Social porn horror... nowe dziwadło...
W sumie to się wstydzę, że przeczytałam to... opowiadanie.
I to nie jest horror.
Czytało się dość dobrze, zważywszy na specyficzny klimat i dość... inną narrację, ale biorąc pod uwagę całokształt - nie warto, choćby przez wzgląd na puentę...
Nie polecam.
MOJA OCENA; 4/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
Szły w stronę lasu.
Zimowa głusza. Ani śladu ludzi. Omijała drzewa i gałęzie obciążone śniegiem.
Co jakiś czas natrafiała na ślady zajęcy i saren. Ściskała trzonek w zmarzniętych palcach, czerwieniących się już od mrozu.
Dziecko w nosidełku zapłakało.
– Ciii, ciii – uspokajała je kobieta.
Szła dalej.
Wbijała wzrok w ziemię, w głowie miała coś twardego, nieustępliwego. Tak daleko od wszystkiego i wszystkich. Te kilka słów wypowiedzianych w kotłowni, monologów skierowanych do córki, piosenek, które jej śpiewała – do tego ograniczała się jej komunikacja werbalna w tym odległym, zapomnianym miejscu.
Mróz nie odpuszczał od kilku dni.
Przedzierała się przez gąszcz, torowała sobie drogę siekierą. Dziewczynka już nie spała, kręciła główką, rozglądała się, nasłuchiwała. Wreszcie znalazły odpowiednią.
Ciągnęła choinkę za sobą. Córka ją obserwowała, wyciągała ręce i drobnymi paluszkami dotykała twarzy matki. Ślady wokół stawu były już niemal całkowicie przykryte nową warstwą śniegu. Przyklejał się jej do butów, a końcówki nogawek zmieniły się w twardy lód. Ciągnęła drzewko do wysokiego murowanego domku. Po prawej stronie budynku stała mała stodoła. Pod daszkiem piętrzyły się dwa stosy drewna. Po lewej stronie rosła półtorametrowa obła zaspa.
Zdyszana weszła po czterech schodach na werandę i oparła siekierę o ścianę. Ręką strzepnęła śnieg zchoinki. Igły nieprzyjemnie kłuły i podrażniały zaczerwienioną skórę. Chwyciła drzewko za pień i na wszelki wypadek potrząsnęła nim kilkakrotnie.
Nacisnęła klamkę i otworzyła drzwi.
Podniosła siekierę.
Zanim weszła, obróciła się w stronę lasu. Uważnym spojrzeniem zmierzyła śnieżną powierzchnię, która pochowała zamarznięty staw. Nieufnie spojrzała na niepokojąco wyglądające drzewa, stopniowo pochłaniane przez ciemność. Kobieta miała bladą twarz, czerwony nos, a wokół zapadniętych oczu – oczu, które zdawały się widzieć to, co przed innymi pozostaje na wszelki wypadek ukryte – tworzyły się wachlarzyki zmarszczek. Spod zimowej czapki zwisały kosmyki tłustych włosów, miejscami siwe. Wyglądała na starszą, niż była w rzeczywistości. Weszła do domku i kopnięciem zatrzasnęła za sobą drzwi (...)
***
Mainstream. Social porn horror.
Przerażająca historia młodego małżeństwa i ich dwumiesięcznej córeczki.
Maciej jest początkującym ambitnym pisarzem i redaktorem lokalnej gazety. Klara jest jego żoną i matką dwumiesięcznej Sary. Po narodzinach dziecka małżeństwo przeżywa kryzys. W dodatku pewnego dnia Maciej dostaje e-mail ze zdjęciami nagiej żony.
Kiedy rodzina wyjeżdża na Boże Narodzenie do domku w lesie, dorośli zaczynają tracić kontrolę nad teraźniejszością i przeszłością.
Mainstream to horror, którego największą siłą jest niepokojąco bliskie pokrewieństwo z realnym światem.