"A DZIŚ ŻEM SE CZYTŁA/LUKŁA..."

CZYTAJ ZA DARMO!

Statystyki

SZUKAŁKA

Syrena John Everson

Historia klimatyczna, pulpowa, ma swój rybi urok:) Podobała mi się - lekka, nieskomplikowana, jak filmy z lat 80 - tych.
Jest dużo erotyki, ale nie wulgarnej. Narracja także prosta, łatwa i przyjemna, Chwilami opowieść monotonna (ciągły sex on the beach), ale już od pierwszych stron czuć stary, dawny klimat, jak z filmu Szczęki lub starych powieści Mastertona - i to jest największy urok tej powieści;)


Poza tym, poznajemy DIAMETRALNĄ różnicę między Syrenką a SYRENĄ!

CUDOWNA OKŁADKA - JAK ZAWSZE! Dawid Blodek Boldys!


MOJA OCENA: 6/10

PRZECZYTAJ FRAGMENT!

Prolog

1979
Sól wisiała w powietrzu niczym mgła; smak oceanu wypełniał usta Andy’ego, kiedy prowadziła go po skałach. Surowe światło nocnego nieba podniosło się i podążało po szwach tkaniny jej dżinsów. Andy nie mógł oderwać wzroku od kształtu jej tyłka, kiedy kroczyła w górę i w dół przez labirynt nadmorskich głazów prowadząc go do sekretnego miejsca, jakie przygotowała. Miejsca, w którym wyskoczyłaby z tych dżinsów. Miejsca gdzie podzielą się krwią.
Była starszą kobietą. Ciemnowłosą, szczupłą i seksowną starszą kobietą o imieniu Cassie, którą Andy poznał w artystycznej kawiarni, w której uczył się po szkole. Powiedziała, że ma dwadzieścia trzy lata, ale jej oczy skrywały wiedzę rzeczy znacznie starszych niż jej wiek. Andy był zarówno przestraszony, jak i zachwycony jej atencją, ale w ostatecznym rozrachunku przywołała go przynęta jej ciemnych oczu. I dziś wieczorem chciał odprawić z nią rytuał. Zaklęcie, jak powiedziała, aby wezwać z zewnątrz moc na Ziemię. Moc, którą mogłaby wykorzystać. Moc, która przyniesie korzyści im obojgu . . . jeśli zrobi tak, jak ona powiedziała. Konkluzja: nie dbał tak naprawdę o część mocy... interesował się tylko zdobyciem jej kawałka. Nawiedzała jego marzenia – czy spał, czy nie – od tygodni.
– Tutaj – oznajmiła Cassie. Odwróciła się do niego i otoczyła rękoma jego szyję. Za jej włosami widział fale rozbijające się słabymi białymi iskrami na skalistym brzegu. – Czuję tu coś mocnego – powiedziała. – W tym miejscu jest moc. Wiem to od lat.
Andy wzruszył ramionami. Wyglądało to jak jakikolwiek inny odcinek tej zapomnianej przez Boga plaży. Nawet w dzień nikt tutaj nie pływał; plaża była zdradliwa. W zatoce odnotowano więcej niż rekinów, niż przewidywano, chociaż faktycznie pływało ich tu niewiele.Ale kiedy Cassie przycisnęła ciepłe wargi do jego ust, Andy zapomniał o plaży i tylko rozpatrywał żar ciała naciskającego na jego własne. I błysk namiętności w oczach, które patrzyły na niego. Mogła być starsza, ale była drobna, z jędrnymi i okazałymi piersiami, a gdy spoglądał jej w oczy, wiedział, że dzisiaj wieczorem, dziś... stanie się mężczyzną.
Dla siedemnastoletniego chłopca był to niesamowity, cudowny, wstrząsający kolanami sposób myślenia.
Cassie tymczasem rozważała zaklęcie, które zamierzała rzucić. W oceanie była moc, matka wszelkiego życia. Ciężka, głęboka, cicha moc. Moc równie zdradliwa i niepewna, jak bezkresna. W tym miejscu było jeszcze coś, choć nie była do końca pewna, co to takiego. Śpiewało w powietrzu niczym niewyraźny głos szarańczy.
Poprowadziła Andy’ego na otwartą przestrzeń na plaży, tuż przy linii odpływu i opróżniła swoją torbę wysypując wszystko na piasek. Dłońmi wykopała osiem dziur w kręgu na piasku i umieściła w nich świece, w środku kładąc pęk związanych ptasich nóg. Pocałowała Andy’ego i pchnęła go do tyłu, by rozluźnił się na ziemi. Potem z uśmiechem podniosła się i przeszła wzdłuż linii wody, aż znalazła to, czego potrzebowała. Wracając do kręgu, zakręciła sznurkiem wodorostów po całym obwodzie świec.
Andy obserwował, jak układa więcej przedmiotów w środku koła: liście i włosy oraz kawałki ciemnych sękatych rzeczy, które mogły być zarówno roślinne, jak i cielesne. Nie był pewien i nie chciał wiedzieć.
