"Objęła ją najpierw, a potem w geście pokuty pocałowała jej dłoń ustami ćwiczonymi w sztuce niszczenia mężczyzn."
Wydaje mi się, że ekranizacja bardziej mi podejdzie, niż książka...
Jak dla mnie, za dużo tajemnic, gierek i wywiadu. Szczegóły, które nużyły, bo jestem laikiem.
Tak tak - wiem, że to książka szpiegowska, ale najbardziej podobała mi się historia Dominiki - prawdziwa kobieta z charakterem:)
Kobieta, która widzi aury kolorów wokół ludzi, dzięki czemu bezbłędnie rozpoznaje emocje. Dlatego też staje się doskonałą agentką.
Świetnie zarysowana postać i historia, przy której wszystko inne wyblakło...
No, może oprócz historii Magdy.
I istnieniu Instytutu Kona, tzw. szkoły jaskółek, w której uczono zarówno mężczyzn, jak i kobiety sztuki uwodzenia i uprawiania seksu w celach szpiegowskich.
Koniec każdego rozdziału ma wisienkę na torcie - przepis na tradycyjne potrawy, iście rosyjskie;)
Czekam na ekranizację.
Nie wiem, czy sięgnę po kolejną część...
MOJA OCENA: 6/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
Dwanaście godzin trasy sprawdzeniowej sprawiło, że Nathaniel Nash nie czuł nóg. Były jak z drewna, kiedy szedł po kocich łbach jednej z moskiewskich uliczek. Zdążyło się już ściemnić, a Nate wciąż przemierzał miasto, sprawdzając, czy nie puszczono za nim obserwacji; próbował podrażnić agentów, zaniepokoić ich, zmusić, by się ujawnili. Nic jednak nie mógł dostrzec, żadnego poruszenia, żadnej wymiany agentów, żadnego krycia się gdzieś z tyłu za rogiem, zero reakcji na jego kolejne ruchy. Jest czysty? A może zajmuje się nim jakiś wielki zespół?
Reguły gry mówiły, że lepiej widzieć dziesiątki ogonów niż nie widzieć nikogo.
Początek września, ale w ciągu trzech pierwszych godzin trasy padał śnieg, co pomogło mu w ucieczce z wozu. Późnym rankiem Nate wyskoczył w biegu z łady kombi, prowadzonej przez Leavitta z rezydentury, który, kiedy Nate obliczał czas przerwy w obserwacji przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa, bez słowa uniósł w górę trzy palce, gdy skręcili w przemysłową uliczkę, a następnie klepnął go po ramieniu. Przerwa wynosiła trzy sekundy i agenci przejechali tuż obok schowanego za zaspą Nate'a, wciąż podążając za Leavittem. Nate zostawił w wozie włączony swój oficjalny telefon, więc FSB mogła go sobie namierzać przez następne trzy godziny.
W czasie skoku uderzył kolanem o chodnik, więc w ciągu pierwszych godzin marszu zesztywniała mu noga. Teraz cały już był sztywny. Do zmroku, ślizgając się i przedzierając przez śnieg, przeszedł niemal pół Moskwy, nie wykrył jednak ogona. Miał więc wrażenie, że jest czysty.
Nate należał do niewielkiej grupy agentów wewnętrznych CIA, wywiadowców przeszkolonych do działań pod czujnym okiem nieprzyjaciela na jego własnym terenie. Gdy pracował na ulicy, nie miał wątpliwości, nad niczym się nie zastanawiał. Znikał strach przed tym, że zawiedzie lub nie okaże się doskonały. Dzisiaj bez trudu radził sobie w bardzo różnych sytuacjach. „Nie przejmuj się zimnem, które cię otacza i ściska kleszczami ciało. Pozostań w bezczuciowej bańce i pozwól, by stres ją jeszcze wzmocnił”.
Wzrok mu się wyostrzył.
