"A DZIŚ ŻEM SE CZYTŁA/LUKŁA..."

CZYTAJ ZA DARMO!

Statystyki

SZUKAŁKA

Norton N22 Michael Crichton

Słabsze 6. 

Dlaczego? 
Przecież wciągnęło od pierwszych stron, mimo technicznej i zupełnie nieznanej mi tematyki budowy samolotów;)

Dlatego, że ta techniczna tematyka przeważa i po pewnym czasie historia z sensacyjnym wątkiem schodzi na dalszy plan, a czytanie robi się nieco żmudne...


Jednakże przebrnęłam, a to na plus;) Choć zdecydowanie wolę inne historie tego autora;)


MOJA OCENA: 6/10

PRZECZYTAJ FRAGMENT!

NA POKŁADZIE TPA 545

GODZINA 5.18

Emily Jansen westchnęła z ulgą. Długi przelot dobiegał końca. Przez okienka do wnętrza samolotu wlewało się światło poranka. Leżąca jej na kolanach maleńka Sarah zabawnie wykrzywiała buzię od jaskrawegD blasku. Kilka razy cmoknęła głośno, dopijając resztkę mleka, wreszcie wypluła smoczek i odepchnęła butelkę drobniutkimi piąstkami.
- Smakowało, prawda? - zapytała Emily. - No, dobra. Wędrujemy do góry.
Uniosła córeczkę, ułożyła ją sobie na ramieniu i zaczęła delikatnie poklepywać po pleckach, dopóki małej się nie odbiło, a jej brzuszek nie zmiękł wyraźnie.

Na sąsiednim fotelu Tim Jensen ziewnął szeroko i przetarł oczy. Spał smacznie przez całą noc, niemal od samego startu z Hongkongu. Emily nie umiała zasnąć w samolocie, nazbyt denerwowała się podróżą.
- Dzień dobry - mruknął, spoglądając na zegarek. - Jeszcze tylko parę godzin, skarbie. Nie zanosi się na śniadanie?
- Ani trochę - Emily pokręciła głową.

Wybrali lot czarterowy z Hongkongu samolotem linii TransPacific Airlines, chcieli bowiem jak najwięcej pieniędzy zaoszczędzić na urządzenie służbowego mieszkania wynajętego im przez władze uniwersytetu stanowego Kolorado, gdzie Tim miał objąć stanowisko adiunkta. Dostali miejsca tuż za kabiną pilotów, toteż podróżowali w dość komfortowych warunkach, pomijając to, że stewardesy sprawiały wrażenie całkowicie nie zorganizowanych i serwowały posiłki o przedziwnych porach. Emily musiała zrezygnować z obiadu, ponieważ Tim już spał, a ona nie chciała go budzić, żeby na jakiś czas zaopiekował się niemowlęciem.

Od samego początku uważała swobodną, wręcz beztroską atmosferę panującą wśród personelu za niestosowną. Wiedziała, że azjatyckie załogi często zachowują się w ten sposób, lecz nadal budziło to jej zdziwienie. Nawet teraz drzwi do kabiny pilotów były szeroko otwarte. Oficerowie przez całą noc chodzili po samolocie i flirtowali ze stewardesami. Emily tłumaczyła sobie, iż muszą rozprostowywać nogi i walczyć z sennością. Nie martwiło jej to, że cała załoga jest pochodzenia chińskiego. W ciągu tego roku spędzonego w Chinach nauczyła się wysoko cenić niezwykłą dokładność, niemal pedantyzm Chińczyków. Niemniej zachowanie personelu w trakcie rejsu działało jej na nerwy.

Opuściła niemowlę z powrotem na kolana. Sarah popatrzyła na ojca i uśmiechnęła się szeroko.
- Zaczekaj, muszę to utrwalić - rzekł Tim.
Wyciągnął spod fotela torbę podróżną, wyjął z niej kamerę wideo i nakierował obiektyw na córeczkę. Pomachał wolną ręką, chcąc przyciągnąć uwagę małej.
- Sarah... Sarah... Uśmiechnij się do tatusia... Proszę... Maleństwo uśmiechnęło się posłusznie i zaczęło gaworzyć.
- Jak się czujesz, wracając do Ameryki, co? Gotowa jesteś na spotkanie z ojczyzną swoich rodziców?
Jakby w odpowiedzi Sarah pisnęła głośniej i zamachała energicznie rączkami.
- Pewnie będzie myślała, że wszyscy mieszkańcy Ameryki wyglądają jakoś dziwnie - mruknęła Emily.

