"Urodziłam się z króciutkimi rękoma i bez nóg, a raczej z dwoma kikutami stanowiącymi jedną dziesiątą ud normalnego człowieka, bez kolan, łydek i stóp. Kikuty zupełnie nieprzydatne do jakiejkolwiek funkcji, nawet protez nie można założyć (...) Potwór."
Kolejna powieść autorki, po rewelacyjnej Odezwij się, którą przeczytałam z ochotą.
Minusem dla mnie jest troszkę zagmatwana intryga - wolałabym, żeby akcja poszła troszkę bardziej w stronę podskórnego thrillera, niż kryminału, ale i tak potencjał tej opowieści jest wielki i nietypowy.
Trzy narracje - trzy bohaterki.
Matka. Beata.
Kierownik biblioteki. Stłamszona córka. Nieszczęśliwa matka, pełna poświęcenia, z niespełnionymi marzeniami. Despotyczna troszkę.
Córka. Dorota.
Potworek. Kaleka. Jej istnienie jest trzymane w tajemnicy od czasu jej narodzin. Samotna. Bezbronna. Pragnąca życia, świata i przyjaźni. Praktycznie więziona we własnym domu. Nikt. Najbardziej tragiczna postać tej powieści.
Obca. Z zewnątrz. Ola.
Pracownik biblioteki. Beata jest jej szefową. Kaleka, zniekształcona stopa, krótsza noga. Patologiczna przeszłość. Wrażliwa. Twarda.
Jest akcja.
Jest zbrodnia.
Jest śledztwo. Niekonwencjonalne.
Jest samotność. Jest przyjaźń. Jest poświęcenie. I wielka miłość. Oraz pragnienia.
Narracja bez zarzutu.
Polecam!
MOJA OCENA: 7/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
Dorota
Przed nami najbardziej wyczekiwana noc w roku. Sylwester. Tańce, hulanki, swawole. Ha, ha. Wieszcz nie przewidział, kto użyje tego cytatu i w jakich okolicznościach. Śmieję się tylko w myślach, ale i tak próbuję z tym walczyć. Gdyby to była ironia czy drwina, nie czułabym się zagrożona. Znam się jednak na tyle, żeby wiedzieć, kiedy nadchodzi histeria. Jeśli się poddam, już po mnie.
Mama wnosi wytworny zapach chanel nr 5. Wygląda olśniewająco w obcisłej czarnej sukience, kończącej się tuż przed kolanami, podkreślającej zgrabne nogi i kobiece zaokrąglenia. Blond włosy opadają luźnymi falami na ramiona, kontrastując z kolorem ubrania. Dekolt jest głęboki, ale pozostawia jeszcze miejsce dla wyobraźni.
– Szczęśliwego Nowego Roku, kochanie – mówi, całując mnie w czoło.
Kręci mi się w głowie od zapachu perfum. Nienawidzę go. Zazwyczaj mama skrapia się czymś mniej wykwintnym. Nie przywiązuje się do zapachów, często je zmienia. Tylko tym głupim chanel na wielkie wyjścia pozostaje wierna.
– Tobie też – odpowiadam zdziwiona, że głos mi nie drży. Wewnątrz trzęsę się jak galareta. – Kiedy wrócisz?
– Przecież mówiłam, że biblioteka organizuje bal. Impreza potrwa pewnie do trzeciej, czwartej w nocy. – Wlepia we mnie te swoje wielkie gały. – Wezmę taksówkę i wrócę.
Nie chcę zostawać sama.
– Mamo, zostań – mówię tak cicho, że sama ledwie słyszę własny głos.
Mama sztywnieje.
– O co chodzi? – pyta szorstko.
– Nie chcę być sama, dzisiaj nie, mamo, proszę – mówię płaczliwie. Nie powinnam używać tego tonu, nie wygram w ten sposób.
Siada naprzeciwko, dłuższą chwilę nic nie mówi.
– Czy twoja prośba nie jest zwykłym egoizmem? – odzywa się w końcu. – Robię dla ciebie wszystko, znoszę twoje kaprysy, moje życie składa się z pracy i opieki nad tobą, a w sylwestra, kiedy mam okazję na odrobinę rozrywki, ty każesz mi zostać w domu. Zastanów się nad swoim zachowaniem. Masz prawie dwadzieścia lat. Nie jesteś dzieckiem.
– Mamo, zostań, boję si…
– Czego się boisz? – przerywa ostro. – Czy pierwszy raz zostaniesz w domu sama?
Oczywiście, że nie. Zostaję codziennie i nikt się nad tym nie zastanawia.
– Mamo, źle się czuję, boli mnie serce. – Chwytam się za klatkę piersiową.
Naprawdę czuję nagły ból, chociaż z jej punktu widzenia musi to wyglądać na teatralny gest.
– Dorota! Posuwasz się do tego, żeby symulować? Jesteś zwykłą egoistką, ty potw… – Przerywa, najwyraźniej zawstydzona własnymi słowami.
We mnie jednak narasta wściekłość, wypierając wszystkie inne uczucia. Kładę ręce na kółkach wózka, rozpędzam się i walę z całej siły w szafę. Zawracam, mama wskakuje na łóżko w obawie, żebym po niej nie przejechała. Niech się boi. Z największą szybkością, do jakiej mogę się rozpędzić, najeżdżam na stół, wykonuję zwrot i uderzam z impetem w łóżko. Mama stoi pod samą ścianą, blada pomimo nałożonego fluidu, bezpieczna, jednak zauważam, że nią zatrzęsło. Jeżdżę bez opamiętania, obijając się z łoskotem o sprzęty, nie zważając na coraz głośniejsze krzyki wypełnione coraz większym przerażeniem. W pewnym momencie wypadam z wózka. Wysokość nie jest duża, ale zderzenie z podłogą bolesne. Leżę bez ruchu, zastanawiając się, czy nie złamałam jakiejś kości i jakie mogłyby być konsekwencje. W końcu udaje mi się unieść głowę i patrzę na mamę, która wciąż stoi nieruchomo. Napotyka mój wzrok, wzdryga się i powoli zsuwa z łóżka. Podnosi mnie, sadza na wózku.
– Poruszaj rękami – nakazuje.
Robię to. Boli jak diabli, ale chyba tylko się poobijałam.
– W porządku – mówi w zamyśleniu.
Przypina pas i zablokowuje kółka.
– Bądź grzeczna. – Całuje mnie w policzek. – Jeszcze raz wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
Opuszcza pokój, a po chwili słyszę warkot silnika (...)
***
Dorota ma dwadzieścia lat. Nigdy nie opuściła domu, nie ma dostępu do telefonu ani internetu. Ola jest młodą bibliotekarką, wychowanką domu dziecka. Zmaga się z toksyczną przeszłością i kompleksami. Kiedy ich drogi się krzyżują, dochodzi do zbrodni. Czy bohaterki będą musiały zapłacić najwyższą cenę za wspólną grę, którą rozpoczynają?
Pochłaniająca opowieść o trudnej miłości matki i córki, o ludzkich tęsknotach i ograniczeniach. I o tym, że każdy jest zdolny do zbrodni.