Choć to nie moja bajka zupełnie, jakoś przyciągnęła mnie okładka (nie wspominając o tytule...), a potem wciągnęła narracja.
Bo czy historia?
Historia mnie wkurzyła.
Banda nierobów, beztroskie życie gówniarskiej bohemy, które musiało się skończyć jakąś tragedią. Tak to jest, jak się nie ma jakiegoś sensownego celu w życiu.Idealnie całość fabuły podsumowuje cytacik: "Mieszkasz ze mną już od roku, ciągle obiecujesz, że się ze mną ożenisz, daję ci pieniądze, a ty prowadzasz się z tą bandą pedałów i nie wracasz do domu na noc."
I wszystko w temacie. Jednakże czytało się to bardzo przyjemnie, co jest dziwne...
Powieść opiera się na rzeczywistej zbrodni - zabiciu Davida Kammerera, który miał obsesję na punkcie Luciena Carra. Carr zadźgnał Kammerera na śmierć w pijackiej walce, w samoobronie (jak twierdzą niektóre źródła), a następnie wrzucił ciało do rzeki Hudson.
MOJA OCENA: 7/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
***
Latem 1944 roku Nowym Jorkiem wstrząsa informacja o morderstwie – młody Lucien Carr śmiertelnie rani o dziesięć lat starszego Davida Kammerera. Pierwszymi, którzy dowiadują się o zbrodni, są: William Burroughs i Jack Kerouac.
Hipopotamy żywcem ugotowane to opowieść o wydarzeniach poprzedzających fatalne zdarzenie, a jednocześnie wczesna próba talentu artystów, którzy przeszli do historii jako czołowi przedstawiciele Beat Generation. Burroughs i Kerouac bez pruderii portretują siebie i innych bohaterów amerykańskiej bohemy końca lat czterdziestych, wypełniając scenę nowojorskich barów miłością, alkoholem, narkotykami, brutalnością, a także intelektualnymi dyskusjami.
Hipopotamy… to jedyna książka napisana wspólnie przez obu pisarzy. Czekała ponad sześćdziesiąt lat na pojawienie się drukiem.
EKRANIZACJA
KLIKNIJ ZDJĘCIE
↓
TRAILER
↓
Lucien Carr
↓
David Kammerer
↓