Kolonia - Tana French
Polecam! Całą serię!
MOJA OCENA: 10/10
Wyjaśnijmy sobie jedno: nadawałem się do tej sprawy idealnie. Bylibyście zdumieni, gdybyście wiedzieli, ilu chłopaków, mając wybór, dałoby nogę - a ja go miałem, przynajmniej na początku. Paru powiedziało mi wprost: „Dobrze, że nie ja, człowieku”.
Nie martwiło mnie to nawet przez sekundę. Budzili we mnie litość.Niektórzy nie palą się do wielkich przedstawień, tych z wysoką stawką - za dużo medialnego kitu, jak twierdzą, i skutków ubocznych, jeżeli nie rozwiąże się sprawy. Takie negatywne podejście to nie mój styl. Kto traci energię na myślenie, jak bardzo zaboli go upadek, w zasadzie już spadł. Skupiam się na pozytywach, a jest ich mnóstwo. Można udawać, że się o to nie dba, każdy jednak wie, że duże sprawy przynoszą duże awansy. Dajcie mi to, co trafia na czołówki, a dla siebie zatrzymajcie porachunki na noże między dealerami. Jeżeli nie możesz wytrzymać presji, biegaj w mundurze.Niektórzy z chłopaków nie potrafią sobie radzić, kiedy zamordowane zostają dzieciaki.Przepraszam, że spytam: jeśli nie radzisz sobie z paskudnymi morderstwami, to co, dojasnej cholery, robisz w wydziale zabójstw? Założę się, że Urząd Patentowy z radościąwziąłby do siebie kogoś o tak miękkim tyłku. Zajmowałem się niemowlakami, utonięciami, gwałtami z morderstwem i odstrzeleniem głowy strzelbą, po którym całe ściany były obklejone zaschniętymi kawałkami mózgu, i śpię dobrze, dopóki robota zostaje wykonana. Ktoś musi się tym zajmować. Jeżeli to mam być ja, przynajmniej wszystko będzie zrobione, jak należy.Jeśli już o tym mowa, ustalmy coś jeszcze: jestem cholernie dobry w tym, co robię.Nadal tak uważam. Pracowałem w wydziale zabójstw dziesięć lat i przez siedem, odkądstanąłem na własnych nogach, miałem najwyższy wskaźnik wykrywalności. W tym rokuzjechałem na drugie miejsce, ale lider dostał serię pewniaków, spraw rodzinnych, wktórych podejrzany praktycznie sam zatrzaskiwał sobie kajdanki na nadgarstkach iserwował się na tacy z sosem jabłkowym. Mnie dostało się to, co trudne, harówa typu„ćpun-ćpuna i nikt-nic-nie-widział”, mimo to robiłem wyniki. Gdyby naczelnik miałjakiekolwiek wątpliwości, choć jedną, w każdej chwili mógłby mi odebrać śledztwo.Nie zrobił tego.Oto co próbuję wam powiedzieć: to śledztwo powinno było pójść jak po maśle. Trafićdo podręczników jako świetlisty przykład tego jak należy prowadzić takie sprawy.Zgodnie z każdą podręcznikową zasadą powinno zostać śledztwem marzeń.