"A DZIŚ ŻEM SE CZYTŁA/LUKŁA..."

CZYTAJ ZA DARMO!

Statystyki

SZUKAŁKA

Kształt wody Guillermo del Toro, Daniel Kraus

"Czy jakiś podwodny raj nie jest lepszy od życia w biedzie, kazirodztwie i przemocy?"

Jak film przepięknie opowiada tą pokręconą książkę...

Zupełnie się zawiodłam. Kompletnie.
Spodziewałam się czegoś mega po tak pięknym filmie, a dostałam chaotyczną opowieść o potworze. 

Ale nie o tym z głębin.

O ludzkim potworze. Przerażającym psycholu. Nieprzewidywalnym. Świrze. Psychopacie. Zakompleksionym niebezpiecznym słabym obsesyjnym człowieku, który uważał, że jest Bogiem.

Richard Strickland.
Ta postać przyprawiła mnie o dreszcze.
Nienawidzę takich osób i boję się takich osób.

I to jedyny potwór w tej książce.
Postać ta kompletnie zbiła z piedestału historię miłości, która w filmie jest na pierwszym miejscu.

Narracja beznadziejna - jak dla mnie. Chaotyczna. Totalnie nie trzyma kontaktu z czytelnikiem. Ukazuje wewnętrzne światy bohaterów, za którymi ciężko mi było nadążyć.

Parę ilustracji, które są bardzo ładne:)

Film przepiękny i bosko zagrane role - lepiej niż te, przedstawione w książce.

Jest rok 1962, a Elisa - niemowa, osierocona jako dziecko, zmaga się z życiową egzystencją. Pracuje jako woźna i sprzątaczka na nocnej zmianie w Centrum Badań Kosmicznych w Baltimore. Jej jedynymi przyjaciółmi są współpracownica Zelda i Giles, jej ukochany sąsiad.
Pewnej pamiętnej nocy, widzi coś, czego nigdy nie miała zobaczyć: człowieka rybę, schwytanego w Amazonii. Stworzenie jest przerażające... ale także wspaniałe, zdolne do porozumiewania się i rozpoznawania emocji.
Elisa nie może trzymać się od niego z daleka. Ciągnie ją do potwora. Czuje z nim więź. Obydwoje uczą się komunikować za pomocą języka migowego. Wkrótce ich uczucia zamieniają się w miłość, a stworzenie staje się jedynym powodem, dla którego Elisa żyje.
Postanawia go uwolnić za wszelką cenę!

Ale na przeszkodzie staje...Richard Strickland, opętany żołnierz, który złapał stworzenie. 
Richard nienawidzi podświadomie stwora i torturuje go wbrew regulaminowi.
Elisa musi działać szybko - musi zaryzykować wszystko, by uratować ukochaną istotę. Z pomocą Zeldy i Giles'a, Elisa wymyśla plan ucieczki. Ale Strickland jest pół kroku za nimi...

ZDECYDOWANIE BARDZIEJ POLECAM FILM.

MOJA OCENA: 5/10


PRZECZYTAJ FRAGMENT!

1

Richard Strickland czyta instrukcję od generała Hoyta. Znajduje się na wysokości 3300 metrów. Dwusilnikowiec jest poniewierany niczym pięść boksera. Ostatni etap trasy z Orlando przez Caracas i Bogotę do Pijuajal, kłykcie pięści Peru–Kolumbia–Brazylia. Instrukcja jest upstrzona zaczernieniami. Marszowym językiem wojskowej poezji opowiada legendę o bóstwie z dżungli. Brazylijczycy nazywają je Deus Brânquia. Hoyt chce od Stricklanda, żeby ochraniał wynajętych myśliwych, pomógł złapać tego stwora i przywlókł go do Ameryki.

