezą kręgosłupa, Rolanda D. LeBaya, który nazywał go „Christine”. Pomimo zastrzeżeń Dennisa, Arnie kupuje Christine za 250 dolarów.
Podczas gdy Arnie kończy papierkową robotę, Dennis siedzi w Christine i ma wizję: widzi auto takim, jakie było za czasów nowości, 20 lat wcześniej. Przestraszony Dennis stwierdza, że coś tu jest nie halo i że nie za bardzo polubi Christine.
Mimo jego ostrzeżeń, Arnie zabiera Christine do warsztatu, prowadzonego przez Willa Darnella.
I tu zaczynają się dziać dziwne rzeczy.
Kiedy Arnie odnawia samochód, przestaje nosić okulary, a trądzik ustępuje. Jednakże to nie wszystkie zmiany i nie wszystkie sa pozytywne!
Arnie staje się wycofany, pozbawiony poczucia humoru i cyniczny. Zmienia się nie tylko fizycznie, a jego jedynym przyjacielem nie jest już Dennis - jest nią Christine...
POLECAM!!!!!!
MOJA OCENA: 10/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
***