Cassie zapalała świece, które pomimo ochrony z wykopanych dołków w piasku, migotały szybko w nocnym wietrze. Usiadła, opierając ręce na biodrach i przyjrzała się swojej pracy. Po chwili skinęła głową i sięgnęła do skórzanej torebki po nóż. Nie standardowy kuchenny nóż do steków, ani nawet motylek ulicznego wojownika. Nie, to było coś wyjątkowego; ostrze zwężało się krzywą, która naśladowała falę oceanu. Uchwyt z ciemnego drewna został zdekomponowany w dziwnie postrzępione postacie otaczające zakrwawiony kamień. – Teraz jesteśmy gotowi – powiedziała Cassie. Jej oczy tańczyły z odbiciem płomieni. – Powiedz mi, co mam robić – rzekł Andy. Nienawidził, gdy jego głos brzmiał tak słabo wobec szeptu fal. Gdzieś płakał nocny ptak; w bólu lub zwycięstwie, niemożliwym było to stwierdzić.  – W naszym kręgu mamy elementy powietrza, ognia, ziemi i wody, jak również ziarna życia i śmierci. Teraz dodajemy elementy krwi i pasji, aby ukończyć zaklęcie.
– Nie musisz czegoś powiedzieć, albo machnąć różdżką...
Cassie roześmiała się.
– Powiem kilka rzeczy, kiedy będziemy się pieprzyć, ale tak naprawdę... magia jest kombinacją tego wszystkiego. Spustem jest moja wola i my, będąc razem...
Pochyliła się, żeby go pocałować, a oczy Andy’ego uciekły w tył głowy. Boże, smakowała tak dobrze. Wymknęła się z jego objęć, położyła nóż między nimi i zdjęła koszulę, dając mu znak, by zrobił to samo. Potem wstała, zrzuciła dżinsy, pozbyła się różowych majtek bikini i znów usiadła, naga na ziemi. Andy wzdrygnął się, gdy jego tyłek dotknął zimnego piasku.
– Daj mi swoją rękę – szepnęła. Zrobił to. – Oddaj mi życie – powiedziała i przeciągnęła ostrze w poprzek jego dłoń. Skrzywił się, ale nic nie powiedział, gdy wypłynęła krew.
Przecięła kawałek na swojej skórze, a potem zacisnęła dłonie, trzymając ręce na środku kręgu płomienia.
– Moje życie w twoim – szepnęła. Kiedy rozluźniła uścisk, krople ich wymieszanej krwi splamiły totemy w piasku.
A potem ciepłe piersi Cassie były na piersi Andy’ego, a on był na plecach, jej włosy oplatały jego twarz, usta ssały mu język głodem, którego nigdy nie zaznał. Błyskawicznie zrobił się twardy i po chwili przewróciła go tak, że teraz był na wierzchu, a ona szepnęła:
– Teraz, Andy. Teraz.
Andy osunął się na aksamitną skórę jej ud i poczuł jej ciepło na sobie. Naparł, przesunął się i ogarnął go chwilowy strach. Co jeśli nie będzie mógł trafić...
...I wtedy ogarnęło go ciepło, a on tam był. Uczucie było niesamowite, jakby płynna ręka objęła jego kutasa, drażniąc go i drocząc w taki sposób, jak prawdziwe dłonie nigdy by nie dały rady. Przycisnął się do niej, próbując znaleźć drogę głębiej, by być bliżej niej. Pocałował ją, wciskając się w jej usta. Odwzajemniła taniec jego języka, ale potem jej oczy zapłonęły i odepchnęła go. – Mocniej – zażądała. – Spraw, bym cię poczuła – Próbował podołać, ale wciąż wymagała więcej.
Andy dźgał ją szybciej, uderzając w nią z większą siłą. Ich skóra zderzała się i odbijała w rytm fal, a jej krzyk przeszedł w crescendo, napięty, lękliwy, choć pewny. Wciąż nalegała na więcej. Obejmowała jego ramiona, podnosząc i przyciągając na przemian. Otworzyła szeroko usta, podążył jej śladem, a ona jęknęła.
– Chwyć moje włosy – syknęła.
Wsunął dłoń w jej włosy i pociągnął ją za biodra.
– Moja szyja – powiedziała wtedy. – Przyciśnij mnie mocno, Andy. Muszę to wszystko poczuć.
Andy zdjął dłoń z jej włosów i objął rękoma jej gardło, ściskając jak szmacianą lalkę. Trzymała go równie mocno przy szyi, podtrzymując jego zapamiętałość, popychając go do tyłu, aby uniósł jej głowę z piasku, a następnie puszczając, przygniótł ją całym ciałem. Po kilku sekundach jej krzyk stał się niekontrolowany, a jego namiętność jeszcze się rozpaliła. Gdy pierwsze fale orgazmu pochłonęły go w gorączce, wbijał się w nią szybciej, szybciej, szybciej, podnosząc jej głowę i uderzając nią w piasek całym sobą, jak pojedynczym ciałem owładniętym pożądaniem. Jej ręce i uda zachęcały go, jej krzyki przeszły z „tak, tak” na gardłowe pomruki i jęki. Zatracił się w ruchu, krzycząc z nią w ostrym staccato błagań rozkoszy.