Strickland rwie się do tego zadania. To będzie jego ostatnia misja dla generała Hoyta. Jest o tym przekonany. W Korei pod jego dowództwem zrobił parę rzeczy, które przykuły go do generała na dwanaście lat. Ich relacja jest formą szantażu i Strickland chce się od niej uwolnić. Wykona zlecenie, największe z dotychczasowych, i wyjedzie ze stolicy, nie będąc już na usługach Hoyta. Wróci do Orlando, do Lainie, do dzieci, Timmy’ego i Tammy. Nareszcie będzie mężem i ojcem, bo brudna robota dla Hoyta wcześniej mu to uniemożliwiała. Stanie się nowym człowiekiem. Będzie wolny.
Wraca do lektury instrukcji. Włącza bezduszne myślenie wojskowego. Te żałosne pojeby w Ameryce Południowej. Przyczyną ich nędzy nie jest bynajmniej słabo rozwinięta kultura rolna, co to to nie. Winę ponosi jakieś skrzelowe bóstwo niezadowolone z ich opieki nad dżunglą. Instrukcja jest pochlapana, ponieważ dwusilnikowiec przecieka. Strickland wyciera ją o spodnie. Armia amerykańska uważa, że Deus Brânquia może mieć istotne zastosowania militarne. Zadaniem Stricklanda będzie pilnowanie „amerykańskich interesów” i podtrzymywanie „motywacji” ekipy, jak to nazywa Hoyt. Teorię motywacji Hoyta Strickland zna z autopsji.
Pomyśl o Lainie. A jeszcze lepiej — w świetle tego, co może będziesz musiał zrobić — nie myśl o niej.
Portugalskie bluzgi pilota są uzasadnione. Lądowanie to jakiś horror. Pas startowy został wyrąbany w dziewiczej dżungli. Strickland chwiejnym krokiem wytacza się z samolotu i stwierdza, że upał przybrał postać widocznego gołym okiem, wiszącego w powietrzu siniaka. Kolumbijczyk w koszulce Brooklyn Dodgers i w hawajskich szortach macha do niego z pikapu. Na pace samochodu siedzi dziewczynka, która rzuca Stricklandowi bananem w głowę, ale choroba lokomocyjna nie pozwala mu zareagować. Kolumbijczyk wiezie go do miasta — trzy kwadratowe kwartały rozklekotanych wózków z owocami na drewnianych kółkach oraz dzieci z wydętymi z głodu brzuchami i bez butów. Strickland zwiedza sklepy i kupuje to, co mu podpowiada instynkt: zapalniczkę, płyn przeciw owadom, hermetyczne plastikowe worki, talk do stóp. Lady, po których przesuwa peso, ronią łzy wilgoci.
W samolocie przestudiował rozmówki. „Você viu Deus Brânquia?”
Kupcy rechoczą i kręcą dłońmi koło szyi. O co im, kurwa, chodzi? Ci ludzie wydzielają ostry stalowy zapach, jak świeżo zarżnięte bydło. Strickland oddala się asfaltową drogą, która roztapia się pod jego butami i widzi wychudzonego szczura, który miota się w czarnej mazi. Kona, ale powoli. Kości się zblanszują, zatopią w smole. Przez najbliższe półtora roku Strickland nie zobaczy tak dobrej drogi.


