Muzyka otchłani Michał Cholewa
"Śniłem o zorzy polarnej, o śladach na śniegu i o wznoszącym się ponad pustkowiami nieludzkim głosie zawodzącym pradawne, obce pieśni".
Tak tak, mroku tu nie brakuje. Otchłani też.
W różnych odsłonach.
Świetna narracja w bardzo różnych stylach.
Sześć opowiadań, a właściwie mini powieści.
Głos w zamieci - walczy o podium z opowiadaniem trzecim. Przerewelacyjny klimat Terroru połączonego z klasyką Coś i pradawnych istot lodowców, z pierwotną przestrogą dla ludzi, że nie wszędzie można leźć tam, gdzie się chce.
Ucieczka - super klimat post apo i zagrożenia i walki z systemem oraz potęga Władzy, widziane oczami dziecka.
Na granicy - rewelacyjny klimacik rodem z Wiedźmina, połączonego z Władcą Pierścieni, jedno z najlepszych z tego zbioru. Krasnoludy, czarownicy, wojownicy i coś, co nigdy nie powinno się wydostać z mroku jaskiń.
Sabotaż funkcji celu - najmniej mi się podobało i kojarzyło z Kafką...
Korekta założeń - bardzo zbliżona tematyka do czekających nas czasów AI, hologramów i cudów techniki. Było ciekawie, ale tak bardziej kryminalnie raczej...
Wyprawa ratunkowa- i znowu powrócił klimacik, który lubię. Łodzie podwodne i... syreny. Pradawność w urzekającym wydaniu. Miejsce trzecie.
Generalnie stwierdzam po całości, że fajowo byłoby gdyby autor jednak poszedł w kierunku tematyki pierwotnych istot, bo świetnie mu to wychodzi, jestem pod wrażeniem szczególnie tych nieziemskich magicznych trzech opowiadań.
MOJA OCENA: 8/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
***