Dopóki śpiewa słowik Antonia Michaelis
Realizm magiczny. Kusząca, choć dość wymagająca kategoria literatury.
W tym przypadku było bardzo dobrze i bardzo kusząco, choć ciężko było wbić się w narrację, bo klimat od początku był świetny.
Dobrze, że autorka zaczęła praktycznie od razu z grubej rury, jeśli chodzi o akcję, która zwyciężyła z nie do końca łatwym sposobem jej przekazania:)
Powieść ta znajduje się w kategorii "powieść młodzieżowa", ale nie sądzę, żeby to był trafny wybór. Nie ma tam nic młodzieżowego, oprócz tego, że główne postacie mają po osiemnaście lat.
Jest ciemno, mgliście, mrocznie.
Rządzi tu nieoczywistość, złudzenie, mara, halucynacje i ponura magia, która jest wynikiem tragedii.
Skrócik zrozumiały?
Osiemnastoletni chłopak postanawia zrobić sobie wakacje/przerwę przed dorosłym życiem - ma zostać stolarzem w rodzinnej firmie. Wyrusza do małej miejscowości i postanawia zdobyć szlak, górski szlak. Szlak, znajdujący się w lesie.
W lesie, z którego nikt nie wraca.
Niespodziewanie dołącza do niego creepy dziewczyna, garbuska, kaleka, którą spotkał w małej lokalnej zagraconej galerii, do której wszedł, zauroczony pewnym nietypowym, dziwnym obrazem.
Postanawia pomóc dziewczynie, która dźwiga na plecach ciężkie nosidło - przecież i tak idą w jednym kierunku.
Do lasu.
Po przekroczeniu leśnej granicy chłopak jest świadkiem czegoś niezwykłego.
Przemiany.
Cudu.
Zauroczenia.
Miłości.
Która doprowadza go na skraj szaleństwa.
Czy uda mu się zachować zdrowe zmysły?
Kim jest tajemnicza dziewczyna?
Po co szła do lasu?
Kto mieszka w lesie?
Czy uda się z niego wydostać?
Jaka jest granica między tym, co rzeczywiste, a tym, co urojone?
Co się stanie, kiedy słowik przestanie śpiewać...?
Polecam bardzo!
MOJA OCENA: 8/10