Nie zauważył od razu, kiedy jej okrzyki ekstazy się zmieniły. Ale gdy fala jego namiętności opadła, oddźwięk jego partnerki zgasł. Kiedy euforia wymknęła się jak woda przez piasek, Andy zamrugał i zwolnił. Rozluźnił palce na jej gardle, jego ramiona zwolniły uścisk.
Cassie leżała pod nim bez ruchu. Pochylił się, by ją pocałować.
– Cassie? – wyszeptał. Ale aksamit jej ust nie odpowiedział.
– Cassie, obudź się – ponaglił.
Piasek obok jej czarnych włosów był ciemny i kiedy Andy wziął ją w ramiona, odkrył powód. Klejący, gorący, okropny powód.
Ostrze ukrytego głazu ukrytego pod piaskiem lśniło w świetle księżyca, jego czubek był czarny od krwi, a kiedy Andy spanikował i opuścił jej nieruchome ciało, Cassie nie poruszyła się. Jedna ręka spoczywała pod jej plecami, a jej nogi pozostały wykręcone w nienaturalnym przykucnięciu. Cienka kropla śliny zsunęła się po jej policzku, a Andy zobaczył, że jej piersi są nieruchome. Absolutnie, aseksualnie nieruchome. Nie poruszał ich żaden oddech.
– Cholera, cholera, cholera – wyszeptał i pochylił się do jej żeber, nasłuchując.Jej serce nie wydawało żadnego dźwięku.
Andy włożył spodnie i chodził po plaży, podskakując nerwowo na każdy nocny dźwięk. Myślał o swoich nadziejach związanych ze studiami, marzeniach o stypendiach i drużynie footballowej. Jego bilecie ucieczki od tego turystycznego miasta-pułapki. Za każdym razem, gdy wracał do światła umierających świec, te sny zmieniły się w obraz zardzewiałych więziennych krat.
Kiedy w końcu znów upadł obok ciała Cassie, łzy zwilżały mu całą twarz, a jej klatka piersiowa pozostała niezmiennie martwa. Przesunął dłonią po jej białej skórze, zgrabnej, zimnej. Wiedział, że nie może jej tam zostawić. I nie mógł nikomu powiedzieć, co zrobił. Jej życie się skończyło, bez względu na wszystko. Dlaczego musiało się skończyć także jego?
– To nie moja wina! – krzyknął gniewnie do morskich fal, choć nie było nikogo, kto mógłby go usłyszeć.
Pod północnym księżycem Andy podjął decyzję. Nie miał zamiaru umrzeć z nią. Powrzucał wszystkie świece I totemy do jej wielkiej skórzanej torby, wziął Cassie na ramię I z torbą w drugiej ręce, wlókł jej ciało w dół plaży. Był tam skalny występ – Mewi Szpic – rozciągający się w czerni oceanu. Chłopak pomyślał, że będzie to równie dobre miejsce, jak każde inne. Kiedy dotarł do krawędzi skalistego palca, położył jej ciało na kamieniu i ostatni raz spojrzał na jej szczupłą, nieruchomą twarz.
Jego pierwsza starsza kobieta. Może jego ostatnia.
– Cholera – wyszeptał ponownie.
Andy zebrał kilka kamieni rozmiaru pięści i wepchnął je do torby, po czym przeciągnął długie rączki przez jej głowę i szyję. Z początku jej głowa nie chciała przecisnąć się przez obręcze, ale wrzasnął gniewnie i szarpnął z czystą furią, a wreszcie skóra rozprężyła się i ustąpiła. Torba osunęła się wokół jej gardła, a kosmyki czarnych włosów poplamione czerwienią zacisnęły się między jego palcami. Przez cały czas milczał, wpychając do torby kolejne kamienie. Jedną z rzeczy, których nauczyłeś się podczas życia w pobliżu oceanu, jest to, że rzeczy miały skłonność do tonięcia.Wepchnął kilka skał w tył dżinsów, zmagał się z nimi w połowie nogi, a potem włożył kolejny ciężki kamień w jej koszulę i związał ją wokół kostki. Usatysfakcjonowany tym, że na pewno pójdzie na dno, Andy ponownie dźwignął ją z ziemi i zatoczył się na skraj skalistego cypla. Z okrzykiem udręki i bólu zepchnął ją ze skały, by spadła w dół i wpadła w spienione łapy fal zaledwie kilka stóp niżej.
Zatonęła bez dźwięku. Andy biegł. Minęły godziny, zanim przestał płakać.
Poniżej fal, Cassie opadała poruszana zmiennym prądem, wreszcie zatrzymując się na złamanym dziobie kadłuba starego gnijącego statku. Wodorosty poruszały jej głową, gdy przeciążone kamieniami torebka i dżinsy ciągnęły ją w dół. Ciemna posoka z tyłu czaszki wsiąkała w morze, ciągłe ssanie i napór wody uwalniały coraz więcej krwi prosto do serca pierwszej matki. Ocean przyjął jej ciało do domu.

