Drzewo kłamstw - Frances Hardinge
A w tym wszystkim - mała dziewczynka, kontynuująca obłąkańczą misję ojca.
Polecam tą ociekającą klimatem magiczną przygodę, której atmosfera troszkę przypomina "7 minut po północy" Patricka Ness'a.
MOJA OCENA: 7/10
"Studium domniemanych zalet drzewa mendacity
Pierwszy raz usłyszałem o tak zwanym drzewie mendacity, kiedy byłem w Chinach w roku 1860. Moja wizyta okazała się źle rozplanowana w czasie i kiedy podróżowałem w okolicach Yunnanu, usłyszałem plotki o niedawnych utarczkach między siłami brytyjskimi i chińskimi. Niepewny tego, gdzie mogę spotkać się z wrogim przyjęciem, poszukałem schronienia w wiosce nad rzeką i czekałem na dalszy rozwój wypadków.
Tam przypadkiem zapoznałem się z panem Hectorem Winterbourne'em, przyrodnikiem jak i ja. Był weteranem wielu wykopalisk i właścicielem fantastycznej kolekcji, miłośnikiem różnego rodzaju dziwactw i wynaturzeń. Zadowolony z okazji do rozmowy z człowiekiem wykształconym i moim ziomkiem, spędziłem na konwersacji z nim większą część wieczoru.
Z olbrzymią swadą mówił o swojej ostatniej obsesji - o roślinie, na którą się natknął, a właściwie o opowieści o niej w dziwacznej legendzie trzy lata wcześniej. Drzewo to miało przypominać pnącze, ale dawać owoce podobne do cytrusowych, i posiadać nadzwyczajne właściwości. Roślina doskonale sobie radzi w ciemności i lubi przytłumione światło, a owoce wydaje tylko wtedy, kiedy karmi się ją kłamstwami. To ostatnie odrzuciłem jako po prostu fantastyczne i byłem zdumiony, kiedy mój współtowarzysz nie podzielał mego sceptycyzmu. Kiedy spytałem go, jak można "karmić" roślinę kłamstwami, powiedział, że trzeba szepnąć drzewu coś fałszywego, a następnie rozgłosić to wszem wobec. Im kłamstwo jest ważniejsze i im większa liczba ludzi postanowi w nie uwierzyć, tym większe będą owoce.
Jeśli ktoś taki owoc zje, otrzyma wiedzę najbardziej tajemną, dotyczącą kwestii bliskich jego sercu.
***
Faith była zaskoczona. Czy to jakaś bajka? Dlaczego jej tak racjonalny ojciec napisał coś takiego?
(...)