Już motto bardzo mi się spodobało i zapowiadało niezłą historię:)
"Dla pielęgniarek psychiatrycznych na całym świecie.
To prawdziwe gwiazdy rocka.
Ta książka jest dla Was."
Potem jest już coraz lepiej!
Hipnotyzująca opowieść 15-letniej dziewczyny, córki 9-krotnej morderczyni dzieci.
Czy aby na pewno?
Gdzie kończy się normalność, a zaczyna szaleństwo? Jak rozpoznać moment przełomowy? Jak dotrzeć do prawdy?
Rewelacyjna, czytana z podskórnym niepokojem i niedowierzaniem!
Polecam - kolejna świetna historia przeczytana w tym roku!
MOJA OCENA: 9/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
Ale serce małego dziecka to organ delikatny.Okrutne wprowadzenie na ten światmoże je poskręcać w dziwne kształty.
Czy marzyliście kiedyś o miejscu, które jest gdzieś hen, bardzo daleko? Bo ja tak.
Pole pełne maków.
Czerwone tancereczki wirują wesoło w walcu.
Wskazują płatkami ścieżkę, która wiedzie wprost na wybrzeże. Czysta, ciągła linia horyzontu.
Leżąc na plecach, unoszę się na wodzie. Turkusowy ocean. Niebieskie niebo.
Nie ma nic. Ani nikogo.
Pragnę usłyszeć słowa: „Nigdy nie pozwolę, by coś ci się stało”. Albo: „To nie jej wina, była tylko dzieckiem”.
Takie właśnie miewam marzenia.
Nie wiem, co ze mną będzie. Jestem wystraszona.
Inna. Nie dano mi wyboru.
Przyrzekam.
Być najlepsza, jak tylko potrafię.
Obiecuję, że się postaram.
Osiem w górę.
I jeszcze kolejne cztery.
Drzwi po prawej.
Plac zabaw.
Tak nazywała to miejsce.
Gry były tam złe i zawsze tylko jeden zwycięzca.
Kiedy to nie była moja kolej, zmuszała mnie do patrzenia.
Przez wizjer.
Potem przepytywała. Co widziałaś, Annie?
Co widziałaś?
1
Wybacz mi, kiedy się dowiesz, że to ja.
To ja powiedziałam.
Policjantowi z dochodzeniówki. Miły facet, z dużym brzuchem. Z początku niedowierzanie. Potem poplamione ogrodniczki, które wyciągnęłam z torby. Maleńkie.
Miś upstrzony z przodu czerwonymi plamkami krwi. Mogłabym przynieść więcej, mam z czego wybierać, tyle tych rzeczy. Nie miała pojęcia, że je zatrzymałam.
Wtedy poruszył się na krześle. Usiadł prosto, naprężył brzuch.
Zauważyłam, że kiedy sięgał do telefonu, trochę drżała mu ręka. Przyjdź natychmiast, powiedział. Musisz to usłyszeć. Oczekiwanie w ciszy na przybycie przełożonego. Znośne dla mnie. Mniej dla niego. Bębniło mu w głowie sto pytań. Czy ona mówi prawdę? Raczej nie. Aż tyle? Nie żyje? Na pewno nie.
Znów opowiedziałam tę historię. I jeszcze raz. Tę samą historię. Inne twarze patrzyły, inne uszy słuchały. Powiedziałam im wszystko.
No dobrze.
Prawie wszystko.
Włączona kamera wideo, jej delikatny warkot to jedyny odgłos w pokoju po tym, jak skończyłam opowiadać.
Może będziesz musiała pójść na rozprawę, wiesz o tym, prawda? Jesteś jedynym świadkiem, powiedział jeden z tych z dochodzeniówki. Drugi spytał, czy myślicie, że możemy bezpiecznie odesłać ją do domu? Jeśli to, co mówi, jest prawdą? Główny inspektor nadzorujący śledztwo odparł, za kilka godzin będziemy już mieć zmontowany zespół, potem odwrócił się do mnie i powiedział, nic ci się nie stanie. Już się stało, chciałam odpowiedzieć.
Potem wszystko potoczyło się szybko, jak musiało. Podrzucono mnie pod szkolną bramę nieoznakowanym samochodem, tuż po lekcjach. W porze, kiedy mnie odbierała. Gdy podjeżdżała po mnie ze swoimi żądaniami, ostatnio bardziej naglącymi niż zwykle. Dwa w ciągu ostatnich sześciu miesięcy. Dwóch małych chłopców. Odeszło.
Zachowuj się normalnie, powiedzieli. Jedź do domu. Przyjdziemy po nią. Dziś w nocy.
Miarowy zgrzyt zegara nad moją szafą. Tik-tak. Tik-tak. I tak zrobili. Przyszli. W środku nocy, wykorzystując element zaskoczenia. Prawie nieuchwytny chrzęst żwiru na zewnątrz, byłam już na dole, kiedy wyłamali drzwi i wdarli się do środka.
Wrzaski. Wysoki, chudy mężczyzna w zwykłym ubraniu, nie tak jak pozostali. Rozkazy szatkowały zakisłe powietrze w salonie. Ty, na górę. Ty, tam. Wy dwaj do piwnicy. Ty. Ty. Ty.
Strumień granatowych mundurów rozlewa się po całym domu. Pistolety w dłoniach złożonych jak do modlitwy, przyciśniętych do torsów. Dreszczyk emocji związany z poszukiwaniem i jednocześnie przerażenie wywołane prawdą wyryte na ich twarzach.
A potem ty.
Wywleczona ze swojego pokoju. Z czerwonym odciskiem od pościeli na policzku, oczy zamglone, gdy przechodziłaś z fazy snu w fazę aresztowania. Nie odezwałaś się ani słowem. Nawet kiedy wcisnęli ci twarz w dywan, plecy przygwoździli kolanami i łokciami, odczytali twoje prawa. Koszula nocna podjechała ci wysoko nad uda. A ty bez majtek. Upokarzające to wszystko.
Odwróciłaś głowę w bok. By być twarzą do mnie. Nie odrywałaś ode mnie wzroku, z łatwością czytałam w twoich oczach. Im nic nie powiedziałaś, ale mnie wszystko. Skinęłam głową.
Ale dopiero wtedy, gdy nikt nie patrzył (...)
***
Międzynarodowy bestseller. Jak daleko pada jabłko od jabłoni?
Matka Annie jest seryjną morderczynią dzieci. Sposobem na przerwanie tych krwawych łowów jest oddanie jej w ręce policji. I czyni to jedyna osoba, która o tym wie – Annie.
Jednak nie zawsze co z oczu, to z serca. Im bliżej procesu matki, tym bardziej tajemnice przeszłości odbierają Annie spokój. Jest w rodzinie zastępczej, ma nową tożsamość i nowe imię – Milly. Nowe życie. Teoretycznie może zostać, kim zechce.
Ale jej matka jest seryjną morderczynią. Niedaleko pada jabłko od jabłoni?
Dobra ja, zła ja.
Jest przecież córką swojej matki.
Autorka po ukończeniu studiów w dziedzinie zdrowia psychicznego pracowała przez dziesięć lat, jako pielęgniarka zarówno w szpitalach, jak szkołach w Wielkiej Brytanii i Australii. Zajmowała się głównie zdrowiem psychicznym dzieci i młodzieży. Obecnie skupia się na swojej karierze pisarskiej, mieszka w zachodnim Londynie.
ZGARNIJ EBOOKA Z