„Skoncentruj się na drugim planie, szukaj powtarzających się pieszych i pojazdów. Zapamiętuj kolory i kształty”. Nie myślał o tym za dużo, ale jednocześnie rejestrował dźwięki miasta, które stopniowo pogrążało się w mroku. Szum trolejbusów i pisk opon samochodowych na mokrej jezdni, skrzypienie węglowego miału pod stopami. Wciągnął do płuc gorzki zapach dieslowskich spalin i węglowego dymu, a także bogaty aromat barszczu z jakiegoś otworu wentylacyjnego. Był jak kamerton, reagujący na każdy dźwięk w mroźnym powietrzu, nastrojony i gotowy, ale dziwnie spokojny. Po dwunastu godzinach zyskał niemal pewność, że jest czysty.
Kontrola czasu: 22.17.
Dwudziestosiedmioletni Nate Nash miał za dwie minuty spotkać się z legendą, klejnotem w koronie, najcenniejszym współpracownikiem CIA. Znajdował się zaledwie trzysta metrów od uliczki, gdzie umówił się z Marmurem - wykształconym, obytym mężczyzną po sześćdziesiątce, generałem Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR), będącej spadkobierczynią I Zarządu Głównego KGB, w którym pracowali najlepsi kremlowscy szpiedzy. Marmur chodził w zaprzęgu CIA od czternastu lat, co było wyjątkowym wynikiem, zważywszy na średnią, która w przypadku informatorów jeszcze z okresu zimnej wojny wynosiła półtora roku. Nate rozglądał się dookoła, a przed oczami stanęły mu ziarniste zdjęcia utraconych agentów: Pieńkowski, Motorin, Tołkaczew, Poliakow i wszyscy inni, których już nie było. „Nie ten, nie w czasie mojej służby”. Nie mógł zawieść.
Marmur był teraz szefem Wydziału Ameryki SWR, dzięki czemu miał dostęp do najtajniejszych informacji, ale należał też do starej szkoły KGB i zdobył doświadczenie (oraz generalskie szlify) w czasie służby zagranicznej, w której wyróżnił się nie tylko sukcesami zawodowymi, ale też umiejętnością przetrwania czystek, reform i wewnętrznych gier. Nie miał złudzeń co do systemu, któremu służył, nie znosił jego kaprysów, ale był ze wszech miar profesjonalny i lojalny. Kiedy miał czterdzieści lat i już jako pułkownik pracował w Nowym Jorku, centrala odmówiła jego żonie leczenia onkologicznego w Ameryce, w wyniku czego żona zmarła na wózku w szpitalnym korytarzu w Moskwie. Był to przejaw bezmyślnej sowieckiej bezkompromisowości. Marmur potrzebował aż ośmiu lat, by podjąć decyzję, a następnie przygotować i wreszcie nawiązać bezpieczną współpracę z Amerykanami.
Kiedy został szpiegiem lub też - mówiąc profesjonalnym językiem - agentem, przepraszał pokornie swoich oficerów prowadzących z CIA za to, że przekazuje im tak mało informacji. Ludzie z Langley byli zadziwieni. Marmur stanowił nieocenione źródło informacji o operacjach KGB i SWR, związanych z penetracją obcych rządów, a także co jakiś czas, gdy nadarzała się okazja, na temat Amerykanów pracujących dla Rosji, co stanowiło ukoronowanie wszystkiego. Był nadzwyczajnym, nieocenionym wprost współpracownikiem (...)
***
Szokująca powieść sensacyjna bogata w szczegóły, które może znać jedynie były agent CIA.
Rosja Putina. Piękne agentki wywiadu wbrew ich woli szkoli się do zadań specjalnych. Korzystając z technik miłosnych, wyniesionych z położonej pod Moskwą „szkoły jaskółek”, Dominika Jegorowa stara się przetrwać w dżungli, jaką współcześnie stał się rosyjski wywiad. Rosja, Finlandia, Grecja, Włochy czy Stany Zjednoczone – wszędzie będzie musiała toczyć walkę nie tylko z wrogiem, ale również z zakazanym, śmiertelnie niebezpiecznym uczuciem. Wyrafinowana gra, którą podejmie z Nathanielem Nashem, agentem CIA, przyprawi o ból głowy pracowników wywiadów od Moskwy po Waszyngton.
EKRANIZACJA
/KLIKNIJ ZDJĘCIA/
TRAILER