Dziwna pogoda Joe Hill
I ja nie mogę dać mniej, pomijając fakt, że jestem fanką Hilla.
Po nieco ciutkę słabszym Strażaku wychodzi COŚ TAK REWELACYJNEGO!
Klimat, klimat, KLIMAT!
Narracja, narracja, NARRACJA!
Bohaterowie, bohaterowie, BOHATEROWIE!
Historie, historie, HISTORIE!
C Z T E R Y!
Magiczne creepy historie!
Mamy tu świat dzieciaków, który kocham najbardziej na świecie i który przedstawiany jest po mistrzowsku przez męski odłam rodziny Kingów.
Lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte, które przedstawiane są po mistrzowsku przez męski odłam rodziny Kingów.
Groza, która... itd., itp.
NIC WIĘCEJ MI NIE JEST POTRZEBNE DO SZCZĘŚCIA CZYTELNICZEGO.
Tajemniczy i przerażający fotograf ze swoim polaroidem z piekła rodem, kontra grubaśny i inteligentny nastolatek (!!!!!!!!!)
Masowa strzelanina, brutalny i sadystyczny psychopata, stróż prawa kontra rozpad jego szaleńczego umysłu.
Chmura, która nie jest tym, czym się wydaje i skok spadochronowy, którego skutki są są nieprzewidywalne!
Creepy apokaliptyczne deszcze, które zwiastują...
Nie napiszę ani słowa więcej, bo przy takiej powieści trzeba stanąć z nią twarzą w twarz!
Czasami Hillowi udaje się taka sztuczka, kiedy to nie sposób odróżnić jego powieść od rewelacyjnych wcześniejszych powieści tatunia;)
I to jest właśnie ten przypadek!
Drugie miejsce, zaraz po NOS4A2!