The Most Beautiful. Moje życie z Prince’em Mayte Garcia
Jak ja jestem pod mega dużym wrażeniem tej historii!
Opowieść bardzo ciepła. Pełna pozytywnych emocji.
Narratorka - Mayte, pierwsza żona Prince'a - wspominając swoje życie przed poznaniem gwiazdy, ich poznanie, ich przyjaźń, małżeństwo, tragedię rodzinną, w końcu rozstanie - daje się poznać jako osoba przecudowna.
Piękna, zarówno zew., jak i wew. - pełna radości, mądra i zdeterminowana, długo pozostająca pod urokiem artysty, moim zdaniem niekoniecznie dla niej dobrym...
"... ten mężczyzna, używający eyelinera, w butach na obcasie i damskich perfumach był bardziej męski niż potężny ochroniarz."
Nie będę rozwijała tu wątku trudów i odjazdu życia z prawdziwie nawiedzonym i innym artystą, "charyzmatycznym" - takie związki są bardzo trudne i zazwyczaj osoba mniej "uduchowiona" na tym cierpi...
Uważam, że ten związek zupełnie jej nie posłużył, a fakt, że była ona pod urokiem Prince'a wcale nie jest aż taki cudowny i wzniosły - w końcu, kiedy go poznała osobiście, miała dopiero 16 lat i od początku była pod jego wpływem, tym bardziej, że jej rodzice kompletnie mu zaufali.
"Daliśmy się ponieść natychmiastowej - i całkowicie niewinnej - fascynacji, która wprowadziła nas na drogę, której sobie nie wyobrażaliśmy."
Patrzę na tą historię inaczej, niż ona, co jest normalne - w końcu ja nie byłam w nim zakochana:) Może Mayte miała rację, pisząc:
"Nie ma sensu, żeby próbować wyjaśnić więź, która nas łączyła. Ludzie wyciągną wnioski na podstawie własnych przekonań: cynicy będą cyniczni, romantycy podejdą do tego z romantycznym nastawieniem, a ludzie wierzący w przeznaczenie, które przypomina rzekę, dostrzegą, jak jej prąd nas niósł."
Cóż, chyba należę do tej pierwszej grupy... :/
Poznając sposób jego postępowania, wraz z autorką można zauważyć schemat: młoda, przepiękna i świeża dziewczyna, poznanie, przyjaźń bez podtekstów, przyjaźń z podtekstami, związek partnerski, ślub, pseudo wspólne życie osobno, rozwód - niekoniecznie fair, odrzucenie. A w trakcie końcowej fazy zaczynanie tańca godowego z nową "podopieczną" - równie młodą, co świeżą...
Pomimo faktu, iż Mayte pisze o swoim mężu i przyjacielu bardzo ciepło, ja stwierdzam jedno - nie jestem fanką tego faceta, choć uwielbiałam jego teledyski i niektóre utwory.
Był mega odjechanym gościem, wymagającym, często despotą /czego Mayte wydawała się nie zauważać/, humorzastym, nieprzewidywalnym w zachowaniu...
No i uzależnionym.
Cóż, wybory... każdy coś o nich wie.
Wstrząsające zwierzenia autorki, która została przedwcześnie matką i to na niecały tydzień, są chyba najbardziej emocjonującym elementem tej historii.
Moment, w którym wszystko miało się dopiero zacząć, stał się końcem wszystkiego.
Końcem bajki Kopciuszka.
Bańka prysnęła.
I tak, jak 16 - letnia Mayte pojawiła się nagle w życiu Prince'a, detronizując Carmen Electrę, tak potem ona sama straciła "księcia" "na rzecz" przepięknej, młodej i świeżej Manueli Testolini.
Jedno trzeba mu przyznać - miał zarąbiasty gust ten facet! Widać było, że pociąga go konkretny typ kobiety - przepięknej, godnej piosenki: The Most Beautiful Girl in the World!
Historia ta, okraszona końcowymi unikatowymi zdjęciami, pełnymi emocji i bardzo osobistymi, ujęła mnie bardzo! To były moje czasy - pamiętam każdy teledysk. A każdy teledysk jest opisany w tych wspomnieniach - opisany bardzo emocjonalnie. Każdy jest związany z intymnym wydarzeniem, przez co, podczas czytania o produkcji i pomyśle jego powstania, bardzo często wspomagałam się YouTube:)
Podziwiam ta kobietę za jej ciepło, jej optymizm/naiwność, które są źródłem radości życia. Teraz jest szczęśliwą matką, walczącą z przeciwnościami losu z uśmiechem na pięknej ciągle twarzy. Jest także założycielką fundacji dla bezdomnych psów - a to już zostawię bez komentarza:)))))
Bardzo polecam, bardzo!
"Miałam do opowiedzenia historię, ale sama chciałam wybrać, kiedy i jak to zrobię. Nie chciałam, żeby ktoś edytował urywek mojej opowieści, z której złoży historyjkę o nieżyjącej gwieździe rocka."
Czy jej się to udało?
MOJA OCENA: 9/10