2


Budzik trzęsie szafką nocną. Nie otwierając oczu, Elisa wymacuje lodowaty guzik, który wyłącza dzwonienie. Wyrwało ją z głębokiego, miękkiego, ciepłego snu i Elisa chce do niego wrócić choćby na minutkę. Ale sen nie daje się dogonić; zawsze jej ucieka. Była w nim woda, ciemna woda — tyle pamięta Elisa. Całe tony wody naciskały na nią, ale nie tonęła. Szczerze mówiąc, lepiej w niej oddychała niż tutaj, na jawie, w przeciągach, tonęła. Szczerze mówiąc, lepiej w niej oddychała niż tutaj, na jawie, w przeciągach, w tanim jedzeniu, w trzaskającej elektryczności.
Na dole głośno grają na tubach, a jakaś kobieta krzyczy. Elisa wzdycha w poduszkę. Jest piątek i w Arcade Cinema Marquee, czynnym dwadzieścia cztery godziny na dobę kinie bezpośrednio pod jej podłogą, wszedł nowy film, co oznacza nowe dialogi, nową muzykę i nowe efekty dźwiękowe, które będzie musiała włączyć w swoje codzienne rytuały, jeśli nie chce przeżywać przyprawiających o palpitację serca chwil strachu. Teraz grają trąby, po chwili tłum wznosi okrzyki. Elisa otwiera oczy, najpierw widzi na budziku godzinę 22.30, a potem dzidy światła projektora, które przebijają klepki podłogowe i nadają pyłkom kurzu rozmaite barwy w technikolorze.
Elisa siada i z zimna garbi ramiona. Dlaczego powietrze pachnie kakao? Dziwnemu zapachowi towarzyszy nieprzyjemny hałas: straż pożarna na północny wschód od Patterson Park. Elisa opuszcza stopy na zimną podłogę i patrzy, jak światło projektora skacze i miga. Nowy film przynajmniej jest jaśniejszy niż poprzedni, czarno-biała produkcja zatytułowana Karnawał dusz. Bogate kolory, które opływają jej stopy, pomagają ześlizgnąć się z powrotem w świat marzeń: Elisa ma mnóstwo pieniędzy i przypochlebni ekspedienci wsuwają jej na stopy całą gamę kolorowych butów. Wygląda pani powalająco. W takich butach podbije pani świat.
Tymczasem to świat podbił ją. Żadna liczba błyskotek kupionych za grosze na garażowych wyprzedażach i przypiętych do ścian nie ukryje nadjedzonego przez termity drewna ani nie odciągnie uwagi od robaków, które rozpierzchają się z chwilą, kiedy ona zapali światło. Woli tego nie zauważać. Jej jedyną nadzieją jest przetrwać noc, kolejny dzień, dalsze życie. Przechodzi do aneksu kuchennego, nastawia minutnik, do garnka z wodą wkłada trzy jajka i człapie do łazienki.
Elisa lubi ekskluzywne kąpiele. Odkręca kran i zdejmuje flanelową piżamę. Klientki kafeterii zostawiają na stołach magazyny dla kobiet, dzięki czemu Elisa wie z niezliczonych artykułów z dokładnością do centymetra, na których miejscach ciała powinna się skupić. Ale biodra i piersi nie mogą się równać z wydatnymi różowymi keloidowymi bliznami po obu stronach jej szyi. Nachyla się tak głęboko, że uderza nagim ramieniem o szybę. Każda blizna ma około siedmiu centymetrów i ciągnie się od żyły szyjnej po krtań. W oddali przemieszcza się syrena; Elisa mieszka w Baltimore od urodzenia, po trzydziestu trzech latach wie, że straż pożarna jedzie Broadwayem. Blizny na szyi też są mapą drogową, prawda? Wyznaczają miejsca, o których lepiej nie pamiętać.
Zanurza głowę w wodzie, co wzmacnia dźwięki z kina. „Umrzeć za Kemosza — woła jakaś dziewczyna w filmie — to żyć wiecznie!” Elisa nie ma pojęcia, czy dobrze usłyszała. Przesuwa między dłońmi resztkę mydła, rozkoszuje się uczuciem, że jest bardziej mokra od wody, tak śliska, że mogłaby mknąć przez wodę jak ryba. Naciskają na nią obrazy z jej przyjemnego snu, ciężkie jak ciało mężczyzny. Jest to niespodziewanie obezwładniająco erotyczne; Elisa zjeżdża namydlonymi palcami między uda. Bywała na randkach, uprawiała seks i tak dalej, ale to było lata temu. Jeśli mężczyźni spotykają niemą kobietę, to ją wykorzystują. Nigdy nie była na randce z mężczyzną, który naprawdę by próbował się z nią porozumieć. Po prostu sięgali i brali, jakby Elisa, pozbawiona głosu jak zwierzę, rzeczywiście była zwierzęciem. Tak jest lepiej. Mężczyzna ze snu, niewyraźny, jest lepszy. Niestety, zaczyna dzwonić minutnik, ten jazgotnik z piekła rodem. Elisa parska zawstydzona, chociaż nikt jej nie widzi, i wstaje, jej kończyny ociekają wodą. Narzuca na siebie szlafrok i człapie do kuchni, cała dygocząc. Wyłącza kuchenkę i rejestruje złą wiadomość: 23.07. Gdzie ona straciła tyle czasu? Zapina pierwszy z brzegu stanik, wkłada pierwszą z brzegu bluzkę, przygładza pierwszą z brzegu spódnicę. W swoim śnie czuła się przebojowo żywa, ale teraz jest bezwładna jak jajka, które studzą się na talerzu. W sypialni też jest lustro, ale Elisa woli nie patrzeć, bo mogłoby się okazać, że garb jest prawdziwy, a ona niewidzialna (...)

***

Tajny rządowy Ośrodek Badań Kosmicznych Occam w Baltimore otrzymuje do analizy niezwykły obiekt: ziemnowodną humanoidalną istotę schwytaną w Amazonii. W laboratorium toczy się gra wywiadów i sprzecznych stanowisk: jedni naukowcy chcą stworzenie uśmiercić i zbadać jego organizm, by odkryć tajemnicę odległych podróży kosmicznych, inni natomiast proponują utrzymywać go przy życiu dla dobra postępu technologicznego. W międzyczasie pomiędzy istotą a opiekującą się nim w tajemnicy jedną z woźnych, niemą kobietą, która porozumiewa się ze stworem za pomocą języka migowego, nawiązuje się dziwna i głęboka więź…





EKRANIZACJA
/KLIKNIJ ZDJĘCIA/


TRAILER






Autor: Sabina Bauman - klik zdjęcie
Copyright © 2014 Mniej niż 0 - Mini Recenzje , Blogger