Przedwieczny zew Andrzej Wardziak
Ta powieść ma dwie wady, które obniżają moją ocenę całościową.
Pierwsza - narracja: trochę taka łopatologiczna, ale w sumie zaskakująco szybka do czytania. Jednakże styl wymaga troszkę lepszego warsztatu. Dla mnie.
Druga - objętość. Gdyby była choć o połowę skondensowana, byłoby rewelacyjnie! A tak non stop powtarzające się /świetne, tak na marginesie/ opisy ataków zwierząt po pewnym czasie tracą swój urok i powszechnieją, wręcz nudzą.
Ale.
Sam pomysł powieści SUPER!
Początek, gdzieś tak 1/3 czyta się sam i to z zapartym tchem. Generalnie chyba nawet taka wizja końca świata odpowiadałaby mi najbardziej:)
Kalendarz Majów. Przepowiednia końca świata. I tajemniczy, niezdobyty siedmiotysięczny szczyt Gangkhar Puensum w Bhutanie. Szczyt owiany legendą. Strzeżony i obserwowany, ale tylko przez wtajemniczonych. A także jaskinia, która sięga sześć tysięcy metrów w głąb tej góry...
A w tym wszystkim wyprawa i ekipa, która chce zdobyć to, co do tej pory pozostawało niezdobyte. Ekipa ekspertów z różnych dziedzin: antropolog/archeolog/alpinistka, światowej sławy alpinista, speleolog/grotołaz, zaopatrzeniowiec oraz apodyktyczny szef wyprawy, który podlega bardzo tajemniczej postaci.
Jak zakończy się ta wyprawa?
Co znajduje się na wierzchołku góry?
Co znajduje się w jaskini?
Jakie przedwieczne istoty uwolnią nieświadomi ludzie?
I co mają z tym wszystkim wspólnego zbuntowane zwierzęta?
Polecam, ale trzeba uzbroić się w cierpliwość.
Cudna okładka!
MOJA OCENA: 6/10