Może pora z tym skończyć Iain Reid
"Nie wiemy i nie możemy wiedzieć, co myślą inni ludzie. Nie znamy i nie możemy poznać powodów, dla których robią to, co robią. Przenigdy. na pewno nie do końca."
Ocena wyłącznie za klimat.
Ale...
Czy ktoś może mi wytłumaczyć, O CO CHODZI W TEJ HISTORII?
Kompletnie się pogubiłam i nie skumałam końcówki - mam parę teorii, ale która z nich jest słuszna?
W zrozumiałym skrócie:
Jake i jego dziewczyna udają się w odwiedziny do rodziców Jake'a, którzy mieszkają na wiejskiej farmie, na totalnym odludziu /narratorem całej opowieści jest dziewczyna/.
Podczas jazdy, ONA, opowiada o swoich przemyśleniach. Dowiadujemy się o tajemniczym mężczyźnie, który dzwoni do niej cały czas z JEJ NR TELEFONU. Mówi jej dziwaczne rzeczy, które ją przerażają, ale jak do tej pory nie zgłosiła tego na policję. Nawet nie powiedziała Jake'owi.
Jake pracuje w jakimś laboratorium i jest bardzo inteligentny. Jest introwertykiem.
Podróż umilają nam także rozmowy pary, bardzo filozoficzne, często nudnawe i monotonne, jak krajobraz, przewijający się za oknem auta.
Szału nie ma, jak do tej pory.
Docierają na farmę. W końcu. Spotykają się z rodzicami.
W domu robi się nieco dziwnie i creepy. Wizyta wprowadza nas w nastrój podejrzliwości, upiorności, bazującej na pozornej normalności.
Nie napiszę nic więcej, ale poczułam ulgę, opuszczając wraz z główna bohaterką ten DZIWNY dom i tą DZIWNĄ parę...
Powrót do domu. Burza śnieżna. Pustka na drodze.
W środku śnieżycy obydwoje postanawiają zatrzymać się w przydrożnej knajpce Dairy Queen.
Tu się robi bardziej creepy.
Obsługa jest dziwna, nienaturalna i przerażająca. Ostrzega przed czymś, co niepojęte /dla mnie i dla głównej bohaterki/.
Po raz kolejny opuszczam z ulgą także ten lokal.
I teraz prawdziwy odjazd.
Jake postanawia /totalnie irracjonalnie - w środku szalejącej burzy śnieżnej/ skręcić w boczną drogę, prowadzącą do starej szkoły. Jego wymówką jest chęć wyrzucenia pustych opakowań po wypitych lemoniadach /???!!!/.
Klimat i otoczenie jest przerażające. Jake wysiada z auta i po długim czasie wraca, mówiąc, że na tyłach opuszczonej szkoły stoi furgonetka. W miarę nowa. Czyli, że ktoś opiekuje się ta szkołą. Może jakiś dozorca.
Dziewczyna chce w końcu wracać do domu, ale Jake'owi zbiera się na amory, które zostają gwałtownie przerwane pojawieniem się obcego za szybą auta.
Jake wybiega z auta i rusza w pogoń za intruzem.
Za nim po dłuższej chwili wybiega dziewczyna i wchodzi do opuszczonej szkoły, w poszukiwaniu chłopaka.
I tu zaczyna się koszmar.
I jazda.
I blow mind.
I nic nie zrozumiałam dalej... XD
Dalszego niezrozumiałego skrótu nie będzie XD
Thriller filozoficzny, pełen napięcia, grozy i dziwności.
MOJA OCENA: 7/10
Genialnie pokręcona, koszmarna wyprawa w głąb kruchych osobowości młodych kochanków. Moje klimaty!
Nad stronami "Może pora z tym skończyć" unosi się nie tylko duch Davida Cronenberga, ale i samego Stephena Kinga. Nawarstwienie tajemnic w tej książce każe ją przeczytać co najmniej jeszcze raz – niespiesznie i uważnie. Może i nie objawią się kolejne sekrety bohaterów, ale psychologiczne terytorium ich podróży jest równie pełne mrocznych niespodzianek jak czarna dziura.
W swojej pierwszej książce Reid łączy napięcie z filozofią, psychologią i grozą, a całość wieńczy wstrząsającym, mrożącym krew w żyłach zakończeniem. Tę stale zaskakującą powieść trzeba przeczytać kilkakrotnie.
Ten skromny objętościowo debiut jest nokautującym psychologicznym ciosem: pełna zwrotów akcji fabuła i zakończenie, które zapiera dech.
Kunsztowna opowieść Reida igra z naturą tożsamości, a atmosferę grozy osiąga w sposób naturalny: buduje mury z misternie układanych warstw duchowej udręki, aż spoza tych nieprzeniknionych ścian nie sposób już uciec.
Oto rzeczy prawie pewne o "Może pora z tym skończyć": po pierwsze, przeczytacie tę książkę szybko. Naprawdę szybko. W jeden wieczór lub popołudnie. Porywa nieubłaganie – jak już zaczniecie, nie będziecie mogli się zatrzymać. Po drugie, gdy dotrzecie do końca i pojmiecie znaczenie tych ostatnich stron, nie będziecie mogli przestać o niej myśleć. Znajdzie sobie miejsce w waszych sercach, myślach i na jakiś czas tam zostanie – na kilka dni, tygodni, miesięcy bądź (jak w moim przypadku) na całe życie. Owszem, jest aż taka dobra.
Portrety psychologiczne bohaterów zostały starannie opracowane, a zanim dotrzemy do szokującego zakończenia, czeka nas kilka pełnych grozy zwrotów akcji. Błyskotliwa i niecodzienna konstrukcja tej opowieści powinna przypaść do gustu zarówno wielbicielom thrillerów psychologicznych, jak i fanom horrorów. Mroczny i fascynujący debiut, który mocno daje w kość, ale też nie można się od niego oderwać.
Niby nie powinno zaskakiwać, że finał książki tak wciągającej, odmiennej i zakręconej okazuje jeszcze dziwniejszy, niż literacka podróż, która do niego przywiodła… ale i tak jest to zaskakujące. Powieść Reida to samochodowa wyprawa do samego jądra grozy.
Gdy raz zatopi w was pazury, już ich nie wyciągnie. Każde słowo w tej powieści jest na swoim miejscu i już od tego po plecach pełzną dreszcze grozy. Thriller psychologiczny, który zepsuje wam noc, i jest to z naszej strony jak największy komplement.