"A DZIŚ ŻEM SE CZYTŁA/LUKŁA..."

CZYTAJ ZA DARMO!

Statystyki

SZUKAŁKA

Fanaberia Łukasz Kotkowski

No i dylemat miałam z tą książką, ale doszłam do wniosku, że ocenię ją NA TLE paru innych, żeby było sprawiedliwie.

Tak więc może od minusów.

Narracja - to główny minus. Siada jeszcze. Dialogi z hiperbolami i nieco nieadekwatnymi reakcjami na sytuacje. Dość naiwna i taka troszkę dziecięca :) 

Ale...

...w porównaniu z inną polską opowieścią, wydaną przez szanujące je środowisko hejterów wydawnictwo (przekonałam się ostatnio, że to, w jakim wydawnictwie została wydana książka, ma dla niektórych "rasowych" czytelników OGROMNE znaczenie...:/) to napiszę, że nawet jest lepsza, niż w w.w. dziele.

Historia jest bardzo ciekawa. Na tyle, że doczytałam do końca, także dość interesującego, ale do Stephena Kinga to tu troszkę daleko jeszcze, choć ścieżka obrana jest poprawnie:)

Jest to horror połączony z kryminałem i aż nasączony ciężkimi kalibrami: morderstwami, rytuałami, handlem dziećmi, pedofilią, nawiedzeniami, mściwymi duchami, niepomszczonymi duszyczkami dzieci... sporo tego i mam wrażenie, że aż za dużo:)

Nie wiem, czy autor jest początkującym narybkiem, ale ma potencjał:) Moim zdaniem:)

I moje osobiste 10/10: panie Łukaszu - wielbię pana za wstawkę za POTF! XD

Polecam w generalnym rozliczeniu:) Dobra historia z dużym dreszczykiem opowiedziana jeszcze troszkę kulejącym softem narracyjnym, ale...
... w porównaniu... XD

MOJA OCENA: 6/10


MOJA OSOBISTA OCENA: 10/10


PRZECZYTAJ FRAGMENT!



PROLOG

Procesja pogrzebowa posuwała się w kierunku cmentarza, niosąc ze sobą przeszywającą powietrze w całej okolicy pieśń żałobną. W kondukcie szli niemal wszyscy mieszkańcy wsi – nie było tylko tych, którzy byli zbyt starzy, żeby ruszyć się z łóżka, i tych zbyt młodych, żeby brać udział w tego typu uroczystościach.
Atmosfera była nabrzmiała od niedowierzania, choć mogło to być tylko ułudą; tego typu zdarzenia w małych miasteczkach i wsiach zawsze były wodą na młyn plotek, domysłów i debat, cała społeczność żyła nimi, a pod maską żalu, szczelnie okrywającą twarze podczas pogrzebu, malowały się pełne pokrętnej satysfakcji uśmiechy, gdy każda kobieta i każdy mężczyzna w głowie układali swoją wersję historii, którą opowiedzą innym, przekonując, że to właśnie ich wersja jest jedyną słuszną.
Marek szedł wraz z tłumem, wsłuchany w tupot setki ludzkich stóp i fałszujące głosy staruszek, które jako jedyne prócz księdza pamiętały tekst pieśni (a że od urodzenia uczestniczyły w każdym pogrzebie, który odbywał się we wsi – trudno się temu dziwić), i za wszelką cenę starał się nie myśleć. Nie wychodziło mu. Obrazy kumulowały się w jego głowie, siłą wtłaczając do niej prawdy, których tak bardzo nie chciał przyjąć do wiadomości.
Kondukt dotarł na cmentarz. Po odprawieniu obrzędów właściwych katolickiemu pochówkowi trumna została opuszczona do przygotowanego wcześniej dołu w towarzystwie samotnych dźwięków trąbki (ot, taki amerykański akcent, bonus – „Tylko dziś! Wynajmij nasz zakład pogrzebowy. All inclusive”. Litości). Wraz z opadającą na dębowe wieko trumny ziemią do Marka stopniowo docierało to, nad czyim grobem stoi, choć wciąż ciężko mu było w to uwierzyć… Przecież znał tę dziewczynę od zawsze. Była najlepszą przyjaciółką jego młodszej siostry, miała zaledwie dwadzieścia lat, a teraz leżała w drewnianym pudełku na kości, zostawiona na pożarcie czerwiom (kremacja na wsi równała się społecznemu wykluczeniu rodziny denata).
Dzień był upalny, więc żałobnicy nie udawali zbyt długo, że kontemplują tajemnice życia wiecznego, pospiesznie rozchodząc się do domów, gdy tylko ksiądz zdecydował się opuścić zgromadzenie. Marek jednak stał dalej, przyglądając się z pewną nutą zaciekawienia pracy grabarzy, którzy kończyli usypywanie grobu i przykrywali go przyniesionymi przez mieszkańców kwiatami, tworząc żywy nagrobek, nim zastąpi go trwalszy, z kamienia. Stał tak około godziny, nie myśląc o niczym, nie czując niczego, oderwany od siebie i od miejsca, w którym się znajdował. Dlaczego? – nie wiedział. Oprócz pośredniej znajomości poprzez jego siostrę, z Martyną nie łączyło go absolutnie nic, a jednak przeżył jej śmierć bardzo boleśnie (...)


***
Gratka dla fanów Stephena Kinga oraz mocnych, trzymających w napięciu thrillerów!


W niewyjaśnionych okolicznościach umiera dwudziestolatka. Policja szybko umarza sprawę, uznając śmierć Martyny za naturalną. Zaniepokojona przyjaciółka dziewczyny, Dorota, postanawia wyjaśnić przyczynę zgonu. Udaje się w tym celu do prywatnego detektywa, Tomasza Radziejowskiego, który w toku śledztwa zaczyna dostrzegać powiązania badanej sprawy z nierozwikłaną do końca przed laty serią bestialskich morderstw dokonanych na kilkunastu dzieciach. Co więcej, w międzyczasie zaczynają w okolicy ginąć bez śladu kolejne ofiary…

Czy detektywowi uda się rozwikłać niejasną przyczynę śmierci Martyny? 
Czy ma ona związek z brutalnym mordem dokonanym na grupie kilkulatków? 
Do czego może się posunąć człowiek z niezabliźnionym piętnem z dzieciństwa?






Autor: Sabina Bauman - klik zdjęcie
Copyright © 2014 Mniej niż 0 - Mini Recenzje , Blogger