* * *

Krew przesuwała się jak dymiące wstążki ponad śnieżnobiałą skałą tuż obok jej głowy, która wystawała nieznacznie przygnieciona brązowym osadem stuleci. Ale kiedy krew falowała i rozrzedziła się w falach, jej część zatrzymała się jak zastygła chmura.
Gdyby ktokolwiek obserwował, zobaczyłby, że biały kamień przesunął się nieznacznie. I kilka minut później, znowu. Widzieliby coś podobnego do lejka pojawiającego się w błocie, gdy ostrze kamienia uniosło się, a chmara oceanicznego pyłu wirowała wraz z nim.
Zobaczyliby szkieletowy przegub, który wciąga ten skalisty biały palec do ukrytego pod błotem domu i widzieliby, że błoto drży i ześlizguje się, gdy kość szuka uwolnienia i wznosi z sobą cztery kolejne kościste dodatki.
Widzieliby, że ta ręka kołysze głowę Cassie jak matka, tylko że... zamiast dawać opiekę, ona ją odbierała. Karmiła się. Kościste palce gładziły delikatnie falujące loki czarnych włosów.
Tylko, że nikogo nie było widać.
Nikt nie zobaczył, że koniec stuletniego snu dobiegł końca, dzięki zewowi zaklęcia Cassie... I mocy jej krwi (...)


***

Mroczny, klimatyczny, pełen erotyki horror mistrza gatunku, laureata Bram Stoker Award.

Evan od urodzenia cierpi na paniczny lęk przed wodą. Od roku próbuje poradzić sobie z traumą po stracie syna, który utonął w oceanie. Co wieczór chodzi na plażę i obserwuje miejsce, w którym zginął Josh, a potem idzie do baru po żonę, Sarę, która radzi sobie z tragedią w bardziej klasyczny sposób.

Pewnego wieczoru zwabiony dziwną pieśnią udaje się na skały bliżej fal, gdzie napotyka piękną, nagą kobietę. Jego wyprawy nad ocean nabierają innego charakteru, szczególnie, gdy między nim, a tajemniczą nieznajomą wybucha gorący romans. Evan zatraca się w coraz mroczniejszym związku, choć próbuje odnaleźć więź łączącą go niegdyś z żoną i wyrwać się z niebezpiecznych ramion morskiej piękności.

Bill, przyjaciel Evana, ostrzega go przed legendarną syreną pojawiającą się w przybrzeżnych wodach. Czy Ligieja jest morskim potworem, czy tylko niebezpieczną kochanką? Czy Evan zdoła ocalić siebie i bliskich?









KSIĄŻKĘ MOŻNA KUPIĆ TU
/KLIKNIJ ZDJĘCIE PONIŻEJ/



AUTOR OKŁADKI!


AUTOR POWIEŚCI


Autor: Sabina Bauman - klik zdjęcie
Copyright © 2014 Mniej niż 0 - Mini Recenzje , Blogger