Sarah przyszła na świat przed siedmioma miesiącami w Hunan, gdzie jej tatuś zapoznawał się z tradycyjną chińską medycyną.
- A jak ty się czujesz, mamusiu?-Tim niespodziewanie nakierował obiektyw na Emily. - Cieszysz się z powrotu do domu?
- Daj spokój, proszę...
Przyszło jej na myśl, że musi wyglądać fatalnie po całonocnej podróży.
- Nie dąsaj się, Em. Powiedz, co czujesz.
Powinna się była uczesać. A przede wszystkim pójść do toalety.
- Wiesz, czego naprawdę chcę? - zapytała do kamery. - Co mi się marzy od wielu, wielu miesięcy? Olbrzymi cheeseburger.
- Z ostrym sosem siu-siang i fasolką?
- Za żadne skarby! Zwykły cheeseburger, z cebulką, pomidorem i sałatą, z konserwowym ogórkiem i majonezem... Tak! Z majonezem! - jęknęła rozkosznie. - A jeszcze lepiej z francuską musztardą!
- Ty też byś chciała cheeseburgera, Saro? - Tim ponownie nakierował kamerę na córeczkę.
Sarah była zajęta skubaniem paluszków u nóg, które po chwili wsunęła sobie do buzi i triumfalnym wzrokiem popatrzyła na ojca.
- Smaczne? - Tim zachichotał, kamera zatańczyła mu w dłoni.-Chcesz je zjeść na śniadanie? Nie możesz się doczekać, kiedy stewardesa nas obsłuży?

Emily złowiła nagle jakieś basowe dudnienie przypominające powolne wibracje, które dolatywało z zewnątrz, od strony skrzydła samolotu. Przestraszona, obróciła szybko głowę w tamtą stronę.
- Co to było?
- Uspokój się, Em - mruknął coraz bardziej rozbawiony Tim. Sarah odpowiadała mu szerokim uśmiechem, gaworzyła niemal bez przerwy. - Jesteśmy już prawie w domu, skarbie.


W tej samej chwili samolotem zatrzęsło, jego nos zaczął się gwałtownie chylić ku ziemi. Podłoga opadała pod coraz większym kątem. Emily poczuła, że niemowlę zsuwa jej się z nóg, toteż kurczowo objęła córeczkę ramionami i przytuliła do siebie. Miała wrażenie, że odrzutowiec poczyna spadać jak kamień. Pilot zaraz jednak wyrównał i raptownie skierował maszynę ku górze. Przeciążenie wgniotło Emily w fotel, żołądek podjechał jej do gardła. Tym razem zwielokrotniony ciężar niemowlęcia zdawał się ją przepoławiać.- Co się dzieje, do cholery?! - syknął Tim.

Znowu, nastąpiła zmiana. Emily odniosła wrażenie, że jakaś ogromna siła unosi ją z fotela, zapięty pas głęboko wrzynał jej się w brzuch. Opanowały ją nudności. Ze zdumieniem spostrzegła, jak Tim wylatuje ze swojego miejsca i wali głową o schowek bagażowy pod sufitem. Upuszczona kamera przeleciała jej tuż przed nosem.

Z kabiny pilotów docierało głośne piszczenie i terkotanie sygnałów alarmowych. Zniekształcony, mechaniczny głos powtarzał w kółko:
- Przeciążenie! Przeciążenie!
Emily dostrzegła przez otwarte drzwi, jak obaj piloci gorączkowo przebierają palcami po przyciskach i klawiszach urządzeń pokładowych. Wykrzykiwali coś po chińsku. Z tyłu dolatywały coraz głośniejsze histeryczne krzyki pasażerów. Rozległ się brzęk tłuczonego szkła.

Samolot ponownie zanurkował i zaczął spadać niczym kamień. Jakaś starsza Chinka z wrzaskiem pojechała na plecach wąskim przejściem między rzędami foteli. Za nią przekoziołkował kilkunastoletni chłopak. Emily obejrzała się na męża, lecz jego nie było obok niej. Z sufitu opadły nagle żółte maski tlenowe, najbliższa zakołysała się tuż przed jej twarzą. Nie mogła jednak po nią sięgnąć, ponieważ kurczowo tuliła niemowlę do piersi.

Przeciążenie znowu wcisnęło ją w fotel, kiedy samolot z ogłuszającym wyciem silników począł ostro wchodzić na wyższy pułap. Po całym przedziale latały buty, damskie torebki i różne drobiazgi, które niczym pociski odbijały się od ścian. Siła bezwładności wyrywała pasażerów z miejsc i ciskała nimi o podłogę.

Tima nie było nigdzie w pobliżu. Emily zaczęła się panicznie za nim rozglądać, gdy nagle dostała jakąś ciężką torbą w głowę. Poczuła przeszywający ból, pociemniało jej w oczach. Mdłości były już tak silne, iż miała wrażenie, że za chwilę zemdleje. Dzwonki alarmowe terkotały bez przerwy. Ludzie wrzeszczeli jak opętani. A samolot wciąż pikował w dół.

Emily pochyliła nisko głowę, jeszcze mocniej przycisnęła córeczkę do piersi i po raz pierwszy w życiu zaczęła się modlić na głos (...)

***
Trzech ludzi ginie. 46 jest rannych. Przedział pasażerski samolotu lecącego z Hongkongu do Denver zostaje prawie całkowicie zniszczony. Pilotowi udaje się jednak wylądować. Zespół badań przyczyn katastrof lotniczych rozpoczyna dochodzenie, którego wyniki prowokują sensacyjne spekulacje w mediach. Telewizyjna ekipa montuje tendencyjny reportaż, który ujawnia rzekome wady konstrukcyjne Nortona N22...







Autor: Sabina Bauman - klik zdjęcie
Copyright © 2014 Mniej niż 0 - Mini Recenzje , Blogger