Rękopis Hopkinsa R. C. Sherriff
"I tak otrzymaliśmy Rękopis Hopkinsa - słaby, samotny krzyk udręki z gęstniejącego mroku umierające Anglii [...]"
Rewelacyjna okładka ukrywa wymagającą, klimatyczną, spokojną nieuchronnością lekturę.
Jeśli ktoś lubi klimat powieści Johna Wyndhama to poradzi sobie z tą lekturą, zarypiście dającą do myślenia i ryjącą nasz spokojny, konsumencki i egocentryczny berecik.
Nieuchronny przekaz końca wszystkiego, co istnieje wokół nas wpleciony został w klasyczną, rzekomo monotonną narrację, która znakomicie przekazuje nadchodzącą grozę i narastające napięcie.
Ludzie czekający na koniec świata przejawiają różne postawy: od agresywnej, po optymistyczną. Świetnie jest to ukazane i serio troszkę kojarzy się z filmem Nie patrz w górę, z tym, że w filmie to był prawdziwy hardcore...
Czytając to, od razu człowiek się zastanawia: czy chciałabym wiedzieć wszystko od razu, czy pławić się w beztroskiej niewiedzy do samego końca? Czy chciałabym być na miejscu bohatera i wiedzieć wszystko?
Chyba nie.
Fajna też nachodzi refleksja podczas lektury, że czasami serio warto zastanowić się nad tym wszystkim, co rząd i media wklepują do naszej bazy danych...
Końcowka trochę nie moja, ale pokazuje doskonale, co tak naprawdę stanowi zagrożenie dla durnego ludzia. Bo Ziemia poradzi sobie ze wszystkim, się okazuje.
Nawet z Księżycem.
"... wszystko musi kiedyś przeminąć... i w końcu zapanuje spokój i cisza."
Lubię takie, troszkę przypominała mi świetną Ścianę, chyba przez wzgląd na narrację właśnie.
MOJA OCENA: 8/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
***