Nie oceniam, bo nie doczytałam... Zupełnie kupy mi się nie trzymała ta historia...
Szkoda, bo okładka super.
MOJA OCENA: -
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
Prolog
Mały miś do lasu bał się iść,
Ze strachu drżał jak liść, pluszowy miś
Mroczny las, tam wilki zjedzą nas…
Był środek nocy. Okrągły księżyc górował na gwieździstym niebie, roztaczając swój blask nad ciemnym lasem. Drzewa piętrzące się wysoko w górę wykrzywiały gałęzie w chaotycznym tańcu. Wiły się w każdą stronę i plotły ze sobą. Tworzyły jedność, nierozerwalne sidła zamiast koron drzew. Litości nie znały, grzechem zbrukane były ich pnie. I tylko wiatr miał przyzwolenie kołysać nimi w rytm melodii szeptanej przez leśne zmory.
W dole nocna pora spowiła mgłą cierniste krzewy, wysokie trawy i wszelkie rośliny porastające leśne runo. Zwierzęta już dawno okryła płaszczem snu. Tylko niektóre, nocne marki, buszowały wśród opadłych liści w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Ich szelesty były głuchym szeptem pośród obłędnej ciszy, jaka panowała wokół.
Las. Coś w nim jest, coś niepojętego, niezbadanego wręcz. Gdzieś w odległej jego części, nieistniejącej dla reszty świata, drzewa zostały wycięte, a na ich miejscu powstał budynek. Duży, murowany budynek, niczym twierdza ukryta w buszu. Czym był i co ukrywał w swym wnętrzu…
Chłód przenikał tu każdą cząsteczkę powietrza. Wodne drobinki płynęły wolno niczym widmowy statek pośrodku oceanu. Mroku złączonego z szarością mgły nie był w stanie rozświetlić nawet srebrzysty księżyc. Nic tylko pustka panowała i strach, który dał się słyszeć nieopodal.
Postękiwanie dziecka przerywało grobową ciszę. Rozpaczliwy skowyt próbującej uwolnić się z uwięzi dziewczynki. Na próżno. Wrzucona w klatkę zbudowaną z metalowych prętów, specjalnie wzmocnionych, nie miała szans na ratunek. Biedne dziecko. Nie poddawało się. Jej sine już ręce drętwiały od bólu, lecz wciąż nie przestawała rozważać prętów klatki. Bo dlaczego była zamknięta jak dzikie zwierzę? Ona, ośmioletnia dziewczynka nie mogła stanowić zagrożenia.
Gorzkie łzy spływały po jej zmarzniętych policzkach. Ubrana jedynie w krótką sukienkę, którą dostała w prezencie komunijnym, drżała na całym ciele, zziębnięta do szpiku kości. Tylko jej głowa rozpalała się przerażeniem i natłokiem myśli kręcących się wokół mamy, której nie było obok.
I wtedy usłyszała hałas. Nagły, lecz cichy, dochodzący od strony budynku.
Natychmiast puściła metalowe pręty, wstrzymując przy tym oddech, by przypadkiem nie wydać z siebie ani jednego jęku. Sekunda ciszy i znów. Jedno szybkie skrzypnięcie drzwi. Ktoś tam był, wychodził z budzącej strach twierdzy.
I zbliżał się wolnymi, cichymi krokami (...)
***
4 września. Dla Rosine był to ważny dzień. Obiad z rodziną i Adrienem, a później wyśniony spacer we dwoje. I niespodzianka… Lecz, gdy zapalą się przydrożne latarnie, nie powinno się spacerować, a już na pewno nie przy zakazanym lesie…
Wymarzony wieczór kończy się dla Rosine tragicznie.
Czy wspomnienia z ostatnich dwóch miesięcy pozwolą jej przetrwać koszmar, w którym się znalazła? Czy pragnienie wolności będzie silniejsze, niż czyhająca się śmierć? I gdzie w tym wszystkim odnaleźć miłość?
ZGARNIJ EBOOKA Z