Bóg Zero Jeden Michał Kłodawski
"Teraz tego nie zrozumiecie, ale kiedy ujrzymy Boga, sprowadzimy go, rzucimy jego namacalne jestestwo prosto w twarz człowieka, nie będzie mowy o hipotezach ani teoriach, ani prawach. Pozostanie tylko Bóg."
Tak.
Zgadzam się się.
To było dobre.
Nawet pomimo tego całego naukowo-fizyczno-kosmicznego bełkotu, którego nie rozumiałam, choć bardzo chciałam, ale mózg mi się podgotował, autorowi udało się wprowadzić element grozy, chwilami nawet troszkę tak straszny, jak w niepodrabialnym mistrzowskim Ukrytym wymiarze, kiedy myślisz sobie: nojabymsiętamposrałazestrachu!
Ta tak bardzo trudna językowo narracja była inna - miała w sobie spokój przekazu, który potrafił zbudować atmosferę niepokoju, napięcia, zagrożenia i nieoczywistości, pomimo rzekomych trudności jej przejścia. Za to literackie osiągnięcie duży plus.
Ale największy za klimacik oczywiście i samą, jakże rzadką, ale FASCYNUJĄCA tematykę!
"Bogowie to niebezpieczne istoty, nawet jeżeli nie istnieją."
Lubię to. To jest zdecydowanie MÓJ rodzaj literaturki. Autor zdecydowanie do obserwacji. Macki pomysłu długo pozostają w głowie.
MOJA OCENA: 7/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
***