Góry ofiarowały nam swoje piękno, które podziwiamy z dziecięcą prostotą i szanujemy jak mnisi myśl o bóstwie.
Pomimo tego, iż ZAWSZE zastanawiam się, co skłania ludzi do ryzykowania życia i wspinania się na szczyty (nigdy tego nie skumam i mam na ten temat swoje zdanie, nie nadające się do upubliczniania) - ZAWSZE, albo własnie dlatego, skuszę się na kolejną opowieść tego rodzaju.
I co?
I szału nie ma, kolejny raz...
Mnóstwo szczegółów, na których tylko alpiniści się znają. Monotonia opowieści. Dramatyzm, jak dla mnie mało realny i suchy.
Plusem są liczne zdjęcia, ale w sumie to też monotonne - same ośnieżone szczyty, ujęte z różnych perspektyw...
Nie rozumiem tego hobby i nie ujęła mnie ta opowieść.
MOJA OCENA: 5/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
To moja pierwsza książka. Nie zdawałem sobie sprawy, ile z tym się wiąże pracy. Zdarzały się chwile, kiedy zadanie mnie zwyczajnie przerastało, ale podjąłem się go, ponieważ chciałem – w imieniu tych wszystkich, którzy poszli ze mną – dać świadectwo i opowiedzieć o straszliwej przygodzie i o tym, jak zdołaliśmy ją przetrwać tylko dzięki serii nieprawdopodobnych cudów. Wciąż tak na to patrzę.
Annapurna przedstawia działania ludzi w bezlitosnym uścisku natury i mówi o ich cierpieniach, nadziejach i radościach.
Uznałem, że moim obowiązkiem jest szczerze zrelacjonować, co się wydarzyło, i spróbować – na tyle, na ile potrafię – ukazać ludzki aspekt wyprawy oraz oddać tamtą nadzwyczajną emocjonalną atmosferę.
W związku z tym, że leżę w szpitalu i czeka mnie jeszcze długie leczenie, każde słowo tej książki zostało przeze mnie podyktowane.
Podstawę narracji stanowią oczywiście moje wspomnienia. Jeśli przytoczone fakty są obszerne i dokładne, zawdzięczam to dziennikowi wyprawy, który skrupulatnie prowadził Marcel Ichac – ten kluczowy dokument pisany był często na bieżąco, w chwili, gdy coś się działo. Korzystałem, jak tylko mogłem, z prywatnego dziennika Louisa Lachenala, a pozostałe szczegóły uzupełniali wszyscy moi przyjaciele z wyprawy. Annapurna jest zatem dziełem całego zespołu.
Tekst, często bardzo potoczny, poprawił i nadał mu kształt mój brat Gerard Herzog, świadek nie tylko moich najwcześniejszych górskich zachwytów, ale w zasadzie pierwszych życiowych doświadczeń. Gdybym nie mógł polegać na jego wprawnej ręce, gdybym nie ufał jego decyzjom i gdyby nie codzienne słowa zachęty, wątpię, czy kiedykolwiek bym zdołał zakończyć tę pracę.
Nazwisko Roberta Boyera, który tak wiele zrobił dla naszej wyprawy, nie pojawia się w tej książce, a jednak jego przyjaźń i zrozumienie okazały się balsamem w najciemniejszych godzinach.
W Tansen, 11 kwietnia 1950 roku. Stoją, od lewej: Lachenal, Couzy, Schatz, Oudot, Terray, Herzog, Noyelle i Szerpowie – Pansy, Sarke, Adjiba, Aila, Dawa Tondup. Siedzą, od lewej: Rébuffat, Ichac oraz Szerpowie – Phu Tharke, Ang Tharke i Angawa.
Każdy z dziewięciorga członków ekspedycji będzie miał niejeden powód, aby docenić tę relację. Razem wlekliśmy się z mozołem, cieszyliśmy się i cierpieliśmy. Mam płomienne życzenie, aby naszą dziewiątkę, którą połączyło spoglądanie śmierci w oczy, przez całe życie łączyły braterskie więzi.
Przekraczając nasze ograniczenia, sięgając poza granice ludzkiego świata, poznaliśmy coś z jego prawdziwego piękna. W najgorszych chwilach udręki wydawało mi się, że odkryłem głębokie znaczenie istnienia, którego dotychczas nie byłem świadomy. Zrozumiałem, że lepiej być lojalnym niż silnym. Na ciele noszę znamiona naszej gehenny. Zostałem uratowany i zdobyłem wolność. Ta wolność, której nigdy nie stracę, dała mi pewność i spokój spełnionego człowieka. Dała mi rzadką radość kochania tego, czego niegdyś nie doceniałem. Rozpoczęło się dla mnie nowe, wspaniałe życie.
W tej opowieści nie tylko relacjonujemy nasze przygody, ale też dajemy świadectwo; zdarzenia, które wydają się czasem pozbawione sensu, często mają głębokie znaczenie. Nie ma innego uzasadnienia dla l’acte gratuit.
Hôpital américain de Paris
Międzynarodową sławę przyniosło mu pierwsze wejście na szczyt Annapurny, dokonane wraz z Louisem Lachenalem w dniu 3 czerwca 1950. Zdobycie Annapurny będące jednocześnie pierwszym wyjściem na ośmiotysięcznik wywołało sensację, przez co Herzog pozostawał najbardziej znanym wspinaczem na świecie do czasu zdobycia Mount Everestu przez Edmunda Hillarego i Tenzinga Norgaya w 1953. Pierwsze wejście na Annapurnę zostało opisane przez Maurice Herzoga w książce zatytułowanej Annapurna.