41 dni nadziei Susea McGearhart, Tami Oldham Ashcraft
Największą zaletą tej książki, jest autentyczność opowieści.
To, że jest ona oparta na faktach, daje kopa wyobraźni.
Bo narracja zupełnie go nie daje...
Mam wrażenie, że historia opowiedziana jest przez autorkę dla autorki - to jej osobista krucjata, nie bardzo przeznaczona dla innych. Założenie było z pewnością inne, ale wyszło, jak wyszło.
Płaska narracja, w sumie to relacja. Dużo hiperboli, szczególnie, jeśli chodzi o postać Richarda, który nie odegrał tam dużej roli (więcej jest go we wspomnieniach).
Historię tą spisała osoba, która nie jest pisarzem.
"Mam nadzieję, że z mojej historii zaczerpniecie inspirację i moc. Wierzę, że ocalałam zrządzeniem losu, za sprawą woli Boga. Jeszcze nie nadszedł mój czas. Przez czterdzieści jeden dni w samotności przekonałam się, że my, ludzie, żyjemy zgodnie z przeznaczeniem."
Ciekawe, jaka będzie ekranizacja, bo sama w sobie opowieść wstrząsająca dość. Mam wrażenie, że będzie lepsza, niż lektura.
MOJA OCENA: 6/10
***