"Żywi i umarli tańczą razem.
To ten czas,
To to miejsce.
To ta pogoda."
Klimatyczna lektura, wymagająca bardzo dużo czytelniczej cierpliwości, która nagrodzona zostaje niepowtarzalnym klimatem nienamacalnej grozy.
Koszmarny zestaw nawiedzonych opowiadań, rozwiniętych do granic możliwości, z zaskakująco nie/do/rozwiniętymi końcówkami.
Każde z tych opowiadań do idealny materiał na creepy scenariusz filmu, w stylu Daphne du Maurier.
Polecam!
SPIS TREŚCI
Pociągi - nawiedzony dom przy torach, klimat w stylu Hitchcock'a
Jaka zimna rączka - nawiedzony telefon i zakochana panna z zaświatów
Dzwony - nawiedzone miasteczko i podejrzana gospoda
Morze ciemne jak wino - nawiedzona wyspa z wiedźmami w tle
Ukryty pokój - nawiedzony domek dla lalek
Miecze - mroczny cyrk i tajemnicza panna z mieczami
Hospicjum - nawiedzony hotel pośrodku niczego
Ten sam pies - nawiedzony dom, strzeżony przez demonicznego psa
MOJA OCENA: 8/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
***
Czytając Aickmana, łatwo wysnuć wniosek, że rzeczy niezwykłe, nienaturalne mogą spotkać każdego, rzeczywistość bowiem wcale nie jest taka, jak ją postrzegamy. [...] Tylko czy faktycznie protagonista Aickmana to zwykły szary przedstawiciel gatunku ludzkiego? Może tylko pozornie. Najczęściej, wraz z biegiem fabuły – za sprawą luźnych wtrąceń, krótkich oznajmień, niedopowiedzeń, drobnych wskazówek to tu, to tam – okazuje się, że bohaterowie Aickmana to ludzie o wnętrzu bardziej zawiłym aniżeli ich przeszłość. A może właśnie rzecz w tym, że każdy przeciętny człowiek to niezwykle skomplikowany konstrukt psychologiczny? Czy duchy to błąkające się pośród żywych zjawy, czy może wytwory, żeby nie powiedzieć, owoce naszego życia wewnętrznego? [...]
Aickman wpłynął na twórczość wielu współczesnych autorów grozy. Wystarczy wymienić Neila Gaimana, Ramseya Campbella czy Clive’a Barkera. Oryginalność Aickmana – jak zreasumował to Peter Straub – jest zakorzeniona w konieczności: on po prostu musiał napisać te historie. Tym bardziej warto je przeczytać. Wielokrotnie.Aickman wpłynął na twórczość wielu współczesnych autorów grozy. Wystarczy wymienić Neila Gaimana, Ramseya Campbella czy Clive’a Barkera. Oryginalność Aickmana – jak zreasumował to Peter Straub – jest zakorzeniona w konieczności: on po prostu musiał napisać te historie. Tym bardziej warto je przeczytać. Wielokrotnie.