Chichot i rżenie, czyli choroba na śmiech - Stefan Strzygłowski
Nie wiem, komu polecić to literackie i wizualne wyzwanie...:)
Nie oceniam.
P.S. Rewelacyjne rysunki - to jedyne, co na dłużej przykuwa wzrok w tej lekturze:)
MOJA OCENA: -
Książka jest dziełem składającym się z kilku rozdziałów, które są w specyficzny , ale nie oczywisty sposób połączone ze sobą. Nie zawsze coś wynika z czegoś, często coś wypływa z niczego i odwrotnie. To tyle na początek, prawdziwa literatura, to łączenie w całość literacką najodleglejszych i wydawałoby się nie zależnych od siebie zdarzeń . A to są pozory gdyż z literackiego punktu widzenia nie ma między zachodzącymi w świecie zdarzeniami, czegoś takiego jak ich autonomia. Wszystko jest w jednej wielkiej zależności od siebie i we wzajemnym powiązani, pisarz ma za zadanie tylko połączyć je w literaturze. Tak jak posąg jest w kawałku marmuru czy kamieniu a zadaniem artysty jest tylko odłupać to co niepotrzebne.