Historia Lisey Stephen King/Lisey's Story miniserial Apple
"Zgubiłem się w mroku, a ty mnie znalazłaś. Płonąłem - tak bardzo - a ty dałaś mi lód."
Powieść nie należy do najłatwiejszych, ze względu na dość trudny, chaotyczny początek porozrywanych myśli pewnej wdowy po wielkim pisarzu, ale...
... jak to u Kingusia: w całym tym chaotycznym chaosie pojawia się haczyk, na który złapie się chyba każdy czytelnik: czerwona lampka, żaróweczka Pomysłowego Dobromira, jedno zdanie, słowo, które uruchamia lawinę podejrzeń i słynne już, uwielbiane przeze mnie w każdym bądź razie pytanie: WTF?!!!
Długaśnik.
"...kiedy człowiek zobaczy długaśnika, przeszłość i przyszłość stają się tylko snami. Kiedy widziałeś długaśnika, pozostaje tylko, o dobry Boże, pozostaje tylko jedna jedyna chwila obecna rozciągnięta w czasie jak przejmująca nuta, która nigdy nie milknie."
Słowo, które nie pasuje do otaczającej Lisey rzeczywistości. Do naszej rzeczywistości.
Słowo, które podwaja niepokój i wewnętrzne poczucie, że jednak coś tu jest nie halo (hurrra!), słowo, które staje się przewodnikiem - kusicielem w tej powieści, wydawałaoby się nudnej i takiej zwykłej.
Ale czy u Kinga cokolwiek było nudne?
Czasami (wyjątek jednak potwierdza regułę mistrzostwa).
W tym przypadku z nudnej zwyczajności, żałoby (?), przenosimy się w świat mroku (hurra!), w świat nierzeczywisty (hurra!!), w świat wspomnień i świat dzieciństwa (HURRA!!!) - dzięki tym właśnie wspomnieniom ta powieść jest jedną z najbardziej wzruszających w dorobku Kinga, zapierająca chwilami dech w piersiach!
"...wszystko sprowadza się do brutalnego wyboru między miłością a nienawiścią. Teraz przekonam się, co włada moim dziecięcym sercem."
Choć nie boję się tego napisać, że jest też jedną z najtrudniejszych jego powieści i to jest wielka szkoda, bo wielu czytelników polegnie na niej...
Klimatem i tematyką jest tam troszkę Buicka 8, troszkę Rose Madder i może troszkę Dolores?
Przeczytałam jeszce raz, po x czasu, bo premiera serialu już była, a ja ni cholery nie pamiętałam, o czym ona jest, wiedziałm że głównym motywem w niej była wdowa, fiolet i...
... zniki i złamazie.
POLECAM!
Serial trudny, adekwatny odbiorem do powieści, przez wielu odebrany będzie jako nudny, niezrozumiały i chaotyczny, ale po obejrzeniu całości stwierdzam, iż jest idealny, ale tylko na jesienno-zimowe wieczory i tylko wieczory ;-)
Troszkę zaprzepaszczony tu mega creepy powieściowy wątek dzieciństwa Scotta, przy którym można było (czytając) dostać ciarek. Świetne kreacje sióstr, szczególnie Amandy.
Polecam serial, ale dopiero po powieści. Zdecydowanie po.
MOJA OCENA: 9/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
***
EKRANIZACJA
TRAILER