"Nie miałam pojęcia, jak zdruzgotany był Edmond. Wiem tylko, że potrzebuje spokoju i miłości. A to mogę mu dać."
Tematyka prawie post apo, ale nie do końca.
Narracja zupełnie nie przyciąga uwagi.
Jedyne, co ją przyciąga, jest temat, ale źle przekazany.
Przeszło bez echa i przyjemności czytania...
MOJA OCENA: 4/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
Mam na imię Elizabeth, ale nikt się do mnie tak nie zwraca. Po urodzeniu tata obrzucił mnie spojrzeniem i być może dostrzegł w mojej twarzy coś dostojnego i smutnego, jak u królowej z minionej epoki albo nieboszczyka, ostatecznie jednak wyrosłam na dziewczynę o nienachalnej urodzie, zupełnie nierzucającą się w oczy. A jeśli chodzi o moje życie, to na razie upłynęło bez fajerwerków, więc od początku bardziej pasowało do mnie imię Daisy niż Elizabeth.
Ale tego lata, gdy pojechałam do Anglii, do kuzynów, zmieniło się wszystko. Stało się tak częściowo z powodu wojny, która prawdopodobnie odmienia bieg wielu rzeczy, ale ponieważ z czasów sprzed wojny i tak niewiele pamiętam, nie będę ich brała tutaj pod uwagę.
A wszystko to głównie z powodu Edmonda.
Oto, co się wydarzyło.
Wysiadam z samolotu na lotnisku w Londynie (później wyjaśnię wam dlaczego) i szukam wzrokiem kobiety w średnim wieku, którą widziałam na zdjęciach, a którą przedstawiono mi jako ciotkę Penn. Fotografie były nieaktualne, ale wyglądała na nich na kobietę, która lubuje się w dużych naszyjnikach, butach na płaskim obcasie i w dopasowanych sukienkach, szarych lub czarnych. Jednak to tylko moje domysły, bo na zdjęciach widziałam jedynie twarz.
Stoję więc i się rozglądam. Ludzie się rozchodzą, telefon milczy i już myślę: „Świetnie, no to zostanę sama na lotnisku, wzgardzona już przez dwa kraje”, gdy podchodzi do mnie jakiś chłopak i pyta, czy mam na imię Daisy. Na widok ulgi malującej się na mojej twarzy rozpromienia się i przedstawia jako Edmond.
– Cześć, Edmond – odpowiadam. – Miło cię poznać.
Uporczywie mu się przyglądam, próbując wyczuć, jakie życie czeka mnie u kuzynostwa. Dopóki pamiętam, opowiem wam, jak wyglądał: z papierosem w ustach i czupryną, jakby sam ją sobie obciął po ciemku toporem, w niczym nie przypominał typowego czternastolatka, a poza tym był trochę jak kundel ze schroniska – słodki i ufny psiak, który na powitanie z godnością wpycha pysk do waszej ręki i od razu wiecie, że chcecie go zabrać do domu. No więc tak właśnie prezentował się Edmond.
Z tą różnicą, że to on zabrał mnie do domu, a nie ja jego.
– Daj torbę – mówi i choć jest o połowę niższy ode mnie, a ramiona ma grubości psiej łapy, chwyta mój bagaż.
Wyrywam mu go i pytam, gdzie jest jego mama i czy może czeka w samochodzie.
Uśmiecha się, zaciąga papierosem i choć wiem, że palenie to śmierć i te sprawy, całkiem podoba mi się ten gest, ale niewykluczone, że wszystkie angielskie dzieciaki po prostu palą. Nie komentuję, bo być może powszechnie wiadomo, że w Anglii wolno palić od dwunastego roku życia i robiąc z tego aferę, tylko wyjdę na idiotkę, i to na samym początku naszej znajomości. Tak czy inaczej, chłopak mówi, że jego mama nie mogła po mnie przyjechać, bo jest w pracy, a gdy pracuje, w żadnym razie nie wolno jej przeszkadzać, a ponieważ wszyscy inni też byli zajęci, wypadło na niego.
Spojrzałam na niego podejrzliwie.
– Sam tu przyjechałeś? Samochodem?
– Tak. No cóż, jestem prywatnym sekretarzem sułtana Brunei.
Wzruszył ramionami, lekko przechylił głowę po psiemu i wskazał zdezelowanego czarnego jeepa. Sięgnął przez otwarte okno, nacisnął wajchę i szarpnięciem otworzył drzwi. Rzucił moją torbę na tył, a raczej ją tam wepchnął, bo była dość ciężka, a potem powiedział:
– Wskakuj, kuzyneczko.
Ponieważ nie miałam pojęcia, co innego mogłabym zrobić, wsiadłam (...)
***
Zaskakująca i mądra książka o dorastaniu w świecie, który zmienia się na zawsze.
Piętnastoletnia mieszkanka Nowego Jorku, Daisy, zostaje wysłana do Anglii do swojej ciotki i kuzynów, których nigdy wcześniej nie miała okazji poznać. Daisy nie długo cieszy spokojnym pobytem na farmie. Tuż po jej przyjeździe ciotka wyjeżdża w biznesową podróż, a w Londynie wybuchają bomby. Miasto zostaje zaatakowane przez nieznaną armię.
Mieszkańcy wioski zostają odcięci od sieci elektrycznej, co czyni farmę jeszcze bardziej odizolowaną od centrum dramatycznych wydarzeń. Mimo toczącej się wojny dom ciotki jawi się jako najbezpieczniejsze miejsce na ziemi, w którym między Daisy a jej kuzynami rodzi się niezwykła więź.
Ale konflikt zbrojny rozwija się, zostawione same sobie dzieci muszą stawić czoła nieznanemu i przerażającemu światu, który zmieni je na zawsze…
EKRANIZACJA
/KLIKNIJ ZDJĘCIE/
TRAILER